Wpis z mikrobloga

A napiszę Wam, mirki.

Napiszę Wam, co było dla mnie największym negatywnym zaskoczeniem po ślubie.

Wiecie, zazwyczaj te początki bycia razem, narzeczeństwo, pierwsze chwile po ślubie są takie "magiczne" (o ile bierzecie ślub z kimś, kogo szczerze kochacie). Love is in the air, ciągle się o siebie wzajemnie staracie, wciąż chcecie być najlepszym sobą dla tej drugiej osoby. Fascynacja sobą jest tak silna, że każdy moment spędza się razem. Buziaczki, przytulaczki, przekomarzanie, flirtowanie i takie tam. Cud, miód i orzeszki. Gdy trwa etap zakochania i zdobywania, cały związek jest przepełniony wielkimi emocjami, czasami skrajnymi. Taki emocjonalny haj.

Myślałam, że tak ma być cały czas. I gdy po jakimś czasie po ślubie te wszystkie skrajne emocje powoli zaczęły znikać, zaczęła pojawiać się stabilność, byłam przerażona. Miałam wrażenie, że nasze wielkie, cudowne uczucie się kończy. Chciałam te emocje na nowo przywrócić, próbowałam różnych sposobów, łącznie z prowokowaniem ogromnych imb, które a i owszem emocji dostarczały - zarówno negatywnych, jak i pozytywnych przy godzeniu się - jednak to było krótkotrwałe. Moja "rozpacz" z powodu braku emocjonalnego haju trwała w najlepsze aż nie uświadomiłam sobie czegoś ważnego.

Miłość się nie kończyła. Wchodziła na inny etap. Zostawialiśmy za sobą dreszczyk emocji związany ze zdobywaniem drugiej osoby, niepewnością tego, czy druga osoba nie będzie się chciała rozstać, niepewnością tego, czy druga strona będzie nas akceptować w 100%. To odchodziło i powoli przychodziła stabilność emocjonalna. Która choć brzmi nudno, wcale nudna nie jest. To stan, który pozwalał nam się czuć po prostu pewnie w związku. Który dawał luz do bycia sobą, pracowania nad sobą i przyznawania się wprost do swoich niepowodzeń. Uświadomiłam sobie, że czas nauczyć się żyć bez "haju".

Tu muszę zauważyć ważną rzecz - brak emocjonalnego haju nie oznacza braku miłości, namiętności, wyrażania swoich uczuć względem partnera. Oznacza taką wewnętrzną pewność i komfort psychiczny. Że jest dobrze, ba! wspaniale.

Dziś mnie śmieszy jak sobie przypominam tę typową #logikarozowychpaskow, kiedy haj powoli opadał. I co więcej - nigdy już nie chciałabym wrócić do stanu owego haju. Ta stabilność, którą wypracowaliśmy, jest dla mnie czymś wspaniałym. Ale musiałam nauczyć się tym cieszyć i to docenić.

To by było na tyle.

#zwiazki #niebieskiepaski #rozowepaski #slub
  • 141
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach