Właśnie wyjechała od mnie moja #rodzina , wracają do swojego rodzinnego domu po weekendzie odwiedzin w moim mieście. Zawsze byłem i nadal jestem z nimi bardzo blisko, zawdzięczam im w życiu wszystko co mam.... Jako, że miałem wolne od uczelni to postanowiłem ich do siebie zaprosić na całe dwa dni. Z początku nie zdawałem sobie sprawy jakie to będzie wyzwanie. Mam ogromny pokój ale dzielę mieszkanie z jedną współlokatorką, do której w ten weekend miał również przyjechać jej chłopak, którego nigdy nie poznałem - ogółem pełna chata osób...
4 osoby, herbatka, jedzenie, gdzie jest to, Kermii gdzie tamto, trzeba jeszcze kupić tamto, przynieść to, zanieść tamto, ogółem zaczyna się lekkie latanie. Moi rodzicie i dziadkowie to też sporzy imprezowicze, zaczęli drinkować, wyszliśmy bo chciałem im pokazać miasto. Powrót około 24, lokatorka i chłopak już śpią i proszę rodzinę żeby byli trochę ciszej, to wszystko jak krew w piach, głośno gadają, żartują się i się śmieją. Moja lokatorka jest naprawdę bardzo w porządku ale nie rozumieją, że w blokach i we współdzieleniu mieszkania panują trochę inne zasady niż w domach jednorodzinnych. "Oj tam nie bój się koleżanki, Ty też tutaj mieszkasz, przecież jesteśmy cicho"...Położyć ich spać, rozłożyć łóżka, ten chcę wody, ten ręcznik - chaos :D
Finalnie noc, mówię sobie, spokojniutko, sam byłem lekko porobiony to elegancko zasnę w sekundkę. Oddałem moje poduszki, wziąłem sobie jedną malutką - nie ma sprawy. Mijają 3 minuty a ja słyszę dźwięk jakby ktoś piłował starego Pasata przy temperaturze -10 stopni, niestety to jednak to nie to - zaczęła się k---a symfonia chrapania. Dziadek ryczy jak koczkodan z 7 części King Konga, Ojciec jak Uruk-Hai w pogodni za hobbitami we śni. Patrze, nagle jeden z nich podnosi rękę, trzyma w powietrzu i śpi dalej...? Ogółem, ja p------e. Całą noc nie spałem, nie pomogły słuchawki, koc na łeb, nic.
W-------y "obudziłem się" rano, nie śpią, część poszła do toalety i wróciła do pokoju. Słyszę moja współlokatorka i jej chłopak wstali i krzątają się po kuchni przygotowując śniadanie. Ja patrzę a mój ojciec w samych slipach chcę wychodzić do toalety się myć. Mówię mu, że chłopie załóż chociaż jakąś koszulkę, starszy chłop a będzie się przedstawiał młodej dziewczynie w majtkach z brzuchem na wierzchu..."no ale co w tym dziwnego, a jak masz na plaży, tak samo"...kuuurwa :D
Zaczynam robić im śniadanie. Ledwo widzę na oczy ale robię jajecznice z 15 jajek, twaróg, sałatkę, kroję warzywa, maksymalny trup. Potem poszło już bardzo dobrze, kolejne atrakcję, wspólny obiad, posprzątanie, zostawienie mi tony jedzenia i ich odjazd.
Co chcę powiedzieć i przekazać. Rano już chciałem żeby jechali, chciałem wrócić do swojego uporządkowanego życia, gdzie walnę się spać i nikt mi nie będzie walił ostrymi decybelami całą noc. Jednak jak po południu wyjeżdżali to było mi naprawdę smutno, zostając sam.
Rodzina i bliscy są w życiu najważniejsi, zapamiętajcie to sobie k---a jego mać. Fajnie jest mieć zajebiście dużo pieniędzy, codziennie się rozwijać i żyć w dużym, nowoczesnym mieście w zajebiście wygodny sposób ale bez ludzi z którymi możesz się z tym dzielić, możesz zwrócić się w każdej sprawie, polegać na nich i po prostu kochać to wszystko nie ma najmniejszego sensu. Dziadkowie nigdzie nie jeżdżą, żadne wakacje, tylko swoja czarna dzielnica. Moim dużym marzeniem było zrobienie dla nich najlepszego weekendu jaki mogliby tylko sobie wymarzyć, zdaję sobie sprawę, że czas leci i może niestety być to ich ostatni przyjazd do mnie. Rodzicie mnie zbudowali, bez nich nie osiągnąłbym ułamka tego do czego doszedłem w obecnym czasie...
Podsumowując bez pedalskich, mądrych gadek o życiu i rozwoju osobistym. Zbliża się okres świąt, ja wiem, że każdy ma inną historię i relację ze swoją rodziną ale pamiętajcie, macie jedno życie i nawet, jeżeli coś was podzieliło z bliskimi osobami, chociaż postarajcie się podać dłoń, może warto spróbować i zmienić trochę te relację ( :
4 osoby, herbatka, jedzenie, gdzie jest to, Kermii gdzie tamto, trzeba jeszcze kupić tamto, przynieść to, zanieść tamto, ogółem zaczyna się lekkie latanie. Moi rodzicie i dziadkowie to też sporzy imprezowicze, zaczęli drinkować, wyszliśmy bo chciałem im pokazać miasto. Powrót około 24, lokatorka i chłopak już śpią i proszę rodzinę żeby byli trochę ciszej, to wszystko jak krew w piach, głośno gadają, żartują się i się śmieją. Moja lokatorka jest naprawdę bardzo w porządku ale nie rozumieją, że w blokach i we współdzieleniu mieszkania panują trochę inne zasady niż w domach jednorodzinnych. "Oj tam nie bój się koleżanki, Ty też tutaj mieszkasz, przecież jesteśmy cicho"...Położyć ich spać, rozłożyć łóżka, ten chcę wody, ten ręcznik - chaos :D
Finalnie noc, mówię sobie, spokojniutko, sam byłem lekko porobiony to elegancko zasnę w sekundkę. Oddałem moje poduszki, wziąłem sobie jedną malutką - nie ma sprawy. Mijają 3 minuty a ja słyszę dźwięk jakby ktoś piłował starego Pasata przy temperaturze -10 stopni, niestety to jednak to nie to - zaczęła się k---a symfonia chrapania. Dziadek ryczy jak koczkodan z 7 części King Konga, Ojciec jak Uruk-Hai w pogodni za hobbitami we śni. Patrze, nagle jeden z nich podnosi rękę, trzyma w powietrzu i śpi dalej...? Ogółem, ja p------e. Całą noc nie spałem, nie pomogły słuchawki, koc na łeb, nic.
W-------y "obudziłem się" rano, nie śpią, część poszła do toalety i wróciła do pokoju. Słyszę moja współlokatorka i jej chłopak wstali i krzątają się po kuchni przygotowując śniadanie. Ja patrzę a mój ojciec w samych slipach chcę wychodzić do toalety się myć. Mówię mu, że chłopie załóż chociaż jakąś koszulkę, starszy chłop a będzie się przedstawiał młodej dziewczynie w majtkach z brzuchem na wierzchu..."no ale co w tym dziwnego, a jak masz na plaży, tak samo"...kuuurwa :D
Zaczynam robić im śniadanie. Ledwo widzę na oczy ale robię jajecznice z 15 jajek, twaróg, sałatkę, kroję warzywa, maksymalny trup. Potem poszło już bardzo dobrze, kolejne atrakcję, wspólny obiad, posprzątanie, zostawienie mi tony jedzenia i ich odjazd.
Co chcę powiedzieć i przekazać.
Rano już chciałem żeby jechali, chciałem wrócić do swojego uporządkowanego życia, gdzie walnę się spać i nikt mi nie będzie walił ostrymi decybelami całą noc. Jednak jak po południu wyjeżdżali to było mi naprawdę smutno, zostając sam.
Rodzina i bliscy są w życiu najważniejsi, zapamiętajcie to sobie k---a jego mać. Fajnie jest mieć zajebiście dużo pieniędzy, codziennie się rozwijać i żyć w dużym, nowoczesnym mieście w zajebiście wygodny sposób ale bez ludzi z którymi możesz się z tym dzielić, możesz zwrócić się w każdej sprawie, polegać na nich i po prostu kochać to wszystko nie ma najmniejszego sensu. Dziadkowie nigdzie nie jeżdżą, żadne wakacje, tylko swoja czarna dzielnica. Moim dużym marzeniem było zrobienie dla nich najlepszego weekendu jaki mogliby tylko sobie wymarzyć, zdaję sobie sprawę, że czas leci i może niestety być to ich ostatni przyjazd do mnie. Rodzicie mnie zbudowali, bez nich nie osiągnąłbym ułamka tego do czego doszedłem w obecnym czasie...
Podsumowując bez pedalskich, mądrych gadek o życiu i rozwoju osobistym. Zbliża się okres świąt, ja wiem, że każdy ma inną historię i relację ze swoją rodziną ale pamiętajcie, macie jedno życie i nawet, jeżeli coś was podzieliło z bliskimi osobami, chociaż postarajcie się podać dłoń, może warto spróbować i zmienić trochę te relację ( :
#rodzina #goscie #gorzkiezale #rodzice