Wpis z mikrobloga

Godzinę temu byłem u kumpla w firmie naprawić mu jedną pierdołę w aucie.
Półtora kilometra, to walnąłem szybki spacer.

Po drodze, na jednej z mniejszych ulic zaczepił mnie jakiś gość. Na oko 45 lat.
Powiedział, że nikt kogo spotkał nie chciał mu pomóc, bo ludzie uważali go za pijaka i nawet nie próbowali go wysłuchać.

Gość był wyraźnie zakręcony. Powiedział, że jest cukrzykiem, ma przy sobie 50 groszy i czy nie dołożyłbym mu chociaż złotówki do jakiegoś batonika.
Mimo, że się spieszyłem, to stwierdziłem że pójdę z nim 100 metrów do najbliższego sklepu.
Po drodze tłumaczę mu, żeby się nie tłumaczył, bo wiem czym jest hipoglikemia.
Zapytał czy oprócz batonika dam mu złotówkę na później, bo ma daleko do domu.

Pracuje na budowie, a szef dzisiaj nie przywiózł jemu i innym obiadu na robotę i mu spadł cukier. Twierdził, że w kieszeni ma glukometr.

Wszedłem do zieleniaka, kupiłem Grześka oraz Snickersa, wyszedłem i wręczyłem mu oba batony.
I tu mnie zaskoczył, bo mimo że dostał dwa batony, to znowu wspomniał o tej nieszczęsnej złotówce.

Powiedziałem, że prócz Grześka o który prosił dostał jeszcze Snickersa i to mu spokojnie wystarczy na dotarcie na sam koniec miasta. Życzyłem powodzenia i kontynuowałem marsz do swojego celu.

I kurcze do tej pory zastanawiam się czy mając w ręku dwa batony zapytał o złotówkę, bo był zakręcony, czy może ta złotówka miała być przeznaczona na co innego...

W każdym bądź razie #dobrzeczlowiekczuje. ( ͡º ͜ʖ͡º)

StaryWedrowiec - Godzinę temu byłem u kumpla w firmie naprawić mu jedną pierdołę w au...