Wpis z mikrobloga

#bushcraft #edc #hamak #hamakboners #knifeboners #las #noze #outdoor #survival #trekking #pasta #pdk i w sumie nawet #pokazmorde

Ostatni rozdział przejmującej historii leśnego dramatu.

WSZELKIE PODOBIEŃSTWO DO PRAWDZIWYCH POSTACI I ZDARZEŃ JEST PRZYPADKOWE.

Link do poprzednich części:

pierwszej: https://www.wykop.pl/wpis/26473439/bushcraft-edc-hamak-hamakboners-knifeboners-las-no/
drugiej: https://www.wykop.pl/wpis/26560885/bushcraft-edc-hamak-hamakboners-knifeboners-las-no/
trzeciej https://www.wykop.pl/wpis/27373393/bushcraft-edc-hamak-hamakboners-knifeboners-las-no/
i czwartej: https://www.wykop.pl/wpis/27505771/bushcraft-edc-hamak-hamakboners-knifeboners-las-no/

5.

Przebiegli około stu metrów, gnając jakby goniło ich stado diabłów. Płuca paliły, resztkami sił wpełzli do napotkanego parowu i skulili się obok siebie, niepewnie popatrując dookoła.

- Dlaczego…My… Uciekliśmy? – wysapał Gustaw
- Bo mam w plecaku dwa półkilowe kartusze z propanem-butanem! A plecak, jak widziałeś, obecnie się pali!
- Motyla noga! – szpetnie zaklął Gustaw – to pewnie zaraz rypnie…
- No pewnie rypnie.

Skulili się więc jeszcze bardziej. Sekundy mijały, dłużąc się niemiłosiernie. Niespodziewanie Gustaw zachichotał. Kiedy Ksawery spojrzał na niego wymownie, poczuł się zobowiązany wyjaśnić.

- A bo wiesz, w święta „Samych Swoich” oglądałem. I tam jest taka scena jak Pawlak z synem palą zboże na polu żeby je z min oczyścić. I my dokładnie jak oni siedzimy w tym rowie i czekamy aż…
JEBUT! Dwa wybuchy zlały się w jeden, by jak grom przetoczyć się po lesie.
- No właśnie… - dokończył Gustaw.
- Dobra, biegiem, wracamy!

Ruszyli w stronę obozowiska, wbiegli na polankę i rozpaczliwie zaczęli deptać wciąż płonące resztki supernowoczesnych tkanin, z których uszyty był plecak Ksawerego. Kilka z nich wybuch wrzucił do rozwieszonego hamaka, który wraz z tarpem, śpiworem i podpinką właśnie kończył się dopalać.

Po kilku minutach gorączkowej pracy powstrzymali zarzewia potencjalnego pożaru lasu i bezradnie stanęli na środku polanki, nie bardzo wiedząc co dalej robić. Z plecaka i jego zawartości nie pozostało w zasadzie nic poza wygiętym stelażem z duraluminium. Resztki cennego, kompletowanego miesiącami wyposażenia smętnie walały się w promieniu pięćdziesięciu metrów od strefy zero. Hamak i tarp doszczętnie spłonęły. Ksawery miał ochotę gorzko zapłakać i tylko obecność kolegi powodowała, że jako-tako nad sobą panował. Odchrząknął i z raźną miną stwierdził:

- To ten. Trochę należy zmodyfikować plany.

Było już całkiem ciemno. Wyprawa do samochodów nie wchodziła w grę. Obaj wędrowcy po takiej dawce wrażeń wręcz słaniali się na nogach. Wygodny sen też nie był opcją – materac Gustawa był przebity w sześciu miejscach, hamak i śpiwór Ksawerego zakończyły żywot w płomieniach.

- Plan jest taki, że rozpalimy ognisko i przesiedzimy przy nim do rana. Może uda się zdrzemnąć. Mamy jeszcze jedzenie z Twojego plecaka, więc z głodu nie umrzemy. Rano pozbieramy to, co się da i wrócimy na parking. Wcześniej zrobiłem sporo zdjęć, więc na Fejsa i Insta będzie co wrzucić. – Ksawery starał się sprawiać wrażenie, jakby strata sprzętu niespecjalnie go zabolała. Jak zacznie teraz rozpaczać, to Gustaw w biurze przez następne pół roku będzie sobie z niego żartował.

Zabrali się za rozpalanie porzuconego w czasie ucieczki ogniska. Podczas biegu Ksawery zgubił gdzieś swoje krzesiwo, więc w milczeniu przyjął żarową zapalniczkę podaną mu przez Gustawa. Tym razem ogień raźno zapłonął już po czwartej próbie.

Siedzieli przy ognisku, smętnie żując ostatnie batoniki energetyczne. Rozmowa raczej się nie kleiła, bo i o czym tu gadać, kiedy najwspanialsza surwiwalowa wyprawa w dzikie ostępy okazała się wielką porażką. Gustaw próbował pocieszać Ksawerego, tłumacząc mu, że „to ważne, żeby nie tracić, hehe, ZAPAŁU”, ale szybko zamilkł, widząc całkiem realną groźbę w oczach kolegi.

Szum koron drzew działał uspokajająco… Las stawał się coraz odleglejszy, ściółka coraz bardziej miękka. Towarzysze niedoli oparci o siebie plecami co chwilę zapadali w płytki sen. Nagle ich uwagę przykuł wyraźny szelest, dochodzący z ciemnej gęstwiny. Ksawery nadstawił uszu, ewidentnie coś przedzierało się przez las i było coraz bliżej.
- Czupakabra… - wyszeptał przerażony Gustaw, zaraz uciszony gestem towarzysza.

Nagle ciemność przed nimi rozwarła się, wpuszczając w krąg światła z ogniska zwierzę. Było dość duże, mogło ważyć ze trzydzieści kilo. Czarne oczka osadzone w pasiastym, biało-czarnym łbie badawczo przyglądały się zastygłym w trwodze mężczyznom. Stworzenie spokojnie podeszło bliżej, ewidentnie wzbudzili jego zainteresowanie.
- Popatrz, jaka franca – Ksawery ledwo był w stanie podzielić się opinią.

Zerwali się obaj na równe nogi, nie wiedzieli jednak czy należy uciekać, czy lepiej stać nieruchomo, oczekując, że zwierzę znudzi się i sobie pójdzie.

Borsuk tymczasem podszedł do nich i stając na tylnych łapach, oparł przednią na udzie Ksawerego. Wyciągnął pazurzastą kończynę w stronę kurtki od Nordfejsa i złapał za krawędź materiału, mocno szarpiąc. A potem rozchylił pysk i świszczącym, ale wyraźnym głosem powiedział:

- KSAWERY.

Tego było zbyt wiele. Ksawery zamarł, czując, że całkowicie traci panowanie nad własnym ciałem. Chyba trochę nawet popuścił w spodnie.

Borsuk tymczasem spojrzał w głąb jego przerażonych oczu, szarpnął mocniej i powtórzył głośniej:

- Ksawery!

A potem dodał, ewidentnie znajomym, damskim głosem:

- Znowu usnąłeś na kanapie owinięty tym Twoim śpiworem?! Cholera, czy Ty się zsikałeś w spodnie?!

Zapraszam również na nasz profil na fb: https://www.facebook.com/HopelessOutdoor/
Pobierz Afrati - #bushcraft #edc #hamak #hamakboners #knifeboners #las #noze #outdoor #surviv...
źródło: comment_z4vaWBWLNgKskA922cogxqOhC6xuhY5O.jpg
  • 1