Wpis z mikrobloga

Przeczytałem w DF reportaż o parze lesbijek, które chciały założyć rodzinę, więc musiały wyjechać do Danii, bo w Polsce - no wiadomo. Tekst całkiem fajny: dla kogoś aktywnie zaangażowanego w tematykę LGBT raczej niespecjalnie oryginalny (bo i na ile sposobów można utyskiwać, że twoje państwo traktuje cię jak gorszy sort), ale dla osób postronnych takie bezpośrednie, osobiste, bez wzniosłych haseł i politycznej naparzanki, przedstawienie problemów osób homoseksualnych może być wartościowe.

Ale do rzeczy: szczególnie przypadł mi do gustu opis reakcji rodzin pań z artykułu, gdy te dokonały coming outu. Z pozdrowieniami dla wszystkich twierdzących, że w Polsce nie ma homofobii, a tak w ogóle to jesteśmy bardzo tolerancyjnym narodem.

Pani nr 1:

– Rodzice nie wiedzieli, że jesteś lesbijką?

– Wiedzieli, ale o tym nie rozmawialiśmy. Udawaliśmy, że nie ma tematu, choć miałam już dziewczynę. Nigdy nie zrobiłam klasycznego coming outu, więc mogliśmy stwarzać pozory. Na Wigilii zawsze sama, oni nie pytali, układ działał. Gdy poznałam Sandrę, poczułam, że mam dość. Że chcę, by mój związek miał w rodzinie ten sam status, co mojej heteroseksualnej siostry. I zderzyłam się ze ścianą. (...) Gdy oznajmiłam rodzicom, że zamieszkałam z Sandrą, powiedzieli tak: „Masz 12 godzin, żeby się wyprowadziła. Jeśli nie, stracisz pracę i mieszkanie”. Pracowałam wtedy w rodzinnej firmie i byłam przygotowywana do jej przejęcia. Odmówiłam. Byłam pewna, że się dogadamy. A oni następnego dnia zrobili, jak powiedzieli. Ojciec przyjechał zabrać klucze i poczekał, aż spakuję najważniejsze rzeczy.

– Rodzice się odezwali?

– Mama co kilka dni przysyłała SMS o treści „Dobranoc”. Po miesiącu zamówiła mszę w mojej intencji.

– Poszłaś?

– Coś ty. Po blisko dwóch latach usiedliśmy do stołu, ale nic z tego nie wyszło. Ja chcę, żeby traktowali mój związek normalnie, oni, żebym go zakończyła. Mówią, że Kościół zabrania oraz „co sąsiedzi powiedzą?”.


Pani nr 2:

– Chciałam wyzerować przeszłość. Rodzice potraktowali to chyba jak etap przejściowy, wybryk studentki, bo gdy rok temu przywiozłam Anię, matka powiedziała mi, że to dla niej za dużo, a jedyne, co zobaczyła, to że trzymamy się za ręce. Nie rozmawiamy od tej pory.

– A ojciec?

– Większość mojego życia przepracował na budowach we Włoszech – wychodzi z łazienki, zakłada spódnicę, potem bluzkę. – Mówię o sobie eurosierota. Wrócił w 2009 roku, gdy pojechałam na studia, ale już nie udało się zbudować więzi.

– Ale twoi rodzice przynajmniej mnie poznali – wtrąca Anna, już cała na biało. – To duży plus.

– Kurde, powinien tu [na ślubie] być – Sandra patrzy w okno.


#homoseksualizm #lgbt #neuropa
  • 7
@alkan: Generalnie #!$%@? mam mocno w cala tematyke LGBT. Ale po przeczytaniu tych fragmentow ktore zamiesciles to noz mi sie w kieszeni otwiera. Jak mozna wyrzec sie wlasnego dziecka bo: "Co ludzie powiedza...".
Banda chorych ludzkich smieci. Sam jestem ojcem juz jakis czas. I wiadomo, chcialbym jak najlepiej dla swoich dzieci i mam tam jakas swoja wizje ich przyszlosci. Ale to tylko moje "widzimisie". Zapewne zycie to mocno zweryfikuje. Ale nie
jesteśmy bardzo tolerancyjnym narodem.


@alkan: Rozumiem tolerancję rasową i narodową, ale nie popieram tolerancji homoseksualnej i nigdy to się nie zmieni w moim mózgu.

– Coś ty. Po blisko dwóch latach usiedliśmy do stołu, ale nic z tego nie wyszło. Ja chcę, żeby traktowali mój związek normalnie, oni, żebym go zakończyła. Mówią, że Kościół zabrania oraz „co sąsiedzi powiedzą?”.


Niech się wpierw dowartościują, jak to kościół ich w #!$%@? robi, z