#anonimowemirkowyznania Potrzeba wylania komuś swoich żali przerosła mnie tak bardzo, że jestem w stanie napisać o nich na portalu, na którym nawet nie mam pewności, czy dostanę jakąkolwiek wyrozumiałość.. To o tym piszę to tylko kropla w morzu. Naprawdę, nie bijcie mnie za to, ja już i tak jestem wystarczająco dobita.
tl;dr - jestem nieszczęśliwa w swoim związku i nie umiem tego zmienić
Niedziela - ugotowałam ryż i przygotowałam mięso do upieczenia. On miał je tylko doprawić. Ryżu miało starczyć na dwa dni, więc mięso, ryż i jakieś warzywa we własnym zakresie (ja sobie swoje przygotowałam przed pracą). On pewnie zjadł bez warzyw, bo nie umie/nie miał czasu (komputer hehe)/nie chciało mu się, albo wszystko na raz. W efekcie tego drugiego dnia wróciłam do domu mega głodna tylko po to, żeby zastać pusty u-----y garnek po ryżu. Tak, wraz ze swoją, zjadł moją porcję, nie poinformował mnie o tym, nie ugotował nowego (ile to k---a, 15 minut?), ani nawet garnka nie umył. Dzień wcześniej przygotowałam śmieci do wyniesienia (on wynosi, bo mamy tylko jeden klucz, zresztą niech ma k---a jakiś swój własny obowiązek), po powrocie do domu uderzył mnie w twarz odór. Standard. Na podłodze w kuchni rośnie kolekcja pustych butelek po piwie, bo ich nie wyrzuca, mogę sobie gadać, prosić, wrzeszczeć - zawsze jest 'później', albo 'zapomniałem'. Zapomina, bo wiecznie komputer jest najważniejszy. Bo gra, bo serial, bo szuka samochodu, który może kupi w marcu, a może nie kupi. Październik mamy k---a. Nie jestem pedantką, bałaganiarą jestem, ale sprzątam po sobie mniej lub bardziej regularnie, za to brudu nie zniosę. Jemu to j---e. Dla niego jestem 50-letnią Grażyną, bo w życiu są ważniejsze rzeczy niż ganianie ze szmatą. W efekcie czego na stole (stół niestety z jadalnianego stał się jego biurkiem do laptopa + krzesła z------e ciuchami - efekt niepraktycznego mieszkania i bałaganiarstwa) mogą zalegać jego naczynia (nikt ci nie każe zmywać, ja sobie umyję później - PÓŹNIEJ, czyli c--j wie kiedy, przez weekend?). Było tak, że nie miałam żadnego kubka dla siebie, bo wszystkie są u---------e w zlewie, Jaśniepan zamiast umyć jakikolwiek, bierze następny i c--j mi w dupę, że ja nie mam, a on sobie później pozmywa. Wszystko 'się zrobi' przez weekend. A w weekend to ja chcę relaksu i wyjazdu gdzieś, wyjścia na spacer, no nie wiem, jakiejkolwiek formy odpoczynku, więc odkłada się wszystko na następny weekend. A jak raz powiem, żeby czegoś nie robił teraz tylko później to potem po kilka razy słyszę odcinanie kuponów, że przecież kiedyś chciał to zrobić, to mu zabroniłam. Musieliśmy reklamować pewien mebel, tzn ja się tym zajęłam. Kurier zostawił nowy element w pobliskim kiosku. Lało tego dnia jak s-------n, ale ciul, wzięłam psa pod pachę, poszłam po odbiór. To już myślę, że może tę część przykręcić sam. Robi to od trzech tygodni, tylko nawet elementu nie rozpakował. Bo na wszystko jest czas, ale priorytetem jest siedzenie przez laptopem. Jest otyły (no tutaj to już się robi ciekawiej) i c---a chce zmienić ze swoją dietą, zdrowiem, czymkolwiek. Wie, że mnie odpycha, ale chyba ma na to w------e. A może sobie płacze po nocach przez to nie wiem, c--j mnie to, bo mówię o tym jakie sygnały on mi wysyła, a nie co o tym myśli realnie. Bo ja mu mogę podsyłać propozycje posiłków, ale jak coś jest bardziej skomplikowane niż zrobienie kanapki to on już NIE UMIE, bo on nie umie i nie lubi gotować. Ja to się k---a urodziłam z chochlą w ręce i umiałam wszystko od zawsze. Dietę mam bardziej skomplikowaną i jakoś potrafię ogarnąć gotowanie, zajmowanie się psem, sprzątanie, pamiętanie o wszystkim, nawet o jego interesie nieraz musiałam pamiętać. Jest mi ciężko, jestem chronicznie zestresowana, ale ogarniam. On przed pracą nie zrobi nic. Mogłam mu załatwić fajne badania lekarskie, to nawet się nie pokwapił o wypełnienie ankiety od lekarza. Okna umył w październiku/listopadzie 2015 roku. Powiedziałam, że ja tego nie tknę i co? Jedno z aż trzech okien od tamtej pory zostało umyte raz. Przeze mnie. Praniem się zajmuje tylko on, ale składanie tego prania to jest dramat, ja to robię często przed pracą (on nawet nie prasuje, zresztą j---e mu to, może mieć wygniecione, a jak jest za bardzo, to tego nie nosi, albo prosi mnie). Ręczniki jestem nauczona składać w określony sposób, bardzo łatwy, dzięki temu zajmują mniej miejsca. On od dziesięciu lat (tak, to prawie 10 lat + narzeczeństwo...) nie ogarnął składania ich i składa je po swojemu mimo, że proszę go i wie, że mi na tym zależy - może to głupie, ale mój sposób daje wszystkie ręczniki w prawie takim samym wymiarze, a jego sposób.. byle jak (czyli tak jak wyniósł z domu). Zmywanie jeszcze raz. Ja nienawidzę jak on zmywa, bo n--------a wodę na pełne ciśnienie, a wcale mu to zgrabnie nie idzie. Wody leci w k---ę - to też wyniósł z domu. Mnie c--j strzela jak on to robi, co się często kończy kłótnią. Raz wydarłam na niego mordę do zdarcia gardła, że nie życzę sobie, żeby zmywał, to nie umył wówczas nawet łyżeczki po sobie, w ogóle się nie poczuwał do obowiązku przez wiele miesięcy. W ogóle często słyszałam, żebym się nie p------------a, bo to przyniesie odwrotny skutek i wiecie co? Jak tego nie robiłam to c---a się zmieniało.
Z plusów? Mamy bardzo podobny światopogląd, kiedyś bardzo dużo rozmawialiśmy, zawsze było o czym. Poczucie humoru takie samo, popęd seksualny zbliżony (tzn u mnie poniżej zera, ale on jakoś do tego przywyknął), czuję się przy nim pewna siebie, daje mi często sporo wsparcia, wierzy we mnie. Dbać umiałby w sumie tylko pieniędzmi jak tak analizuję (a myślałam, że to moja wada - tyle że ja jeszcze kiedyś chciałam go rozpieszczać jakimiś wypiekami, czy drobnymi niespodziankami, on mówił, że jemu na tym nie zależy i sam się nie odwdzięczał), tyle że pieniędzy to on nie ma w ogóle, nawet jak zarabiał prawie 2x tyle co ja (bo teraz mu stawka spadła do moich zarobków), niewiele z tego miałam/mieliśmy, z drugiej strony kupę kasy wpompował w samochód. Jak był mocno przy pieniądzach, bo przywiózł grubszą gotówkę zza granicy, to było nieco lepiej (i serio, gdyby to był dla mnie priorytet, to chyba bym się z nim nie wiązała?), ale było minęło. O rocznicy zapomniał, tzn pamiętał jeszcze tydzień wcześniej, ale w dniu rocznicy zapomniał. Ja mu coś przygotowałam, a sama, dostałam stówkę do ręki, żebym sobie coś kupiła. Super romantyzm i zaangażowanie k---o. Oddałam mu te pieniądze, nie spożytkował ich w inny sposób na mnie/nas (ale jeśli coś jest naprawdę ważne, to stara się nie szczędzić pieniędzy, jeśli na coś mi trzeba, to chcę sobie radzić sama, ale mimo to on wtedy naciska, żebym wzięła ze wspólnych pieniędzy). Praktycznie się nie przytulamy, praktycznie zero bliskości. Każdy piątek i sobota to 2-4 piw, w tygodniu czasem też, potem j---e piwem i chrapie przez to. Niby nic, ale nienawidzę tego k---a. Jak ma urlop to codziennie jakieś p--o trzeba strzelić, raz na jakiś czas zdarzy mu się nie.
Dobra, wyrzygałam się, bo nie mam komu, serio. Nie umiem go zostawić. Sama się nie utrzymam. Zostałam w pewnym momencie życia zupełnie bez znajomych (może trochę z mojej winy? trochę nie umiem utrzymywać długofalowych relacji, ludzie mnie szybko zniechęcają do siebie swoją niesłownością, nie umiem dogadywać się z posiadaczami dzieci, a wszyscy już dzieciaci, poza tym moje nieszczęście czasem tak mnie przerasta, że odcięłam się od ludzi, bo mi smutno, że inni są szczęśliwi, a ja nie i nie miałabym pewnie z nimi o czym rozmawiać przez to), nie mam z kim gdzie wyjść, nie mam z kim porozmawiać, nie mam rozrywek, zostając sama bez niego, nie miałabym do kogo gęby otworzyć ani gdziekolwiek kogoś poznać, bo do tej pory jakoś też mi się to nie udawało, mimo moich starań. Zgniłabym w piwnicy wydając połowę wypłaty na utrzymanie.. No więc może i bym się utrzymała, ale jestem p---ą i boję się samotności, zwłaszcza że też mam problemy, przez które uważam, że chyba nikt by mnie nie zechciał, zwłaszcza, że sama do tego łatwa nie jestem, Jestem znerwicowana i wymagająca, choć prawda jest taka, że w związku partnerskim/przyjacielskim daję z siebie 200%, za co często w zamian dostaję kopa w dupę.
OP: @kwasnydeszcz kocham go wciąż, tylko coraz mniej we mnie chęci do starań. I lubię go coraz mniej, to fakt. Zbliżenia to jednak on częściej inicjuje. I od bardzo dawna tylko on mówi, że kocha. Ja już nawet pierścionka nie noszę od kilku miesięcy, ale jakoś nie zwrócił na to uwagi. Nie wszystko mnie w nim irytuje - pamiętaj, że pisałam o takim samym poczuciu humoru. Tutaj jest żal i
@AnonimoweMirkoWyznania: No dobrze to napisz proszę co zamierzasz? Jeśli zamierzasz walczyć o niego to mam prostą rade, która może pomóc. Po pierwsze trochę wyluzuj. Zacznij doceniać w nim jakieś małe rzeczy i mów o tym głośno. Zaciśnij zęby i jak już się weźmie za coś to zmień słowo "źle to robisz" na np "o super, że się wziąłeś" czy "dzięki, że mi pomogłeś z naczyniami". Chcesz spędzać z nim czas?
Potem sobie wmawiam, że jakoś to będzie, że może to we mnie jest wina
Poza tym wszystkim - on po prostu jest nieogarnięty i zgnuśniały, ale jest naprawdę dobrym człowiekiem.
@AnonimoweMirkoWyznania: trochę jakbym słyszała siebie z kiedyś. już abstrahując od wszystkiego innego co napisałaś - jeśli musisz kogoś tłumaczyć przed innymi, że wcale nie jest
@AnonimoweMirkoWyznania: Szczerze? Uważam, że to jest chore. Zachowujecie się jak obcy sobie ludzie zmuszeni do mieszkania pod jednym dachem i dokładający sobie nawzajem, byle racja była po waszej stronie. Albo może jak małżeństwo z dwudziestoletnim stażem, tuż przed rozwodem. Druga strona nie jest w niczym lepsza, ale odnoszę wrażenie, że jest w tym spora twoja zasługa. Gdybym musiał słuchać krzyków, że składam ręczniki złym sposobem, czy nieodpowiednio myję łyżeczki to
@AnonimoweMirkoWyznania: on znalazł mame ktora pokrzyczy powie xo ma zrobi i ugotuje obiad do podgrzania a Ty kogos kto zapewni lepsze utrzymanie xD ogolnie to jestescie siebie warci a to opis tylko jednej strony ciekawe co by powiedzial partner. Ten brak seksu pewnie dobił goscia dlatego idzie w kompa i p--o no bo co ma robic? Skoro czuje sie nie kochany. Im szybciej sie rozstaniecie tym lepiej. Ty nie kochasz
a jak on sprząta to chciałabyś, żeby to robił inaczej i dostajesz białej gorączki. nic dziwnego, że mu się odechciało czegokolwiek po twoich atakach. ile można coś robić i być krytykowanym?
Do tego jak już chłop się weźmie za robotę to ciągłe pretensje, że robi to źle...
@kwasnydeszcz: @noothingg: Mnie to akurat absolutnie nie dziwi, nie ma chyba nic gorszego niż "pomoc" po której jest jeszcze więcej do
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak nie zmywa to źle, jak zmywa to wielka tragedia bo OLABOGA WODA KTÓRA KOSZTUJE GROSZE LECI WIĘC WYDZIERASZ NA NIEGO RYJ. Wina leży po twojej stronie. Zaszczułaś faceta, który zwyczajnie p------i obowiązki domowe bo zaraz dostaje o------l że za duży wody zużywa, a że źle składa ręczniki itd. Przecież to jest p----------e to co robisz. Może więcej luzu? Zrobiłaś sobie wizje domu gdzie wszystko ma być TAK JAK
OP: @lubielizacosy: rzecz w tym, że nikt mnie nie utrzymuje, na życie składamy się po równo, więc daruj sobie takie wycieczki. Nie pisałam o braku seksu, naprawdę, czytajcie ze zrozumieniem zamiast sobie dopisywać coś, czego nie napisałam. Napisałam popęd seksualny ZBLIŻONY. To nie jest trudne do rozszyfrowania słowo. @KochanekAdmina: sugerujesz, że przez tyle lat nie było luzu? Był. Wydaje mi się, że pisałam o tym, że jak mówił,
sugerujesz, że przez tyle lat nie było luzu? Był. Wydaje mi się, że pisałam o tym, że jak mówił, żebym mu dawała spokój, bo to przyniesie odwrotny skutek, to dawałam i nie zmieniało się nic. Zresztą nieważne, jeśli tego nie pisałam, to teraz wiesz.
@AnonimoweMirkoWyznania: Widocznie ten luz zniknął a ty się stałaś strasznie zgorzkniałą osobom. Widocznie się dusisz w tym małżeństwie, a brednie że nadal go kochasz sobie wmawiasz
A co do treści - albo się rozstaniecie - utrzymasz się sama jeśli zamieszkasz ze współlokatorami, albo porozmawiacie szczerze. Zanim jednak zrobisz jeden lub drugi krok - przeanalizuj wszystkie swoje błędy i pracuj nad ich zmianą. Inaczej g---o z tego będzie. Życzę szczęścia.
(i nie zapomnij o tym sposobie na składanie ręczników)
@AnonimoweMirkoWyznania: ja bym z Tobą nie wytrzymał 10 minut z samych odpowiedzi na wpisy to wnioskuje. Tyle jadu co w Tobie jest starczyloby na kilka osob. Mozliwe ze to przez ten brak seksu. Po prostu jestes niespelniona seksualnie wiec sie wyzywasz na wszystkich.
@AnonimoweMirkoWyznania: Ja nie napisałem, że masz przeprowadzić rozmowę numer 1500 pod tytułem "umyj gary brudasie", tylko pochyleniu się nad waszym związkiem jako para i przedyskutowaniu jak się czujecie, jak oceniacie ostatnie lata, co wam na sercu leży, dlaczego nie czujecie się komfortowo w związku. Albo złożycie sobie jakieś przyrzeczenia, których będziecie się trzymać, zaczniecie wszystko od nowa puszczając, ostatnie lata w niepamięć, albo nic się nie zmieni i uratuje was
@AnonimoweMirkoWyznania: jak sie szuka faceta na wykopie to tak sie to konczy. Bylo jak normalna dziewczyna znalezc sobie normika a nie jakiegos pato stulejarzo przegrywa.
Potrzeba wylania komuś swoich żali przerosła mnie tak bardzo, że jestem w stanie napisać o nich na portalu, na którym nawet nie mam pewności, czy dostanę jakąkolwiek wyrozumiałość.. To o tym piszę to tylko kropla w morzu.
Naprawdę, nie bijcie mnie za to, ja już i tak jestem wystarczająco dobita.
tl;dr - jestem nieszczęśliwa w swoim związku i nie umiem tego zmienić
Niedziela - ugotowałam ryż i przygotowałam mięso do upieczenia. On miał je tylko doprawić. Ryżu miało starczyć na dwa dni, więc mięso, ryż i jakieś warzywa we własnym zakresie (ja sobie swoje przygotowałam przed pracą). On pewnie zjadł bez warzyw, bo nie umie/nie miał czasu (komputer hehe)/nie chciało mu się, albo wszystko na raz. W efekcie tego drugiego dnia wróciłam do domu mega głodna tylko po to, żeby zastać pusty u-----y garnek po ryżu. Tak, wraz ze swoją, zjadł moją porcję, nie poinformował mnie o tym, nie ugotował nowego (ile to k---a, 15 minut?), ani nawet garnka nie umył.
Dzień wcześniej przygotowałam śmieci do wyniesienia (on wynosi, bo mamy tylko jeden klucz, zresztą niech ma k---a jakiś swój własny obowiązek), po powrocie do domu uderzył mnie w twarz odór. Standard. Na podłodze w kuchni rośnie kolekcja pustych butelek po piwie, bo ich nie wyrzuca, mogę sobie gadać, prosić, wrzeszczeć - zawsze jest 'później', albo 'zapomniałem'.
Zapomina, bo wiecznie komputer jest najważniejszy. Bo gra, bo serial, bo szuka samochodu, który może kupi w marcu, a może nie kupi. Październik mamy k---a.
Nie jestem pedantką, bałaganiarą jestem, ale sprzątam po sobie mniej lub bardziej regularnie, za to brudu nie zniosę. Jemu to j---e. Dla niego jestem 50-letnią Grażyną, bo w życiu są ważniejsze rzeczy niż ganianie ze szmatą. W efekcie czego na stole (stół niestety z jadalnianego stał się jego biurkiem do laptopa + krzesła z------e ciuchami - efekt niepraktycznego mieszkania i bałaganiarstwa) mogą zalegać jego naczynia (nikt ci nie każe zmywać, ja sobie umyję później - PÓŹNIEJ, czyli c--j wie kiedy, przez weekend?). Było tak, że nie miałam żadnego kubka dla siebie, bo wszystkie są u---------e w zlewie, Jaśniepan zamiast umyć jakikolwiek, bierze następny i c--j mi w dupę, że ja nie mam, a on sobie później pozmywa.
Wszystko 'się zrobi' przez weekend. A w weekend to ja chcę relaksu i wyjazdu gdzieś, wyjścia na spacer, no nie wiem, jakiejkolwiek formy odpoczynku, więc odkłada się wszystko na następny weekend. A jak raz powiem, żeby czegoś nie robił teraz tylko później to potem po kilka razy słyszę odcinanie kuponów, że przecież kiedyś chciał to zrobić, to mu zabroniłam.
Musieliśmy reklamować pewien mebel, tzn ja się tym zajęłam. Kurier zostawił nowy element w pobliskim kiosku. Lało tego dnia jak s-------n, ale ciul, wzięłam psa pod pachę, poszłam po odbiór. To już myślę, że może tę część przykręcić sam. Robi to od trzech tygodni, tylko nawet elementu nie rozpakował. Bo na wszystko jest czas, ale priorytetem jest siedzenie przez laptopem.
Jest otyły (no tutaj to już się robi ciekawiej) i c---a chce zmienić ze swoją dietą, zdrowiem, czymkolwiek. Wie, że mnie odpycha, ale chyba ma na to w------e. A może sobie płacze po nocach przez to nie wiem, c--j mnie to, bo mówię o tym jakie sygnały on mi wysyła, a nie co o tym myśli realnie. Bo ja mu mogę podsyłać propozycje posiłków, ale jak coś jest bardziej skomplikowane niż zrobienie kanapki to on już NIE UMIE, bo on nie umie i nie lubi gotować. Ja to się k---a urodziłam z chochlą w ręce i umiałam wszystko od zawsze. Dietę mam bardziej skomplikowaną i jakoś potrafię ogarnąć gotowanie, zajmowanie się psem, sprzątanie, pamiętanie o wszystkim, nawet o jego interesie nieraz musiałam pamiętać. Jest mi ciężko, jestem chronicznie zestresowana, ale ogarniam. On przed pracą nie zrobi nic.
Mogłam mu załatwić fajne badania lekarskie, to nawet się nie pokwapił o wypełnienie ankiety od lekarza.
Okna umył w październiku/listopadzie 2015 roku. Powiedziałam, że ja tego nie tknę i co? Jedno z aż trzech okien od tamtej pory zostało umyte raz. Przeze mnie.
Praniem się zajmuje tylko on, ale składanie tego prania to jest dramat, ja to robię często przed pracą (on nawet nie prasuje, zresztą j---e mu to, może mieć wygniecione, a jak jest za bardzo, to tego nie nosi, albo prosi mnie). Ręczniki jestem nauczona składać w określony sposób, bardzo łatwy, dzięki temu zajmują mniej miejsca. On od dziesięciu lat (tak, to prawie 10 lat + narzeczeństwo...) nie ogarnął składania ich i składa je po swojemu mimo, że proszę go i wie, że mi na tym zależy - może to głupie, ale mój sposób daje wszystkie ręczniki w prawie takim samym wymiarze, a jego sposób.. byle jak (czyli tak jak wyniósł z domu).
Zmywanie jeszcze raz. Ja nienawidzę jak on zmywa, bo n--------a wodę na pełne ciśnienie, a wcale mu to zgrabnie nie idzie. Wody leci w k---ę - to też wyniósł z domu. Mnie c--j strzela jak on to robi, co się często kończy kłótnią. Raz wydarłam na niego mordę do zdarcia gardła, że nie życzę sobie, żeby zmywał, to nie umył wówczas nawet łyżeczki po sobie, w ogóle się nie poczuwał do obowiązku przez wiele miesięcy.
W ogóle często słyszałam, żebym się nie p------------a, bo to przyniesie odwrotny skutek i wiecie co? Jak tego nie robiłam to c---a się zmieniało.
Z plusów? Mamy bardzo podobny światopogląd, kiedyś bardzo dużo rozmawialiśmy, zawsze było o czym. Poczucie humoru takie samo, popęd seksualny zbliżony (tzn u mnie poniżej zera, ale on jakoś do tego przywyknął), czuję się przy nim pewna siebie, daje mi często sporo wsparcia, wierzy we mnie. Dbać umiałby w sumie tylko pieniędzmi jak tak analizuję (a myślałam, że to moja wada - tyle że ja jeszcze kiedyś chciałam go rozpieszczać jakimiś wypiekami, czy drobnymi niespodziankami, on mówił, że jemu na tym nie zależy i sam się nie odwdzięczał), tyle że pieniędzy to on nie ma w ogóle, nawet jak zarabiał prawie 2x tyle co ja (bo teraz mu stawka spadła do moich zarobków), niewiele z tego miałam/mieliśmy, z drugiej strony kupę kasy wpompował w samochód. Jak był mocno przy pieniądzach, bo przywiózł grubszą gotówkę zza granicy, to było nieco lepiej (i serio, gdyby to był dla mnie priorytet, to chyba bym się z nim nie wiązała?), ale było minęło.
O rocznicy zapomniał, tzn pamiętał jeszcze tydzień wcześniej, ale w dniu rocznicy zapomniał. Ja mu coś przygotowałam, a sama, dostałam stówkę do ręki, żebym sobie coś kupiła. Super romantyzm i zaangażowanie k---o. Oddałam mu te pieniądze, nie spożytkował ich w inny sposób na mnie/nas (ale jeśli coś jest naprawdę ważne, to stara się nie szczędzić pieniędzy, jeśli na coś mi trzeba, to chcę sobie radzić sama, ale mimo to on wtedy naciska, żebym wzięła ze wspólnych pieniędzy).
Praktycznie się nie przytulamy, praktycznie zero bliskości.
Każdy piątek i sobota to 2-4 piw, w tygodniu czasem też, potem j---e piwem i chrapie przez to. Niby nic, ale nienawidzę tego k---a. Jak ma urlop to codziennie jakieś p--o trzeba strzelić, raz na jakiś czas zdarzy mu się nie.
Dobra, wyrzygałam się, bo nie mam komu, serio.
Nie umiem go zostawić. Sama się nie utrzymam. Zostałam w pewnym momencie życia zupełnie bez znajomych (może trochę z mojej winy? trochę nie umiem utrzymywać długofalowych relacji, ludzie mnie szybko zniechęcają do siebie swoją niesłownością, nie umiem dogadywać się z posiadaczami dzieci, a wszyscy już dzieciaci, poza tym moje nieszczęście czasem tak mnie przerasta, że odcięłam się od ludzi, bo mi smutno, że inni są szczęśliwi, a ja nie i nie miałabym pewnie z nimi o czym rozmawiać przez to), nie mam z kim gdzie wyjść, nie mam z kim porozmawiać, nie mam rozrywek, zostając sama bez niego, nie miałabym do kogo gęby otworzyć ani gdziekolwiek kogoś poznać, bo do tej pory jakoś też mi się to nie udawało, mimo moich starań. Zgniłabym w piwnicy wydając połowę wypłaty na utrzymanie.. No więc może i bym się utrzymała, ale jestem p---ą i boję się samotności, zwłaszcza że też mam problemy, przez które uważam, że chyba nikt by mnie nie zechciał, zwłaszcza, że sama do tego łatwa nie jestem, Jestem znerwicowana i wymagająca, choć prawda jest taka, że w związku partnerskim/przyjacielskim daję z siebie 200%, za co często w zamian dostaję kopa w dupę.
#zwiazki #gorzkiezale #przegryw #niebieskiepaski
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: dope
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
Nie wszystko mnie w nim irytuje - pamiętaj, że pisałam o takim samym poczuciu humoru. Tutaj jest żal i
Po pierwsze trochę wyluzuj. Zacznij doceniać w nim jakieś małe rzeczy i mów o tym głośno. Zaciśnij zęby i jak już się weźmie za coś to zmień słowo "źle to robisz" na np "o super, że się wziąłeś" czy "dzięki, że mi pomogłeś z naczyniami". Chcesz spędzać z nim czas?
@AnonimoweMirkoWyznania: trochę jakbym słyszała siebie z kiedyś. już abstrahując od wszystkiego innego co napisałaś - jeśli musisz kogoś tłumaczyć przed innymi, że wcale nie jest
Komentarz usunięty przez autora
Zaakceptował: kwasnydeszcz}
@kwasnydeszcz: @noothingg:
Mnie to akurat absolutnie nie dziwi, nie ma chyba nic gorszego niż "pomoc" po której jest jeszcze więcej do
@KochanekAdmina: sugerujesz, że przez tyle lat nie było luzu? Był. Wydaje mi się, że pisałam o tym, że jak mówił,
Komentarz usunięty przez autora
@AnonimoweMirkoWyznania: Widocznie ten luz zniknął a ty się stałaś strasznie zgorzkniałą osobom. Widocznie się dusisz w tym małżeństwie, a brednie że nadal go kochasz sobie wmawiasz
A co do treści - albo się rozstaniecie - utrzymasz się sama jeśli zamieszkasz ze współlokatorami, albo porozmawiacie szczerze. Zanim jednak zrobisz jeden lub drugi krok - przeanalizuj wszystkie swoje błędy i pracuj nad ich zmianą. Inaczej g---o z tego będzie. Życzę szczęścia.
(i nie zapomnij o tym sposobie na składanie ręczników)