Wpis z mikrobloga

To będzie wpis o przemyśleniach doświadczeniach z odrobiną refleksji.


Oczywiście sprawa dotyczy #tinder #badoo #sympatia i wszystkich innych portali randkowych, a bardziej konkretnie to #rozowepaski. Ostatnimi czasy doszedłem do wniosku, że w moim życiu mało jest sensu. Praca, dom, sklep i zakupy, dom, znowu praca i tak w kółko. Znajomych, których nie mam wielu też często nie widzę, bo mają już swoje rodziny. W głowie pojawiła mi się myśl, że czas zacząć coś robić w kierunku poznania kogoś na poważnie. Poczułem, że znalezienie kobiety, której będzie można zaufać i związać się z nią (a jak będzie dobrze się układało to i coś więcej) powinno być dla mnie priorytetem.

Zatem gdzie można kogoś poznać, gdy w życiu codziennym nie ma się za bardzo okazji? Oczywiście na wcześniej wspomnianych portalach...i tutaj się zaczynają doświadczenia. W porywach jestem 5/10, wyglądam na mniej niż mam faktycznie lat. Co mogę z tym osiągnąć? Jak pokazuje życie, nawet z taką fizjonomią można zaruchać. Może nie jakąś super laską, ale i nie żadnego babszyla. Zwykła dziewczyna, która może się nawet spodobać. Natomiast żeby pisząc normalnie do dziewczyn na tych portalach doczekać się odpowiedzi to już jest cud.

Stwierdziłem, że "hmmm grzejnick, może faktycznie jest jak ludzie piszą. Tinder to jest tylko do seksów a jak chcesz poznać kogoś do związku to spróbuj bardziej standardowego portalu, weź badoo albo sympatię". No i wybrałem sympatię. Na początku faktycznie lepsze wrażenie. Kobiety w zdecydowanej większości mają opisy, w których polszczyzny użyto względnie poprawnie i zastosowano więcej niż jedno zdanie. Nawet bywało w nich więcej treści niż wody. Super! Przeglądam profile, napisałem do trzech. Zero odezwu, chociaż wiadomości przeczytane. Piszę do kolejnych kilkunastu... Jedna odpowiedź, ale potem już ich brak... Ostatecznie napisałem chyba do kilkudziesięciu dziewczyn a wynik to kilka odpowiedzi i to raczej pisanych z łaską... Żeby nie było, pisałem głównie to tych o średniej urodzie, bo wiem, że wysyłanie wiadomości do tych ze zdjęciami pseudomodelingowymi nie ma najmniejszego sensu. Czarna dziura.

W każdym z profili miałem swoje zdjęcia. Nie były to żadne eksperymenty społeczne, jak u niektórych mikrów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pewnie część osób myśli sobie "ale zaraz, przecież grzejnick chciał poznać kogoś na poważnie a sam puka się z jakąś randomową laską". To odpowiadam - nie miałem takich zamiarów, ale po dwóch nieudanych randkach, wiele konwersacjach które się zaczynały i potem nagle druga strona milknęła zrozumiałem, że to jest kuźwa jedna wielka giełda bolców. Naprawdę. Oczywiście są tam z pewnością i wartościowe dziewczyny, ale większość szuka atencji, bolca na boku a najlepiej księcia (wszystko w jednym). Nie będę też udawał świętego. Jestem facetem, mam swoje potrzeby, a że od dawna nie były prawidłowo realizowane to się skusiłem na bzikanie bez zobowiązań.

Wciąż jest we mnie nadzieja, na poznanie sensownej dziewczyny. Nie mówię o ideale, ale po prostu kogoś, z kim ja (i ona) wytrzymamy dłużej niż jeden rok razem. Widzę jednak, że będzie to ciężkie do zrealizowania.
Obecne czasy poszły w #!$%@? złym kierunku. Kobiety są teraz w większości niezależne, więc nie potrzebują faceta, żeby przetrwać, tylko żeby móc się nim pochwalić, zaprezentować się lepiej. Musi więc on wyglądać, mieć gadane a nie być dobrym robolem, który przyniesie kasę do domu i utrzyma rodzinę. Do tego trzeba doliczyć te wszystkie aplikacje randkowe, które dają potężne złudzenie możliwości wyboru partnera idealnego, skrojonego pod nas a w praktyce zniechęcają nas do podjęcia decyzji i zaryzykowania nawet dłuższej rozmowy.

Jeszcze garstka wniosków i refleksji na koniec. Szanujcie swoje różowe i niebieskie paski. Doceńcie się czasem nawzajem Jak się Wam psuje to spróbujcie przypomnieć co się zmieniło od momentu poznania. Jeśli jednak tak jak i ja jesteście sami to nie liczcie na cuda na portalach randkowych (chyba, że jesteście ładne/przystojni). Gdy ktoś do Was pisze to naprawdę poświęćcie tej osobie trochę uwagi i najlepiej spotkajcie się na randce. Pewnie się skończy na pierwszej, ale godzinne spotkanie jest stokroć razy lepsze od tego marazmu, jakim jest wymiana wiadomości w tych super nowoczesnych aplikacjach XXI wieku.

Pewnie jeszcze więcej można byłoby o tym pisać, ale jak mawiał klasyk, "szkoda sobie strzępić ryja" :)
  • 3
@evilonep: Nie potrzebuję atencji, jak co niektórzy ;) Napisałem, bo po prostu musiałem to z siebie wyrzucić. Sam nieraz czytam podobne teksty, więc tutaj też poczułem potrzebę po prostu podzielenia się tymi przemyśleniami.
Gdy ktoś do Was pisze to naprawdę poświęćcie tej osobie trochę uwagi i najlepiej spotkajcie się na randce.


@grzejnick: Wybacz dosadność, ale gówno prawda. Owszem, zdarza mi się czasami, że różowa sama napisze, ale przestają równie często odpisywać jak te do których pierwszy piszę. Co do spotkania się, to jest następny etap rozmowy na którym konwersacja się kończy. Nie, nie ma usunięcia z pary, tylko księżniczka się przestaje odzywać po prostu.