Wpis z mikrobloga

@kwasnydeszcz: W rodzinie krąży opowieść, że mój (wtedy-jeszcze-nie) dziadek, kiedy szedł w konkury do mojej (wtedy-jeszcze-nie) babci, przyjechał do niej na rowerze (któryś już raz) i siedli sobie na ławeczce w sadzie.

Kiedy po wymianie kilku uprzejmości cisza zaczęła się przedłużać, dziadek odchrząknął i powiedział:
- To co, Irenko, jedziemy do kościoła dać na zapowiedzi?
- A i owszem, możemy jechać.

Po czym wsiedli na rowery i pojechali. Trzydzieści lat później