Wpis z mikrobloga

#bushcraft #edc #hamak #hamakboners #knifeboners #las #noze #outdoor #survival #trekking #pasta #pdk

Lecimy dalej z tematem!

WSZELKIE PODOBIEŃSTWO DO PRAWDZIWYCH POSTACI I ZDARZEŃ JEST PRZYPADKOWE.

Link do poprzednich części:

pierwszej: https://www.wykop.pl/wpis/26473439/bushcraft-edc-hamak-hamakboners-knifeboners-las-no/
drugiej: https://www.wykop.pl/wpis/26560885/bushcraft-edc-hamak-hamakboners-knifeboners-las-no/
i trzeciej https://www.wykop.pl/wpis/27373393/bushcraft-edc-hamak-hamakboners-knifeboners-las-no/

4.

- Po cholerę nam OGIEŃ, jak mamy dwie kuchenki ekspedycyjne, tytanowo-karbonowy palnik i gaz dedykowany dla himalaistów?
- Milcz. Bez nodii prawdopodobnie nie przeżyjesz tej nocy, więc łap za tomahawk i przynieś tutaj jakiś chrust z okolicy. Tylko zapisz sobie lokalizację obozu w GPS.

Gustaw westchnął ciężko, przeklinając pod nosem chwycił tomahawk, pogmerał chwilę w swoim Garminie i zniknął w okolicznych krzakach, niepewnie się rozglądając. Nigdy nie musiał zbierać drewna na ognisko – zazwyczaj można je było było po prostu kupić, pocięte i połupane, owinięte siatką i skromnie leżące pod ścianą stacji benzynowej.

Tymczasem Ksawery postanowił przygotować się do stojącego przed nim zadania w odpowiedni sposób. Sięgnął po czytnik ebooków, otworzył szybko „Sekretne Tajniki Sztuki Przeżycia Dla Instruktorów SAS” i odszukał fragment o rozpalaniu ogniska. Nie sposób było zasięgnąć informacji z bardziej przystępnych źródeł – zniknął już nawet zasięg HSDPA, więc jutub był bezużyteczny.

Kiedy po prawie godzinie Gustaw, niosąc naręcze drobnych gałązek, wrócił do obozu, cały potargany i brudny, z pajęczynami smętnie zwisającymi z daszka patrolowej czapki w pękot grinzołn, Ksawery był już ekspertem w dziedzinie rozpalania ognia nawet przy pomocy widelca i skarpety na Antarktydzie.

- Po pierwsze musimy znaleźć brzozę, bo do rozpalenia ogniska jest potrzebna kora brzozowa. Wiesz jak wygląda brzoza?
- No pewnie, każdy wie, jak wygląda brzoza. Jak tylko ją zobaczę, to od razu będę wiedział, że to ona. Bez najmniejszej wątpliwości.
- Ale wiesz, że nie ma zasięgu internetu, więc nie wyguglujesz po kryjomu zdjęcia brzozy?
- W takim razie nie mam pojęcia, jak wygląda brzoza.

Musieli zatem zastosować inne rozwiązanie. Ksawery kojarzył, że podczas oglądania wszystkich recenzji taktycznych noży na jutubie, recenzenci zazwyczaj strugali z drewna pierzaste patyki. Zazwyczaj wspominali też, że to świetna metoda na pozyskanie materiału do rozpalenia ogniska.

Idąc tym tokiem rozumowania chwycił za nóż, w drugą rękę łapiąc solidnie i sucho wyglądającego patyka. Problem pojawił się już po chwili. Ząbkowane ostrze nijak nie nadawało się do delikatnego i precyzyjnego strugania warstw suchego drewna. Zirytowany Ksawery usiadł na ściółce i zamaszyście wbił nóż w ziemię obok siebie. Zreflektował się jednak szybko, w końcu na wszystkich fejsbukowych grupach niczym mantrę powtarzano, że wbijanie noża w ziemię to najgorsza zbrodnia wobec ostrza. Wyjął zatem pośpiesznie nóż z gleby, otarł go specjalną, dedykowaną do tego szmatką i schował do pochewki.

Gustaw jakby czekał na moment, kiedy będzie mógł wkroczyć do akcji. Jednym płynnym ruchem wyjął z przytroczonej do pasa skórzanej, robionej na zamówienie pochwy swój nóż. Ksawery liczył, że uda się tego uniknąć, ponieważ jego kompan od kilku miesięcy nie odpuszczał żadnej okazji do chełpienia się wykonanym ręcznie na jego zamówienie kastomem. W promieniach zachodzącego słońca zalśniło wykańczane gradacją pięćdziesiąt tysięcy ostrze, wykonane ze stali proszkowej M390, hartowane na 67 hrc.

Kiedy w pracy nikt nie patrzył, Gustaw ostrożnie wyciągał nóż z szuflady obok klawiatury i w niemym zachwycie obserwował linię krawędzi tnącej. Delikatnie gładził grzbiet ostrza, podziwiał mikartowe okładziny, napawał się przekładkami ze stabilizowanego drewna pozyskanego z zatopionego szesnastowiecznego galeonu. Potem pośpiesznie wycierał ślady pozostałe po palcach i chował swój skarb. Jedynymi śladami po jego niecnych wyczynach były leżące dookoła biurka skrawki papieru, pozostałe po niekończących się testach ostrości.
Miał swój nóż ledwie od czterech miesięcy, a już nadszedł czas, kiedy będzie trzeba w realnej, surwiwalowej sytuacji przetestować jego skuteczność.

Wspomagany profesjonalnymi uwagami Ksawerego przystąpił do przygotowywania rozpałki. Po krótkiej przerwie, podczas której sprawnie opatrzyli rany cięte oraz szarpane, byli gotowi.
Byli gotowi, żeby zjeść garść suszonych pasków wołowiny. A potem chwilę odpocząć.

Ksawery wyjął z kieszeni swojej taktycznej nerki krzesiwo Exotac turboStriker XL ze zintegrowanym gwizdkiem oraz kompasem. Następnie zupełnie zignorował uwagi Gustawa, że przecież mają zapalniczkę plazmową, zapalniczkę żarową, zapalniczkę dedykowaną dla ofiar katastrof lotniczych, zapałki sztormowe oraz zapałki do zniczy. Chciał być jak prawdziwy buszkrafter. Chciał rozpalić ogień tylko przy pomocy tego, co zdobył w dziczy. No i swojego Exotaca turboStrikera XL.

Zgodnie z książkowymi zaleceniami przygotowali kilka garści drobnych patyczków i kilka grubszych gałązek. Rozochocony Gustaw przystąpił do rąbania grubszych kłód, pozyskanych z niemałym trudem ze znajdujących się nieopodal pozostałości po ścince.

Przygotowali miejsce pod ognisko, następnie Ksawery uklęknął na oba kolana i pochylony rozpoczął krzesanie iskier wprost na pierzasty patyk. Już po piętnastu minutach, wypełnionych posapywaniem i cedzonymi przez zęby przekleństwami, pojawił się nieśmiały płomień, który ochoczo przeniósł się na podstawione mu drobne gałązki, by zaraz po tym zgasnąć.

Ksawery jednak nie odpuszczał. Dostrzegłszy żar, zaczął gorączkowo dmuchać wprost na niego. Przed oczyma pojawiły mu się kolorowe plamy, mózg nie był przygotowany na taką ilość tlenu zmieszanego z dymem. Jednak Ksawery nie przestawał dmuchać. Dmuchał, jakby zależało od tego życie jego córki. Nie miał córki, ale gdyby miał, to byłaby z niego dumna.
Był tylko on, rozpałka i żar.
Nagle przez zasłonę z dymu przebił się krzyk Gustawa.
- Ogień! Ogień!
- Jaki ogień kretynie, dopiero rozpalam! - sapnął zirytowany
- Tam ogień! - Spojrzał na Gustawa i zorientował się, że ten wskazuje na leżący pod drzewem plecak Ksawerego. Plecak płonął jak pochodnia.
Ksawery zadumał się przez chwilę… Czyżby zwarcie w którymś pałerbanku? Albo w elektrycznej szczoteczce do zębów? A potem przypomniał sobie o dwóch kartuszach z gazem do kuchenki spoczywających w głównej komorze jego plecaka, który obecnie jarał się już całkiem spektakularnie.
- Chooodu! - wrzasnął i rzucił się w las, kątem oka widząc, że Gustaw idzie w jego ślady.

CDN...

A jak się komuś podoba, to zapraszam https://www.facebook.com/HopelessOutdoor/
Afrati - #bushcraft #edc #hamak #hamakboners #knifeboners #las #noze #outdoor #surviv...

źródło: comment_MetyRRmp4n7H8LfW8T8To16GJjzM3WE3.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz
@theun: @hmor: Może troszkę tylko podciągnięte ;) Ale jak się czyta chairborne na forach i grupach, to można założyć, że w lesie byłoby podobnie. No ale niech każdy wypoczywa tak, jak lubi.
  • Odpowiedz