Wpis z mikrobloga

@krnabrny_brodacz: W każdym kawałek od miasta :) Żurawie ostatnio coraz śmielej zasiedlają zaludnione tereny rolnicze. U mnie łażą sobie pod płotem i nawet psy i samochody mają w nosie. To samo jest z orłami. Łazi toto po łące, jakby w ogóle nie wiedziało, że jest gatunkiem chronionym i zjada inne chronione gatunki (np zaskrońce wyżera). A potem wzbija się ciężko i zachwyca majestatyczną pewnością siebie. Taki król łąki.
@jadwiga-m jechałem raz nocą przez las. Za zakrętem siedziało na środku drogi coś duzego. Zwolniłem, że może jakoś lis. Okazało się, że to była sowa. Biala. Rozłożyła skrzydła, żeby zebrać się do lotu to serio wyglądała jak jakiś duch. Skrzydła miała ogromne, cała na biało. Nie powiem, zrobiło to wrażenie.
@Majku_: Moja rodzina żyła zawsze jedną nogą w wielkim mieście, a drugą w głębokim lesie (połowa uciekła w głuszę, a druga została w miejskiej dżungli). Wakacje i ferie spędzałam więc samotnie plątając się po lasach (kiedyś się tak nie bano o dzieci). Kiedyś zbierałam jagody na leśnej polanie i nad samą głową przeleciał mi orzeł. Stałam tak z zapartym tchem wpatrzona w tego giganta, czułam szum powietrza w jego skrzydłach. Leciał
@jadwiga-m pamiętam, że od zawsze mi mówiono u dziadków, że gdy pod ich oknem w kuchni słychać jak sowa wyje to za każdym razem umiera ktoś z rodziny, albo przyjaciół. I pamiętam jak dziś gdy miałem 9lat jak zawyła sowa pod tym oknem i babcia powtórzyła mi wtedy to, już z dziesiąty raz to słyszałem więc sam skojarzylem fakty. I jak się obudziłem na następny dzień to zabronili mi wchodzić do sypialni,
@ambereyed: Mam dysk zawalony brudnopisami opowiadań i powieści. Ale niestety jestem z pisarskiej rodziny. Cokolwiek bym nie wydała, to powiedzą, że jadę na sławie przodków i będzie "hejt" i niezdrowa ciekawość zamiast "fejmu". A a nie sądzę, żeby wydawca powstrzymał się przed ujawnieniem faktów z przeszłości (w imię lepszej sprzedaży). Chyba raczej dalej będę sobie pracować w gówno-pracy i żyć w chacie na przysiółku. Na co mi ten cały zgiełk? Choć
@klokupk: Może zwykłe sowy, sówki i sóweczki nie przepowiadają śmierci? Jednak, gdy zbliża się śmierć, wtedy przychodzi banshee i przybiera postać sowy. Kto wie, jak jest naprawdę z takimi sowami-nie sowami?
No nie mogę. Zaczynam podejrzewać, że ta jesień uparła się, żeby mi wyrwać serce. Teraz w kościółku we wsi zaczęła się msza. Wilgotne powietrze roznosi po wzgórzach dźwięk dzwonu i pieśń młodej zakonnicy. To jest jak kołysanka nad łóżkiem konającego. Wezwanie na tamten świat.
@Bociek01: Trudno powiedzieć. Jak tak lecą, to budzą się w człowieku myśli, które wymykają się szkiełkom mędrców. I aż chce się wierzyć w cuda i baśnie. Aż gołym okiem widać ósmy kolor tęczy :)
Ale niestety jestem z pisarskiej rodziny. Cokolwiek bym nie wydała, to powiedzą, że jadę na sławie przodków i będzie "hejt" i niezdrowa ciekawość zamiast "fejmu".


@jadwiga-m: chrzanić to. Szkoda, żebyś marnowała swój talent. Zawsze możesz też pisać pod pseudonimem.
@jadwiga-m: Ależ się Ciebie miło czyta... Przypomniałaś mi o kilku czasem wspaniałych, a czasem i smutnych rzeczach z mojej przeszłości. Taki mały flashback, jak gdybyś wsadziła mnie do wehikułu czasu. Dzięki za ten wpis ʕʔ
@ewolucja_myszowatych: Bardzo dziękuję za uznanie :) Niestety solidne pisanie wymaga czasu, a jak pracujesz na etacie, a do tego czasem musisz posprzątać, wyprać, ugotować i w piecu sobie napalić, to ci z pisania wyjdzie niespójny gniot na siłę, a nie porządna literatura. Pisarz powinien mieć żonę, a najlepiej gosposię i do tego siedzieć na bezrobociu (albo żyć z pisania). Żeby się zdać na bezrobocie, musiałabym opracować strategię zarabiania na pisaniu, przekonać
No dobrze, sprawdźmy, czy działa
#dolinablotnicy
To jest nazwa miejsca stanowiącego centralny punkt uniwersum moich opowiadań, które wyglądem nie różni od miejsca, w którym żyję.
Kiedyś naprawdę nie wytrzymam, poskładam to do kupy i postaram się o wydawcę ;P