#anonimowemirkowyznania Mirki opowiem Wam moją historię walki z niechęcią do życia i przegrywem. Historia bez happy endu.
Miałem już naprawdę dość siebie i moich dni, rutyna codziennie to samo, bywały dni kiedy nie odezwałem się nawet słowem do nikogo. Bardzo często zdarzało się to w weekendy albo wolne dni kiedy to nie wychodziłem nawet z mieszkania, jedzenie miałem kupione wcześniej więc nie było nawet takiej potrzeby. Postanowiłem to zmienić, nigdy nie byłem z żadną kobietą w wieku 23 lat więc postanowiłem to zmienic. Założyłem #tinder zacząłem pisać z różnymi dziewczynami, zacząłem się umawiać. O dziwo nie było wcale najgorzej, spotkania przebiegały całkiem nieźle, wchodziłem jakby w inną skórę, nie byłem sobą i udawałem normalnego gościa a one to chwytały.
Poznałem jedną, z która zacząłem spotykać się regularnie, coraz cześciej i częsciej. Staliśmy się parą i jesteśmy nią do dziś. Na początku przed każdym spotkaniem czułem ogromne szczęście, czułem że moje życie zaczyna być normalne. Że zaczynam naprawdę żyć, zakochałem się w niej po uszy, ciągle o niej myślałem i chcialem spędzać z nią jak najwięcej czasu. Obecnie widujemy się niemal codziennie, seksy i inne przyjemności o których kiedyś mogłem tylko sobie pomarzyć mam na wyciągnięcie ręki.
Niestety myliłem się co do tego, że kobieta w moim życiu wystarczy i że sprawi że zacznę być sczesliwy. Moze to zabrzmi pompatycznie ale uzaleznanie swojego szczescia od innej osoby nigdy na dluzsza mete nie dziala.
Przewrotne to wszystko o tyle, ze o ile na poczatku to mi bardziej zalezalo, zabiegalem o nia, musialem sie starac a ona nie byla pewna swoich uczuc, to ja pierwszy sie odkrylem, ze sie zakochalem ona potrzebowala na to wiecej czasu. Obecnie wydaje mi się, że pokochała mnie juz tak naprawdę, ze szaleje za mna a moje uczucie jakby juz przygaslo, nasze spotkania przestaly sprawiac mi juz tyle radosci co kiedys. Poznalem sie na byciu z kims, fakt jest to bardzo mile ale nie nadaje sensu zycia. Nadal go nie mam i nadal czuje sie niespelniony, bez osobowosci, celu czy sensu w zyciu.
W skrocie nadal nie odpowiada mi moje zycie i co gorsza nie wiem jak to zmienic. O ile kiedys posiadanie partnerki bylo swietym Graalem za ktorym podazalem, ktory mial zmienic cale moje zycie dzis juz wiem ze to tak niestety nie dziala i nie mam pomyslu jak naprawic siebie i swoje zycie.
@AnonimoweMirkoWyznania: nie zaczyna się zdania od ,,że'' . Widocznie nie masz pasji i jesteś bardzo słaby. Wielu przegrywów po takim doświadczeniu nabrało by tylko pewności siebie i miało większą motywację
MagicznaBaba: to normalne ze byles nakrecony zakochaniem. to tak samo jak alkoholik alkoholem i przez to nie chce trzeźwieć. musisz znalezc cos co sprawia radosc, byc potrzebnym
OP: @AngielskiAnon: Wiesz na początku dało mi to kopa ale był on dość krótki. Co rozumiesz przez bycie bardzo słabym bo nie do końca rozumiem. A z pasjami to sie zgadza, niestety ich nie mam, moze one napedzalyby mnie do dzialania. Probowalem roznych rzeczy ale nic nie robilem czujac, ze "to jest to".
@porBorewicz07: Pewnie tak, moze to dziwne ale samo posiadanie kobiety nie daje mi szczescia.
@AnonimoweMirkoWyznania spróbowałeś jak to jest, może teraz pora ułożyć swoje życie i znaleźć kogoś kto będzie jego uzupełnieniem i z kim będziesz szczęśliwy?
Przecież od lat wiadomo, że sytuacja się powtórzy. Jak był niski poziom, można było wyjechać koparkami i pogłębić. Wtedy woda by sobie przepłynęła bez problemu.
Mirki opowiem Wam moją historię walki z niechęcią do życia i przegrywem. Historia bez happy endu.
Miałem już naprawdę dość siebie i moich dni, rutyna codziennie to samo, bywały dni kiedy nie odezwałem się nawet słowem do nikogo. Bardzo często zdarzało się to w weekendy albo wolne dni kiedy to nie wychodziłem nawet z mieszkania, jedzenie miałem kupione wcześniej więc nie było nawet takiej potrzeby. Postanowiłem to zmienić, nigdy nie byłem z żadną kobietą w wieku 23 lat więc postanowiłem to zmienic. Założyłem #tinder zacząłem pisać z różnymi dziewczynami, zacząłem się umawiać. O dziwo nie było wcale najgorzej, spotkania przebiegały całkiem nieźle, wchodziłem jakby w inną skórę, nie byłem sobą i udawałem normalnego gościa a one to chwytały.
Poznałem jedną, z która zacząłem spotykać się regularnie, coraz cześciej i częsciej. Staliśmy się parą i jesteśmy nią do dziś. Na początku przed każdym spotkaniem czułem ogromne szczęście, czułem że moje życie zaczyna być normalne. Że zaczynam naprawdę żyć, zakochałem się w niej po uszy, ciągle o niej myślałem i chcialem spędzać z nią jak najwięcej czasu. Obecnie widujemy się niemal codziennie, seksy i inne przyjemności o których kiedyś mogłem tylko sobie pomarzyć mam na wyciągnięcie ręki.
Niestety myliłem się co do tego, że kobieta w moim życiu wystarczy i że sprawi że zacznę być sczesliwy. Moze to zabrzmi pompatycznie ale uzaleznanie swojego szczescia od innej osoby nigdy na dluzsza mete nie dziala.
Przewrotne to wszystko o tyle, ze o ile na poczatku to mi bardziej zalezalo, zabiegalem o nia, musialem sie starac a ona nie byla pewna swoich uczuc, to ja pierwszy sie odkrylem, ze sie zakochalem ona potrzebowala na to wiecej czasu. Obecnie wydaje mi się, że pokochała mnie juz tak naprawdę, ze szaleje za mna a moje uczucie jakby juz przygaslo, nasze spotkania przestaly sprawiac mi juz tyle radosci co kiedys. Poznalem sie na byciu z kims, fakt jest to bardzo mile ale nie nadaje sensu zycia. Nadal go nie mam i nadal czuje sie niespelniony, bez osobowosci, celu czy sensu w zyciu.
W skrocie nadal nie odpowiada mi moje zycie i co gorsza nie wiem jak to zmienic. O ile kiedys posiadanie partnerki bylo swietym Graalem za ktorym podazalem, ktory mial zmienic cale moje zycie dzis juz wiem ze to tak niestety nie dziala i nie mam pomyslu jak naprawic siebie i swoje zycie.
#przegryw #stulejacontent #zwiazki #tfwnogf #niebieskiepaski #rozowepaski
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Nie masz się czego czepiać?
Zaakceptował: Asterling}
@porBorewicz07: Pewnie tak, moze to dziwne ale samo posiadanie kobiety nie daje mi szczescia.
@turek44: Myslisz, ze to az
'Moze to zabrzmi pompatycznie ale uzaleznanie swojego szczescia od innej osoby nigdy na dluzsza mete nie dziala'.
Tak, tu pies pogrzebany. To Ci koledzy radzą - szukaj własnych zainteresowań i hobby.