Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #100daymusicchallenge #muzyka #coldplay #alternativerock

Dzień 97: Jeżeli nagrywano by film o moim życiu, ta piosenka pasowałaby idealnie na koniec.
Coldplay - Everything's Not Lost

zastanawiam się kto wytrzyma do końca tej produkcji. połowa widowni już wyszła. reszta pewnie też nie wytrwa. zostaną tylko bileter i sprzątający cieć, którzy nawet nie zobaczą napisów końcowych. śmiesznej sceny po napisach też nie będzie. obsada będzie niewidoczna. zamazana, zasłonięta, gównem i krwią.

ktoś w trakcie seansu zada sobie pytanie, czy to może wszyscy obok są tymi złymi? czy to były klony? ktoś powie, że już to widział. inni westchną i popukają się w głowę, co za pretensjonalny gniot...

a może rzeczywiście wystarczyło zapytać? złapać mocniej za rękę? i w dialogach dopisać:

- spójrz mi w oczy, słyszysz? po prostu spójrz mi w oczy!

i niech tak się stanie. dodatkowo dopisać w charakterystyce drugoplanowych postaci odrobinę empatii i współczucia. a potem kazać im powiedzieć, nie szepnąć, tylko dosadnie powiedzieć:

-przestań i zawróć.

-dobrze, brawo, bravo, perfettamente !. a ty nie, nie patrz tam, tylko tutaj... te rekwizyty nie są ci potrzebne. to za tobą to tylko green screen, nic tutaj nie ma znaczenia, nic tak naprawdę nie istnieje, wszystko to co widzisz to mrzonka, wypadkowa miliona zmiennych, na które nie mamy wpływu, więc po co tak to wszystko przeżywasz?
-sam nie wiem, napisaliście mi, że zostałem stworzony do wielkich rzeczy, że mam być takim co się rodzi jeden na milion.
-tak, dokładnie. dobrze ci wychodziło, udawanie...
-więc czemu. czemu tak to wszystko wygląda?
-ale co dokładnie? oni? ty? wy? przecież tłumacze ci, że nic nie ma znaczenia. więc ponawiam pytanie. czemu tak to przeżywasz? jesteście, ty także, tylko pionkami, odbijającymi i absorbującymi to co was otacza.
-i nic z tymi nie można zrobić? ty nic nie możesz z tym zrobić?
-nawet gdybym mógł, to czułbym się nieswojo ze świadomością, że mam jakikolwiek wpływ na to co się tu dzieje. te kartki, które wam daję to też dzieło przypadku. ale z uporem maniaka, każę wam ich pilnować, takim jak tobie w szczególności, nie możesz jej zgubić, bo wtedy może być różnie...

i co dalej? druga część przeważnie jest gorsza.

w tej pierwszej udało nam się leżeć godzinami na tafli lodu i patrzeć w gwiazdy. nikt nam tego nie napisał na kartce, ale tak właśnie wyglądały nasze niebiańskie dni. ale już następnego dnia, wszystkie łzy przepadły w deszczu, a ich strumień zmył cały syf z ulic.

potem nuda. długie spacery, niczym miejscowy włóczykij w codzienności, wędrując przez zagubioną autostradę, z liną przywiązaną do nogi. aż tu nagle, jak ręką odjął, twój koślawy chód się wyrównał. w końcu rozejrzałeś się, wziąłeś głęboki wdech, zerknąłeś wyżej niż wysokość buta i zauważyłeś znajomą, bezwładnie fruwającą torebkę.
twoja mała ucieczka skazańca do cywilizacji trwała dalej. przy pierwszej stacji wita cię jakiś szaleniec, który krzyczy attica attica. uciekasz, szybko, bo prawdopodobnie zaraz poleje się tam krew. ale im dalej, im większy dystans, tym bliżej innych. im bliżej innych, tym większa mgła nad nimi się unosi. czy można powiedzieć o nich, że są zapomniani?

zrozumienia w tych warunkach dalej nie było. nieumyślnie, przez to wszystko, las vegas zostało daleko w tyle. bo ty, jak ta przenikająca w próżni zjawa, przez całe trzy dni szukałeś gdzieś swojego siódmego kontynentu z wyblakłej pocztówki. chciałeś w końcu przysiąść na piasku tulącym do snu tę słynną, czerwoną pustynię. ale nic z tego, twój manchester dzieli znacznie więcej niż tylko morze. być może wcale go nie ma?

jednak był moment kiedy się na chwilę ocknąłeś, na widowni zostało już tylko parę osób, akcja przyspieszyła. pomyślałeś o sobie - poważny człowiek, a chwilę później - człowiek, którego nie było. czy to kwestia oświetlenia? czy w blasku księżyca każdy wygląda tak samo? czy to wszystko, to tylko wspomnienia z gwiezdnego pyłu, który zbudował te plandekę miliardy lat temu?

w oddali słychać już tylko szepty i krzyki. czujesz te kartki przyczepione do pleców, niczym skrzydła do upadłego anioła. bierzesz do ręki zwierciadło, przeglądasz się i widzisz to co jest za tobą, i dociera do ciebie, że powrót jest jeszcze możliwy.
  • 4