Wpis z mikrobloga

Mireczki, sprawa jest i nie wiem co robić. Ładnie proszę o pomoc. (,)

tl;dr -


W minionym roku 22 maja, miałam wypadek na terenie Niemiec. Nic poważnego, ale jak to na zachodzie - karetka do byle czego itd. Nikt nie ucierpiał, prócz jakiegoś bólu łokcia u babci w jej gufnomałej polówce i mojego stresu.
Mondeo którym był wypadek poszło do kasacji a do mnie wezwano karetkę. Przyjechała. Zmierzyła tętno i dała mi wodę do picia. Oni stwierdzili, że nawet kroplówki nie mogą podłączyć. NIE BO NIE. Okej, ja tam nie miałam wiele do gadania. Zaprosili lokalnego lekarza aby dojechał i wbił ten wenflon.
Przyjechała. Założyła. Mnie zabrali na dobę do szpitala, na obserwację. Myśleli, że mi się w głowie pokićkało gdy ledwo widziałam. A po prostu zabrali mi okulary. xD
Jako że wracałam z UK, to jak można się domyślić - nie miałam karty EKUZ. Tak jak się spodziewałam, przysłali rachunek za szpital. Za karetkę. Za tomografię. Nawet za ich pożyczony cholera ręcznik. I może to głupie, może nie... Ale tak. Zapłaciłam. Zdjęcie poniżej. PIEBSZONE 6 tysięcy polskich złotych za ich usługę raptem łącznie 20 godzinną. Nie powiem, zatroszczyli się i nakarmili, ale dla polaka cebulaka taka kwota to przegięcie. I uwaga... Zmierzam do sedna!
Jak te nakazy zapłaty przyszły do czerwca, tak w październiku przyszedł TRZECI list! Z nakazem zapłaty za lekarza. List od gminy, że oni poprosili swojego lekarza by pojawił się na tym nieszczęsnym skrzyżowaniu. Widnieje w nim kwota 813,20 €. Nie, nie widzi mi się aby tyle płacić. Tym bardziej, że nie poczuwam się aby było za co. Jakaś blond Frau przyjechała aby poświecić latarką po oczach i wbić igłę w żyłę. TAK - NIC, NIC, ZERO, NULL WIĘCEJ. To jest i smutne, i frustrujące, i w ogóle niepokojące.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie napisała do nich czy nie to jakaś pomyłka bądź żart. Nie. Rachunek nie jest wyliczany, tylko uznaniowy. Nie ma wytyczonych szczegółów, za co itp. Jedynie - 22 km, 17 minut "zabiegów" i sama obecność tego pseudolekarza (sorry!). We wrześniu. Potem w październiku dostałam ponaglenie. Odpisałam im że to kpina. I... I dzisiaj, 19.01.2018 dostałam (uwaga!) maila z prośbą o wpłatę tej kwoty w przeciągu 7 dni. Nawet przetłumaczonej w google translator.

To trochę mój błąd, że napisałam do tej gminy. Tak to mogłam grać głupią, że żadnego listu nie otrzymałam. A co najlepsze? Te koperty które znalazłam w skrzynce nie były nawet polecone. Awizowane, nic. Zwyczajnie rzucone do skrzynki pocztowej.
Mireczki, Mirabelki - mam to olać? Treść "(...) kwota nie zostanie znaleziona do 26 lutego 2018 r., Zwróc*
si* do zagranicznej agencji windykacyjnej o pobranie op*at."
Głupie straszenie, czy za pół roku dadzą sobie spokój? :( Dla nich to 813 eurasków to nic, wątpię aby chcieli wysyłać jakiś międzynarodowy list albo namierzanie mojego konta bankowego. :D

#prawo #porady #niemcy #pytanie #pytaniedoeksperta #wypadek
  • 25
  • Odpowiedz