#wielkanoc, #swieta, #dolinablotnicy, #kosciol #chrzescijanstwo
Jest noc między sobotą a niedzielą świąteczną. Niektórzy chyba czuwają w kościele. Drewniany kościółek leży w dolinie jakieś trzy kilometry za naszymi wzgórzami. Da się usłyszeć, że młoda zakonnica śpiewa najlepiej jak umie. Może myśli, że śpiewa Bogu. Może wie, że ludziom Boga śpiewa. O jednym z pewnością nie ma pojęcia. Jest mgła i wilgoć po ulewie. W wilgotnym powietrzu jej głos niesie hen
@neilran: Człowieku małej motywacji! ;P Ja przedwczoraj wracałam z ekstremalnej wyprawy rowerem po piwo do sklepu. Wymyśliłam sobie taką pokutę za nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, że jeśli chcę się napić piwa i zjeść dobry obiad, to najpierw wezmę rower, co mi rdzewiał w warsztacie i wybiorę się do wsi po browar. Do sklepu było z górki, ale wracałam obładowana i do tego pod górę. Do dziś boli mnie w piersiach
#dolinablotnicy
Mówi się się, że drzewa umierają stojąc. Nie u nas. Przed chwilą znowu rozległ się huk i ziemia aż sapnęła od upadku drzewa, które nie wytrzymało naporu wiatru. Te silne, które tym razem się nie poddadzą nie będą się kołysały na wietrze. Dzisiaj drzewa będą stały zgięte i będą łopotać, jak chorągiewki w szalonym pędzie przez kosmos.
Wichura ryczy, oślepia strugami wody i knebluje, a każdy krzyk wciskany jest z powrotem
#dolinablotnicy
Dzisiejszej nocy spokojny sen mieszkańców naszego przysiółka zburzyły bitewne odgłosy. Łasica walczyła dzielnie, niestety nawet najtwardszy wojownik nie poradzi przeciw moim czterem kotom. Legła wiec martwa wojowniczka na marach przy jabłonce.
Przed chwilą na łące obok mojej chaty wylądowały cztery żurawie. Kroczą dumnie i nawołują donośnie. Walkirie przybyły po duszę dzielnego wojownika.
@ewolucja_myszowatych: Ja rzeczywiście należę do grupy tych yapiszonów, którzy rzucili wszystko i wyjechali "w Bieszczady", ale myślę, że wcale niekoniecznie trzeba uciekać z miasta, żeby sobie otworzyć w głowie portal do innego wymiaru. Miasta też mają specyficzne klimaty, które potrafią natchnąć. Od kiedy pamiętam, uciekałam od mojej wstrętnej rzeczywistości poprzez nakładanie na nią filtrów z klimatem filmów lub książek najbardziej odpowiadających danemu miejscu albo sytuacji. Dawno temu mieszkałam w Łodzi. Wtedy
#dolinablotnicy
W naszych okolicach jesienne mgły to czas wampirzych łowów.
W martwe, mgliste noce zazwyczaj trudno mi zasnąć, więc wyszłam na ganek i obserwowałam, jak kłęby mgły przesuwają się po podjeździe. Słuchałam szeptu liści spadających ze starej lipy. Zielonkawa poświata za lasem oznaczała, że mój najbliższy sąsiad też nie śpi. Cienie drzew tańczyły w powietrzu. W takie noce zawsze jest głucho, mrocznie, tajemniczo i bardzo wiktoriańsko.
Szur szur szur. Coś ciężko sunęło
@ewolucja_myszowatych:
#dolinablotnicy
Plusy nieważne. Po prostu mi się przydarzają takie rzeczy i muszę się gdzieś z tym uzewnętrznić. Inaczej siedzą we mnie jakieś takie nikomu nieopowiedziane Bo w pracy nie opowiem, no bo nie ma z kim gadać. Rodzina posłucha i albo (od strony męża) uzna, że "Po co to tak po nocy łazić?", "Wampiry to wymysły nikomu niepotrzebne" (ani się tego nie da uwędzić, ani toto wydoić), albo (od mojej