Wpis z mikrobloga

@czystypawian: ja #!$%@?. Zawsze po robocie palę sobie szluga w miejscu dla palących, wolę sobie siąść jak człowiek zamiast w drodze na przystanek iść zmęczony i bez przyjemności jarać kiepa byleby tylko zaspokoić deficyt nikotyny. No i tak sobie jestem pd tą #pracbaza palę i idzie karlica, ale no taka malutka chudziutka że normalnie postura dziecka a nie dorosłego karła. Za nią widzę małego gowniaka jakieś 15 metrów ich dzieli. Jakieś trzydzieści metrów za gowniakiem idzie matka ale ma kompletnie w #!$%@? co robi jej dziecko tylko przegląda się w szybie szklanego budynku korporacji. Gdy zorientowałem się co jest grane, że ten gowniak idzie za tą karlicą w szybszym tempie i w końcu ja drogoni. Mmgdy wyobrazilem sobie ze gowniak zobaczy że to nie jest dziecko tylko mały dorosły człowiek... Byłem przekonany że dysonans poznawczy #!$%@? mu łeb, przestraszy się krzyknie na widok karlicy. Myśl o tym co przeżyje ta chora osoba, jak ogromnie smutny to będzie widok, gdy dziecko jej się przestraszy, gdy poczuje najszczersze odrzucenie, poczuje się dziwolągiem, potworem na którego widok dziecko się rozplacze. Przerażony patrzyłem na kolejne kroki gowniaka, które przyblizaly go do karlicy. Nie mogłem tego znieść, byłem przerazony tym jak wielka krzywdę nieumyslnie spowoduje to dziecko. Patrzę na matkę ta dalej #!$%@? patrzy na swoje odbicie zamiast na gowniaka, poza tym na bank jest tępa więc i tak nie przyszloby jej do głowy co tu się naprawdę właśnie wydarza. To był impuls, nie wytrzymałem. podbieglem do dzieciaka i #!$%@? mu lepe krzycząc wyskakuj z fantów kondonie. W tym momencie karlica obrociła się, jednym skokiem przemierzyla odległość 15 metrów i zionęła na mnie ogniem piekielnym. To nie był skok, to był lot, miała skrzydła. Od początku zdawała się być jakaś #!$%@?. Już nigdy nikomu nie pomogę. #mirkowyznania #feels #oswiadczeniezdupy
  • 3