Wpis z mikrobloga

Czas na nieco spóźnioną relację z sylwestra 2017/18. Czas do północy spędziłem u koleżanki w niewielkim gronie znajomych (dwie pary plus ja). Żadnych tańców, tylko siedzenie przy stoliku z ikei, picie alko (dziewczyny drinki, chłopaki wódka, ja browar), jedzenie koreczków i sałatek, komentowanie sylwestrów na Polsacie, TVN i TVP, rozmowy o życiu i ploteczki. Przed północą wyszliśmy na miasto, by zobaczyć pokaz fajerwerków. Tam chłopak koleżanki spotkał grupkę znajomych, którzy zapytali, jak spędzamy sylwestra. Odpowiedział, że sobie siedzimy. Tamci powiedzieli, żebyśmy wbijali do nich. Wbiliśmy więc.

Chyba trafiłem na tzn. normictwo. Dwie rzeczy bardzo mi nie odpowiadały. Pierwsza rzecz to przymuszanie do picia wódki. Widzi taki pajac, że trzymam puszkę piwa w ręku, ale i tak upiera się, żeby wypić z nim kolejkę. Druga rzecz to #!$%@? muzyka. W ciągu trzech godzin chyba pięć razy poleciało "Despacito". Żeby było jasne, nie oczekuję, że na sylwestrze ktoś będzie się bawił np. przy Nine Inch Nails, ale - do #!$%@? nędzy - jest przecież normalna muzyka na imprezę.

Jak zwykle dziewczyny były chętne do tańca, ale ja - #!$%@? - nie umiem tańczyć. Potrafię tylko gibać się na boki i przeskakiwać z nogi na nogę.

Była jedna dziewczyna, która chyba miała dni płodne, bo tak się ruszała, że naprawdę nie mogłem oderwać od niej wzroku. Potrafiła przełączać się między sexy tańcem, a pastiszem sexy tańca, co było po prostu genialne. Robiła też sobie ze mnie żarty. Widząc jak "tańczę", stanęła koło mnie i zaczęła mnie przedrzeźniać. Ruszała biodrami na boki, tak samo jak ja. Po niedługim czasie zgubiła rytm i zaczęliśmy uderzać się biodrami. "Ja #!$%@?ę! Stulejarzu, przegrywie, weź coś zrób, #!$%@?" - #!$%@? w myślach sam siebie. Wziąłem więc taki nieco większy zamach i uderzyłem ją biodrem tak, że poleciała na jakieś półtora metra. Wiem, niezbyt dobrze to rozegrałem, ale przynajmniej miałem ją z głowy. xD

Niedługo po tym podszedł do mnie jeden koleżka i wziął mnie na stronę. Już się boję, że kolejny będzie mnie nagabywał, żebym napił się z nim wódeczki, ale jednak chodziło o coś zupełnie innego. Koleś mnie zapytał, czy lubię chłopców. Doskonale wiedziałem, o co mu chodzi (czy jestem homoseksualistą), ale postanowiłem go trochę #!$%@?ć. Wskazuję na chłopaka koleżanki, dzięki któremu się tu znaleźliśmy i mówię, że go lubię. Pytam kolesia, czy też go lubi. Nie był aż tak bardzo pijany, bo wymigiwał się od odpowiedzi. Wiedział, że jeśli powie, że go lubi, to wyjdzie na to, że też lubi chłopców. A tego on chyba jednak nie chciał. Cała ta rozmowa nt. lubienia chłopców trwała dobre kilka minut. Dla mnie OK, przynajmniej nie musiałem udawać, że coś robię.

Najważniejszy wniosek z całego tego wydarzenia:
Naprawdę muszę się zapisać na kurs tańca, bo to już trzecia impreza (dwie poprzednie: 1, 2) w ciągu ostatnich kilku miesięcy, na której miałem okazję potańczyć, ale nie robiłem tego, bo nie umiałem.

Drugie spostrzeżenie nieco smutniejsze:
Chyba wali ode mnie przegrywem na kilometr, skoro nawet #!$%@? koleś to wyczuł. Kobiety są bardziej spostrzegawcze niż mężczyźni, więc wyczuwają to jeszcze szybciej (bez takich ewidentnych dowodów jak odepchnięcie chcącej zatańczyć laski). Nie mam więc szans. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#stulejacontent #przegryw ##!$%@? #tfwnogf #feels #taniec #podrywajzwykopem #imprezy #sylwester #normictwo #niebieskiepaski #rozowepaski
  • 7