Wpis z mikrobloga

Pamiętniki Planktona - rozdział: 7
19 września 2001, środa

Ech, życie, życie... Słonko świeci, ptaszki kwilą, cudnie nam Bozia dziś w Krakowie dzień zaplanowała. Rano przyszła Monika, z kawą i ciastem. Nie mam nic przeciwko żarciu za darmo, ale nie o 8 rano, do cholery!

Twierdzi, że sama upiekła. Gówno prawda, taką szarlotkę Joasia kupowała zawsze w sklepie na rogu i też wszystkim wmawiała, że to jej wypiek. Ale ze względu na mą wrodzoną kulturę nie powiedziałem jej tego, zresztą nic nie mogłem mówić, bo gadała i gadała. O studiach, o Poznaniu, o tatusiu - biznesmenie, ech papla straszna, ale ładna jest, cholera... Lwu kostki z kurczaka przyniosła, a ten ze szczęścia się polał, na wykładzinę w przedpokoju, krew zaleje. #!$%@? mnie to obchodzi, spowodowała u Lwa strumień szczęścia to niech sprząta teraz. Poszła po godzinie, obiecując, że jeszcze wpadnie. A wpadaj sobie, tylko bez kości dla bydlaka...

Wczoraj po powrocie zasiadłam do oglądania skrótów z Ligi Mistrzów, był mój idol z Polsatu, Wanio czy Bunio, taki z bródką. Uwielbiamy go z Siwym, kiedyś komentując walkę Tysona stwierdził: "(...) Ale czegóż można się spodziewać po synu prostytutki i alfonsa ?". Zastanawialiśmy się z Siwym, czy do Mikea nie napisać i nie donieść mu o tym incydencie, ale zrezygnowaliśmy. Mike jest za wysoko żeby zniżać się do poziomu jakiegoś Wanio czy Bunio.

I tak oglądałem te Manchestery, Bayerny, Juventusy i się zastanawiałem - dokąd zmierzasz krakowsko piłko nożno ? Chyba niedaleko, bo jak widzę Zająców w obronie to mnie szarpie. Chociaż, sir Smuda twierdzi, że Wisła gra wyrafinowaną piłkę, tylko w jakim, #!$%@? sensie wyrafinowaną ? Hitler też był wyrafinowany, jak rozpoczynał swoje tournee po Europie w
39 i jak to się skończyło, każdy wie. Srał ich pies wszystkich, Legia ma ponoć mieć stadion Narodowy, a niech se ma, co mi tam. Odkąd nie mają tego krzykacza za spikera to nawet przyjemnie tam jest, ciepło, bo ogniska palą.

Osobiście wolę boks od piłki, bo to fajny sport. Z Siwym nawet tłukliśmy worki na Hutniku, ja miesiąc Siwy pół roku - ten to ma zaparcie. Ja się zniechęciłem jak mi policja pałkami ten pięściarski fechtunek, z głowy wybiła. A boks pooglądać w TV to też satysfakcja. Taki Tyson, Gołota (nie mój szwagier), Michalczewski - fajne chłopy.

Ech tam, życie, życie...

Zasnąć długo nie mogłem, to się wziąłem za książkę, komputer mnie nie rajcuje. Siwy czasami wpada kogoś zabić na ekranie, albo pornosa obejrzeć, a tak to go nie włączam - po co ? Książkę wolę. Wziąłem pierwszą lepszą, co to Joasia czytała przed wyjazdem - Łysiak Waldemar "Milczące psy" - fajna nawet, ale trudna, kilkudziesięciu słów nie rozumiałem. Joasia w końcu po studiach, to ma łeb do takich książek. Odłożyłem i zasnąłem. Śniło mi się, że Monika na łbie byka goła jeździ a Siwego lwy ruchają. Chyba się za bardzo tym filmem wczorajszym przejąłem.

Tak siedzę sobie i o finansach rozmyślam, mieszkanie, gaz, prąd, wszystko kurna kosztuje. Dobrze, że chociaż mam kablówkę za darmo, bo Jarek kombinerkami wszystko potrafi zrobić. Dobrze, ze Joasia na tym placu robi, bo byśmy chyba już Lwa zjedli. Ja do roboty taki prędki nie jestem, płacą gówno to i robić się nie chce. Monika się mnie pytała, gdzie pracuję - i co jej powiem, ze zrezygnowałem z posady ciecia na budowie, bo się terrorystów boję ? Wymyśliłem, że piszę pracę magisterską, ale to tajemnica, na jaki temat. Chyba łykła kit.

Ech, życie, życie....

Wpadnie później Siwy to się go spytam czy chciałby się ruchać z lwami ... może to był sen proroczy ?

Już był Siwy, z Lwami nie chce się ruchać a nawet obraził się trochę o to. Ze niby myślę ze on jest zoofilem. A ja tak wcale nie myślę, Siwy to mój najlepszy kumpel. Znamy się od zerówki, dzięki niemu Joasię poznałem. Zapalił jej w łeb kulką ze śniegu, jeszcze w podstawówce, a ja mu za to dwa mleczaki wybiłem. Równy chłop, był moim Świadkiem na ślubie, ma być chrzestnym jak będzie bachor. Przyszedł dziś do mnie tylko na chwilkę, miał kartkę z kilkunastoma nazwiskami - "patrz, na tych gości mamy głosować w niedzielę !". A po kiego .. ? Okazało się, że Siwy zrobił sobie listę polityków, co obiecali popierać projekt stadionu na Wiśle. Długa ta lista, nikogo nie znam, nawet nie kojarzę choć trochę. Po za tym wydaje mi się, że jak skreślę 20 nazwisk to mi unieważnią głos. Wiem, ze Siwy chciał dobrze i pomysł nawet ma, ale trzeba by chłopaków zebrać z kilku osiedli i nazwiska porozdzielać. Poleciał teraz do Gosi - to ten jego pokemon. Anginę złapała i zdycha pod kołdrą. Siwy ma pecha do kobiet, nawet był już żonaty, ale krótko - 7 miechów. Zaraza była, że hej. Potrafiła nam buty i kurtki przez okno wywalać jak siedzieliśmy przy wódeczce. Siwy tego nie zdzierżył i stuknął ją raz. Potem to już tylko ona jego biła. I to mocno. Chłopak stracił cierpliwość na resocjalizację tego czorta i wystąpił o rozwód. Byłem świadkiem, tak jak i 14 chłopaków z osiedla. Ona miała tylko kuzynkę, więc sąd nam uwierzył. Siwy klął, że zraził się do kobiet, ale pocieszaliśmy go jak mogliśmy tylko najlepiej. Czyli wódką. Teraz ma ta Gosię, ale to tez chyba diablica, bo szlajała się po całej Hucie i nie jednemu już serce złamała. A niejeden przez nią miał więcej rzeczy złamanych.

Na wyborach, to już z góry obieram jako pewnik, głos Siwego liczyć się nie będzie. Co wybory to bazgra na kartce "Wisła #!$%@? .......( tu nazwisko kandydata)." i kradnie długopis. Na ostatnich prezydenckich, piliśmy pod komisją do 4 rano i uprawialiśmy tzw. agitację. To znaczy darliśmy mordy "Świtoń na prezesa !" Ryży prawie na izbę za to pojechał. A izba w Krakowie to gehenna, zimna kawa zbożowa, pasy skórzane i wielkie chłopy - pielęgniarze. Kradną, #!$%@?. Mi zegarek buchnęli, od Joasi, więc się #!$%@?łem na maksa. Zażądałem zwrotu, bo do Hagi napiszę, to mnie wyśmiali i za drzwi wypieprzyli. Musze sobie granat załatwić. Przegięli z tym zegarkiem.

Cholera, późno już. Mamusia wpadnie, bo obiecała, zobaczyć, co z tym Lwem się dzieje. A on się chyba, pchlarz po prostu zakochał. Wczoraj siedział na balkonie i lipił gdzieś w przestrzeń, dziś tak samo. Pod blokiem obwą#!$%@? się z pudlem staruszki z pierwszej klatki. Pewnie stuknąć chce co nieco. Musimy mu z Siwym jakiegoś kundla skołować, niech się rozerwie ...
Pamiętniki Planktona - rozdział: 8
20 września 2001, czwartek

Szkoda, że kampania wyborcza nie trwa cały rok. Wczoraj z chłopakami poszliśmy na festyn Unii Wolności, tu obok na osiedle. Na pas startowy. Festyn był dla najmłodszych, ale przylazło też pełno starych grzybów, w tym i my. Skusiła nas wizja darmowych kiełbasek i napojów. Te jak się okazało były, ale w ilości mizernej. Ryzy popełnił pewne fau pais, bo gdy śliczniutka hostessa zaczęła mu powolutku nakładać kiełbaskę i mruczeć "Pan pamięta - tylko UW", ten jej odparł : "#!$%@?ć to...". "Słucham ?(uśmiech)" , "#!$%@?ć to ...". Przyleciał jakiś chłop, co go na ulotkach widziałem, ale spostrzegł, że nas siła i zaczął wszystkich zachęcać do konsumpcji. Nawet niezłe były, te kiełbaski. Hostessy tez. Jacek pijany poszedł po repetę, bo jak mówił zgłodniał okrutnie. I w dosyć niewybredny sposób jął się domagać kolejnej porcji. "Dawaj kiełbaskę dla pasera, bo cię paser sponiewiera". Dostał.

Ja tak sobie zajadałem i rozglądałem się po ludziach, chyba wszyscy przyszli, co mogli chodzić. 200 sąsiadek #!$%@?ących o wszystkim i o niczym, chłopy gadające o sporcie i problemach z odpalaniem Malucha w zimie. Dzieci ganiające i rzucające się tackami i ulotkami UW. Tylko jedna grupa w tej sielance nie uczestniczyła. 12 gości, lipiło na nas spode łba stojąc koło górki saneczkowej. Siwy w dwóch rozpoznał napastników, co go w piątek przekopali. Postanowiliśmy zjeść i ich podejść. Jak każdy festyn tak i ten, chociaż wyborczy a nie Disco-Polo, miał się bójką zakończyć.

Jak każdy wie, człowiek zaatakowany ma do wyboru zawsze 3 warianty: wariant A - podjęcie walki, wariant B - tzw. rejterada, czyli #!$%@? nie oglądając się za siebie, wariant C - rejterada udoskonalona, czyli ucieczka z wyzwiskami. Oni właśnie zastosowali wariant C. I to dosyć skutecznie, bo znikli nam z oczu a jeszcze długo ich słyszeliśmy..

W domu wieczorkiem graliśmy z chłopakami w pokerka, tak niewinnie na zapałki. Przegrałem 7 pudełek. #!$%@? mać...

No, czas przygotować mieszkanko na dzisiejszy serial pucharowy. 2+1, czyli 2 razy Warszawa i Kraków. Ech, pecha miała ta Wisła z losowaniem. Pewnie odpadną, jak z takim KSZO w dupsko biorą...

Soczki w lodówce, spirytusik rozrobiony już się przegryza. Akurat na kawę dziś Monika wpadła, jak rozlewałem drugi liter po butelkach. Zawsze czysty pijemy, z sama wodą ze źródełka, dobra woda, mineralizowana, ma w #!$%@? witamin, czy czegoś tam. Monika połaziła, pochrząkała: "Dzisiaj meczyk?" - "Trzy" - "ooo, to będzie wesoło " - "będzie" - "to na dzisiaj ? (wskazała butelki już napełnione)" - "tak" - "Tatuś zawsze przepalankę robi" - "przepalanka jest do dupy". Widząc, że nie jestem dziś wymarzonym obiektem do konwersacji dopiła kawę i poszła. Spytała się jeszcze czy może wpaść, zobaczyć TV-Kibców. A wpadaj sobie, tylko bez kości...

Lew chyba czuje, że może zostać znowu wymalowany. Bo coś skamle patrząc na mnie tak błagalnie. "Nic się nie bój, dziś cię to ominie".

Chcieliśmy do Splitu jechać, ale cierpimy wszyscy na chroniczny brak kasy. A po za tym tylko ja mam paszport. Siwy był, co prawda za granicą, ale jak miał roczek. Rodzice go wzięli do Bułgarii. Mówi, że nic nie pamięta. Nie dziwię się, upały takie, to spał pewnie cały czas, a zresztą dawno to już było. No pierwsi goście powinni być lada moment. Lew pójdzie do pokoju, żeby go ktoś nie zdeptał. Popielniczki przygotowane, kieliszki też, kaszanka (2 kilo) na patelni cieplutka, ogóreczki pokrojone. Wszystko jest tip-top. Dziś o 6 rano wstałem, żeby sąsiadowi #!$%@?ć kilka słoików z piwnicy. Ech, poświęcenie ...

#pamietnikiplanktona
3 część
2 część
1 część

#heheszki #coolstory #truestory #pijzwykopem #mirkohooligans #wislakrakow #czytajzwykopem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 1