Aktywne Wpisy
Mieliśmy z #rozowypasek dość stresujące i pracowite dni. Weekend miał być zwieńczeniem tego, chwilą zasłużonego odpoczynku. Z racji z tego że ja całą sobotę miałem już wolną, a różowa miała kilka spraw do załatwienia i wracała późnym wieczorem to zdeklarowałem się że przygotuję coś specjalnego na wieczór. Wpadłem na pomysł że w sumie napiłbym się wódki. Po prostu, bez żadnych udziwnień, kolorowych napojów, muzyki w tle. Po prostu. Więc czekając na różową
mirko_anonim +38
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#zalesie #logikarozowychpaskow #dzieci #zwiazki
Czy tylko ja tak mam i czy tylko mnie to #!$%@?.
2 dzieci, wiek 16 miesięcy i 3,5 lat.
Dziecko złapie "przeziębienie"
No i droga zawsze wygląda u nas tak samo - droga obrana przez żonę.
1. Jedziemy na opiekę nocną i świąteczną
2. Lekarz przepisuje leki + antybiotyk.
3. Moja żona wykupuje leki
4. Zona niepodaje tych leków bo ten doktor z opieki nocnej
#zalesie #logikarozowychpaskow #dzieci #zwiazki
Czy tylko ja tak mam i czy tylko mnie to #!$%@?.
2 dzieci, wiek 16 miesięcy i 3,5 lat.
Dziecko złapie "przeziębienie"
No i droga zawsze wygląda u nas tak samo - droga obrana przez żonę.
1. Jedziemy na opiekę nocną i świąteczną
2. Lekarz przepisuje leki + antybiotyk.
3. Moja żona wykupuje leki
4. Zona niepodaje tych leków bo ten doktor z opieki nocnej
#zwiazki #anonimowemirkowyznania
Czołem, Mirki. Wygląda na to, że w swoim paroletnim związku małżeńskim stanąłem wobec ciężkiego dylematu.
Oto sytuacja:
Jesteśmy około 4 lata po ślubie
Jesteśmy razem ponad 6 lat
Bywało różnie, długo się docieraliśmy, ale wszystko ogólnie zmierzało ku dobremu. Do czasu.
Problem:
Żona ma obsesję na punkcie rozpamiętywania najdrobniejszych nawet nieprzyjemności, jakich zaznała ze strony innych osób. Niestety nawet nie zastanawia się nad tym, czy 'winowajca' chciał zrobić jej przykrość świadomie, czy też nie. Zdarzy ci się rzucić komentarzem, który w jakikolwiek sposób może zostać odebrany przez nią osobiście? Jesteś skreślony, a ja będę potem o tym słuchał co najmniej przez najbliższy rok. Jeśli bylibyśmy członkami tej samej rodziny, to twoje 'przewinienie' dołączyłoby do starannie pielęgnowanej listy i wyciągane przy każdej okazji, a czasem nawet i bez okazji.
Przykłady:
1. Ponieważ mieszkamy za granicą, nie mamy zbyt często gości. Nawet rodzinie nie chce się ruszyć tyłków, a przecież 700km w jedną stronę to nie jest znowu jakaś wyprawa życia. Jeden z moich rodziców zdecydował się w końcu do nas przyjechać na 3 dni. Wizyta przebiegała standardowo: gadka szmatka, nadrabianie zaległości i trochę zwiedzania. Ogólnie nic strasznego. Po tym, jak ta wizyta dobiegła końca, żona jednak zaczęła wypominać róznego rodzaju uwagi, która mój rodzin poczynił. Pierdoły na temat stanu mieszkania (wynajmowaliśmy wtedy dosyć słabo urządzone mieszkanie, któremu owszem przydałby się remont, ale nie miałem zamiaru płacić za to z naszej kieszeni, a właściciel miał wyrąbane). Że niby miałem nas bronić i jak można mieć czelność krytykować (podczas gdy chodziło o jakieś wtrącone zdanie czy dwa) to, jak mieszkamy. Od tego zaczęło się jeszcze dokładniejsze przetrząsanie wszystkiego, co było powiedziane podczas wizyty i żona z mojego rodzica wytworzyła sobie we własnej głowie obraz potwora. Nie chce go widzieć, rozmawiać z nim, na samo wspomnienie tej osoby cała drama zaczyna się od nowa (choć od wizyty minęły ponad 3 lata), przez co tracę cały wieczór na kolejną rozmowę o niczym, po której ja jestem jeszcze bardziej rozgoryczony i przede wszystkim zmęczony jej podejściem, a ona zacietrzewia się w swojej nienawiści jeszcze bardziej. Zaznaczę, że sam nie miałem złych wrażeń po tej wizycie.
2. Na ślubie pojawił się temat imienia dla ewentualnego dziecka w przyszłości. Drugie z moich rodziców poczyniło uwagę, która możnaby odebrać jako krytykę (bardzo lekka, w stylu 'ale co to za imię') paru naszych pomysłów. To również zostało skrzętnie zapisane w kronice krzywd i jest regularnie wyciągane. Dodam, że nawet nie odnotowałem tej 'krytyki' w pamięci, poza tym jestem zdania, że jeżeli na jakiś temat toczy się dyskusja, to każdy jej uczestnik ma prawo wyrazić swoje zdanie.
3. Regularnie wypomina mi, że nie 'bronię' jej w okolicznościach zbliżonych do wyżej wymienionych (było dużo więcej takich sytuacji, każda podobnego kalibru). Że niby nigdy za nią nie staję, że inni ją obrażają i robią jej krzywdę, a ja nic. Ja tymczasem sytuacji tego typu nie postrzegam jako rozmyślnych ataków (tym bardziej, że rozmawiałem potem z obojgiem rodziców i żadnej złej woli nie wyczuwam, nic też nigdy nie wskazało na ich negatywne nastawienie do żony), a raczej okazji do rozmowy. Jeżeli ktoś krytykuje jakiś mój wybór, to mam okazję go uzasadnić albo zrewidować, bo w sumie gdzie jest powiedziane, że wiem najlepiej? Całą sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że żona to mnie uznaje za egoistę, a 'sprawców' wszystkich jej krzywd za osoby nieszczere (czymże jest rzucenie komentarza, nawet niewybrednego, jeśli nie przejawem szczerości?).
Pytanie:
Co z tym zrobić? Na rozmowy z nią poświęciłem już setki godzin. To są dziesiątki zmarnowanych tygodni, bo każda taka rozmowa rozwala mnie psychicznie przynajmniej na 2-3 dni. Nic mi się wtedy nie chce, a niejeden raz zaczynałem szukać osobnego mieszkania, bo mam już tego zwyczajnie dość. Moje podejście do życia i innych ludzi można streścić jako: żyj i daj żyć innym. Jeżeli ktoś nie jest wobec mnie otwarcie wrogi, to nie mam problemu z tolerowaniem drobnych pierdół, które bywają denerwujące w zachowaniu innych. Ona jednak tego nie akceptuje i uznaje to za powierzchowność. Po ostatniej takiej akcji (namówiła mnie do rozmowy na ten temat z jednym z moich rodziców, podczas której sama nie chciała być obecna, a gdy zrelacjonowałem jej jej przebieg, z którego jasno wynikało, że osoba ta nie żywi wobec mojej żony żadnych złych uczuć, i tak zaczęła nakręcać inbę) poważnie zacząłem zastanawiać się nad sensem kontynuowania tego znoju. Dzieci nie mamy, pieniądze ze wspólnego konta bez problemu podzielimy na pół.
Co o tym sądzicie?
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
@Shusey: To się nadaje na leczenie.
@Milady88: Jej wygląd nie miał praktycznie wpływu na decyzję o związku i ślubie. Obiektywnie dałbym jej pewnie z 6-7/10. O ile nie mówimy o jakimś naprawdę tragicznym przypadku, wygląd nie jest dla mnie najważniejszy.
To był pierwszy związek w moim
@Shusey: Bynajmniej. Nie dośc, że się wszystkim przejmuje, to praktycznie każde zwrócenie uwagi odbiera jako osobistą krytykę i potem przeżywa to w domu. Właściwie nie ma tygodnia, w którym nie zmarnowałaby sobie (i mi) całego wieczoru na wylewanie nazbieranego na współpracowników żalu. Kilkukrotnie popłakała się w sytuacji, gdy musiała zrobić coś pod
Jak dobrze mi się wydaje to może po prostu być lekki objaw nerwicy i rozmowa z psychologiem powinna pomóc. Byłbym ostrożny z
@Shusey: To nie tak, że nawet się nie odezwałem, bo zbyłem to właśnie
@Shusey: Mamy po 30 lat, więc przekwitanie raczej odpada. Tarczyca czy nerwica - być może, ale była parę razy u psychologa i nikt nie sugerował, żeby zrobić badania skierowane w tę stronę.
@
Jeżeli tego nie widziałeś przed ślubem to tymbardziej twierdze, że coś sie gdzies #!$%@?ło bądź stało. Takie cechy które opisujesz bardoz szybko by się ukazały w związku. Oczywście, że są aspekty gdzie ludzie się zmieniaja natomiast nie traktowałbym "ślubu" jako obrót charakteru o 180stopni. Piszesz też ze ona chce się odciąc od
@Shusey: Nie do końca świadomie, ale chyba tak właśnie myślałem. Nie podjąłem jeszcze decyzji, ale spróbuję namówić ją na te badania. Jeżeli nic nie wykażą i