Wpis z mikrobloga

Wczoraj skończyłem oglądać Tatami Galaxy - zajęło mi to dwa posiedzenia, w których pochłonąłem odcinki jak alkoholik na kacu zimne piwo. Jestem absolutnie zachwycony tym co właśnie obejrzałem.

Pewnie większość już dawno go obejrzała, ale dla tych, którzy tak jak ja jeszcze do niedawna, siedzą pod kamieniem nieświadomości jaki wspaniały seans ich czeka - krótkie synopsis. Otóż Tatami Galaxy jest to historia o tym jak Dzień Świstaka może rozciągnąć się na dwa lata i jak różne wybory potrafią nas ugryźć w tyłek. Jednocześnie jest to historia o tym, że każdy tego typu wybór jest na swój sposób cennym doświadczeniem i żałowanie czegokolwiek może być jeszcze bardziej ograniczające. W końcu to także historia o tym, żeby próbować czerpać z życia całymi garściami i chwytać się wszelkich możliwości jakie życie przed nami roztacza.

Bo Tatami Galaxy to opowieść o pozornie jednym wątku, ale nabierająca niezwykłej głębi i takiej prostej życiowej mądrości z każdym odcinkiem aż do samego końca. Oglądamy z perspektywy głównego bohatera jak jego różne decyzje podjęte przez w dwóch pierwszych latach studiów wpływają na niego - jak pisałem wcześniej, całość ma dużo wspólnego z Dniem Świstaka. Tutaj jednak, każda kolejna iteracja jest jednak unikalna (poza pewnymi stałymi, ale o tym później) - oferująca dla głównego bohatera nowe możliwości jak i naprawienie błędów z poprzednich linii czasowych.

Sama postać Watashiego, którego losy przychodzi nam śledzić, jest bardzo ciekawa... bo reprezentuje on właściwie nie pełnoprawnego bohatera w klasycznym tego rozumowaniu, ale jest on zwierciadłem dla nas samych. Pewną formą autorefleksji - i jest to podejście bardzo unikalne. Sam wiele z zachowań MC mogę odnieść do siebie, mogę wręcz powiedzieć, że zatrważająco wiele - do tego chyba TG trafia do mnie tak mocno, że pomimo bycia osadzonym w japońskich studenckich realiach, to jako, iż jestem świeżo po pięciu latach studiów, pozwoliło mi na własną, osobistą retrospektywę tego okresu. Naprawdę niewiele jest serii anime, które potrafią wywołać w człowieku taki efekt i emocje. Pozostali bohaterowie natomiast - to bardzo kolorowa zgraja różnorakich osobliwości, od cwaniackiego oportunisty Ozu, poprzez stoicką Atashi, aż po życiowego mędrca zwanego Mistrzem. Nie wspominając o pewnym cud-chłopaku z fetyszami, czy kowboju.... będącym personifikacją popędu seksualnego głównego bohatera. Ale każda z nich stanowi również właśnie alegorię i odzwierciedlenie osób jakie sami mogliśmy spotkać na drodze naszego życia.

Mówiąc o Tatami Galaxy - nie można też nie wspomnieć o animacji. Mówiąc o tym, że to art-house, to jak nic nie powiedzieć - reżyser, Masaaki Yuasa wyciągnął 120% art-house'u w art-house i jest to przepiękne. Realne zdjęcia mieszają się z animacją, mamy tutaj festiwal kolorów, kształtów i idei, ferwor surrealistycznych obrazów, potop niezwykłych kadrów oraz kompozycji kadrów. Do tego wszystko okraszone niesamowicie kreatywną i płynną animacją, każdy ruch jest na swój sposób unikalny i ciężko od TG oderwać oczy.

Natomiast jeżeli miałbym znaleźć jakąś wadę - to, jest nią wymóg posiadania umiejętności jak najszybszego czytania po angielsku. Spora część dialogów, a przede wszystkim monologów głównego bohatera, jest podawana w iście karabinowym tempie. Osobiście gdzieś po drugim odcinku mój mózg się do tego przyzwyczaił (lata oglądania materiałów po angielsku na YT i anime z napisami oraz czytania mangi w języku anglosasów nie poszło na marne jednak) i mogłem spokojnie cieszyć się serią.

Serdecznie polecam każdemu.

#tatamigalaxy
#anime #jaqqubizarrecontent
jaqqu7 - Wczoraj skończyłem oglądać Tatami Galaxy - zajęło mi to dwa posiedzenia, w k...
  • 4