Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Potrzeba wylania komuś swoich żali przerosła mnie tak bardzo, że jestem w stanie napisać o nich na portalu, na którym nawet nie mam pewności, czy dostanę jakąkolwiek wyrozumiałość.. To o tym piszę to tylko kropla w morzu.
Naprawdę, nie bijcie mnie za to, ja już i tak jestem wystarczająco dobita.

tl;dr - jestem nieszczęśliwa w swoim związku i nie umiem tego zmienić

Niedziela - ugotowałam ryż i przygotowałam mięso do upieczenia. On miał je tylko doprawić. Ryżu miało starczyć na dwa dni, więc mięso, ryż i jakieś warzywa we własnym zakresie (ja sobie swoje przygotowałam przed pracą). On pewnie zjadł bez warzyw, bo nie umie/nie miał czasu (komputer hehe)/nie chciało mu się, albo wszystko na raz. W efekcie tego drugiego dnia wróciłam do domu mega głodna tylko po to, żeby zastać pusty #!$%@? garnek po ryżu. Tak, wraz ze swoją, zjadł moją porcję, nie poinformował mnie o tym, nie ugotował nowego (ile to #!$%@?, 15 minut?), ani nawet garnka nie umył.
Dzień wcześniej przygotowałam śmieci do wyniesienia (on wynosi, bo mamy tylko jeden klucz, zresztą niech ma #!$%@? jakiś swój własny obowiązek), po powrocie do domu uderzył mnie w twarz odór. Standard. Na podłodze w kuchni rośnie kolekcja pustych butelek po piwie, bo ich nie wyrzuca, mogę sobie gadać, prosić, wrzeszczeć - zawsze jest 'później', albo 'zapomniałem'.
Zapomina, bo wiecznie komputer jest najważniejszy. Bo gra, bo serial, bo szuka samochodu, który może kupi w marcu, a może nie kupi. Październik mamy #!$%@?.
Nie jestem pedantką, bałaganiarą jestem, ale sprzątam po sobie mniej lub bardziej regularnie, za to brudu nie zniosę. Jemu to #!$%@?. Dla niego jestem 50-letnią Grażyną, bo w życiu są ważniejsze rzeczy niż ganianie ze szmatą. W efekcie czego na stole (stół niestety z jadalnianego stał się jego biurkiem do laptopa + krzesła #!$%@? ciuchami - efekt niepraktycznego mieszkania i bałaganiarstwa) mogą zalegać jego naczynia (nikt ci nie każe zmywać, ja sobie umyję później - PÓŹNIEJ, czyli #!$%@? wie kiedy, przez weekend?). Było tak, że nie miałam żadnego kubka dla siebie, bo wszystkie są #!$%@? w zlewie, Jaśniepan zamiast umyć jakikolwiek, bierze następny i #!$%@? mi w dupę, że ja nie mam, a on sobie później pozmywa.
Wszystko 'się zrobi' przez weekend. A w weekend to ja chcę relaksu i wyjazdu gdzieś, wyjścia na spacer, no nie wiem, jakiejkolwiek formy odpoczynku, więc odkłada się wszystko na następny weekend. A jak raz powiem, żeby czegoś nie robił teraz tylko później to potem po kilka razy słyszę odcinanie kuponów, że przecież kiedyś chciał to zrobić, to mu zabroniłam.
Musieliśmy reklamować pewien mebel, tzn ja się tym zajęłam. Kurier zostawił nowy element w pobliskim kiosku. Lało tego dnia jak #!$%@?, ale ciul, wzięłam psa pod pachę, poszłam po odbiór. To już myślę, że może tę część przykręcić sam. Robi to od trzech tygodni, tylko nawet elementu nie rozpakował. Bo na wszystko jest czas, ale priorytetem jest siedzenie przez laptopem.
Jest otyły (no tutaj to już się robi ciekawiej) i #!$%@? chce zmienić ze swoją dietą, zdrowiem, czymkolwiek. Wie, że mnie odpycha, ale chyba ma na to #!$%@?. A może sobie płacze po nocach przez to nie wiem, #!$%@? mnie to, bo mówię o tym jakie sygnały on mi wysyła, a nie co o tym myśli realnie. Bo ja mu mogę podsyłać propozycje posiłków, ale jak coś jest bardziej skomplikowane niż zrobienie kanapki to on już NIE UMIE, bo on nie umie i nie lubi gotować. Ja to się #!$%@? urodziłam z chochlą w ręce i umiałam wszystko od zawsze. Dietę mam bardziej skomplikowaną i jakoś potrafię ogarnąć gotowanie, zajmowanie się psem, sprzątanie, pamiętanie o wszystkim, nawet o jego interesie nieraz musiałam pamiętać. Jest mi ciężko, jestem chronicznie zestresowana, ale ogarniam. On przed pracą nie zrobi nic.
Mogłam mu załatwić fajne badania lekarskie, to nawet się nie pokwapił o wypełnienie ankiety od lekarza.
Okna umył w październiku/listopadzie 2015 roku. Powiedziałam, że ja tego nie tknę i co? Jedno z aż trzech okien od tamtej pory zostało umyte raz. Przeze mnie.
Praniem się zajmuje tylko on, ale składanie tego prania to jest dramat, ja to robię często przed pracą (on nawet nie prasuje, zresztą #!$%@? mu to, może mieć wygniecione, a jak jest za bardzo, to tego nie nosi, albo prosi mnie). Ręczniki jestem nauczona składać w określony sposób, bardzo łatwy, dzięki temu zajmują mniej miejsca. On od dziesięciu lat (tak, to prawie 10 lat + narzeczeństwo...) nie ogarnął składania ich i składa je po swojemu mimo, że proszę go i wie, że mi na tym zależy - może to głupie, ale mój sposób daje wszystkie ręczniki w prawie takim samym wymiarze, a jego sposób.. byle jak (czyli tak jak wyniósł z domu).
Zmywanie jeszcze raz. Ja nienawidzę jak on zmywa, bo #!$%@? wodę na pełne ciśnienie, a wcale mu to zgrabnie nie idzie. Wody leci w #!$%@?ę - to też wyniósł z domu. Mnie #!$%@? strzela jak on to robi, co się często kończy kłótnią. Raz wydarłam na niego mordę do zdarcia gardła, że nie życzę sobie, żeby zmywał, to nie umył wówczas nawet łyżeczki po sobie, w ogóle się nie poczuwał do obowiązku przez wiele miesięcy.
W ogóle często słyszałam, żebym się nie #!$%@?ła, bo to przyniesie odwrotny skutek i wiecie co? Jak tego nie robiłam to #!$%@? się zmieniało.

Z plusów? Mamy bardzo podobny światopogląd, kiedyś bardzo dużo rozmawialiśmy, zawsze było o czym. Poczucie humoru takie samo, popęd seksualny zbliżony (tzn u mnie poniżej zera, ale on jakoś do tego przywyknął), czuję się przy nim pewna siebie, daje mi często sporo wsparcia, wierzy we mnie. Dbać umiałby w sumie tylko pieniędzmi jak tak analizuję (a myślałam, że to moja wada - tyle że ja jeszcze kiedyś chciałam go rozpieszczać jakimiś wypiekami, czy drobnymi niespodziankami, on mówił, że jemu na tym nie zależy i sam się nie odwdzięczał), tyle że pieniędzy to on nie ma w ogóle, nawet jak zarabiał prawie 2x tyle co ja (bo teraz mu stawka spadła do moich zarobków), niewiele z tego miałam/mieliśmy, z drugiej strony kupę kasy wpompował w samochód. Jak był mocno przy pieniądzach, bo przywiózł grubszą gotówkę zza granicy, to było nieco lepiej (i serio, gdyby to był dla mnie priorytet, to chyba bym się z nim nie wiązała?), ale było minęło.
O rocznicy zapomniał, tzn pamiętał jeszcze tydzień wcześniej, ale w dniu rocznicy zapomniał. Ja mu coś przygotowałam, a sama, dostałam stówkę do ręki, żebym sobie coś kupiła. Super romantyzm i zaangażowanie #!$%@?. Oddałam mu te pieniądze, nie spożytkował ich w inny sposób na mnie/nas (ale jeśli coś jest naprawdę ważne, to stara się nie szczędzić pieniędzy, jeśli na coś mi trzeba, to chcę sobie radzić sama, ale mimo to on wtedy naciska, żebym wzięła ze wspólnych pieniędzy).
Praktycznie się nie przytulamy, praktycznie zero bliskości.
Każdy piątek i sobota to 2-4 piw, w tygodniu czasem też, potem #!$%@? piwem i chrapie przez to. Niby nic, ale nienawidzę tego #!$%@?. Jak ma urlop to codziennie jakieś piwo trzeba strzelić, raz na jakiś czas zdarzy mu się nie.

Dobra, wyrzygałam się, bo nie mam komu, serio.
Nie umiem go zostawić. Sama się nie utrzymam. Zostałam w pewnym momencie życia zupełnie bez znajomych (może trochę z mojej winy? trochę nie umiem utrzymywać długofalowych relacji, ludzie mnie szybko zniechęcają do siebie swoją niesłownością, nie umiem dogadywać się z posiadaczami dzieci, a wszyscy już dzieciaci, poza tym moje nieszczęście czasem tak mnie przerasta, że odcięłam się od ludzi, bo mi smutno, że inni są szczęśliwi, a ja nie i nie miałabym pewnie z nimi o czym rozmawiać przez to), nie mam z kim gdzie wyjść, nie mam z kim porozmawiać, nie mam rozrywek, zostając sama bez niego, nie miałabym do kogo gęby otworzyć ani gdziekolwiek kogoś poznać, bo do tej pory jakoś też mi się to nie udawało, mimo moich starań. Zgniłabym w piwnicy wydając połowę wypłaty na utrzymanie.. No więc może i bym się utrzymała, ale jestem #!$%@?ą i boję się samotności, zwłaszcza że też mam problemy, przez które uważam, że chyba nikt by mnie nie zechciał, zwłaszcza, że sama do tego łatwa nie jestem, Jestem znerwicowana i wymagająca, choć prawda jest taka, że w związku partnerskim/przyjacielskim daję z siebie 200%, za co często w zamian dostaję kopa w dupę.

#zwiazki #gorzkiezale #przegryw #niebieskiepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: dope
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
  • 48
@AnonimoweMirkoWyznania: mega dziwny związek, żyjecie jak współlokatorzy. jakieś dziwne zwyczaje, gotowanie oddzielnie, zero bliskości, zero czułości. nic dziwnego, że on woli piwko i komputer i stał się grubym Januszem, a ty jedzą.

poza tym niezły brak logiki tu widzę - ty lubisz porządek, ale nie bardzo lubisz sprzątać, a jak on sprząta to chciałabyś, żeby to robił inaczej i dostajesz białej gorączki. nic dziwnego, że mu się odechciało czegokolwiek po twoich
@AnonimoweMirkoWyznania: Całe szczęście, że przeczytałam do końca a nie odpisałam jak miałam w zamiarze już po niedługim wstępie.
Na początku Ci nawet współczułam, ale im dalej w ścianę tekstu tym bardziej mnie frustrowało Twoje podejście.
Masz zerowe libido (a on się do tego hehe przyzwyczaił), masz gdzieś jego potrzeby, ale za to masz żal że się nie przytulacie. Do tego jak już chłop się weźmie za robotę to ciągłe pretensje, że
OP: @Umets to nie jest tak. Może napisałam parę kwestii zbyt skrótowo, bo ile musiałabym pisać? Wspomniałam o tym, że nie jestem łatwą osobą i wspomniałam, że są argumenty, dla których jest dla mnie ważny. To nie jest tak, że nie ma dobrych stron. To jest tak, że od dawna przeważają te złe.
Masz rację, gnicie to perfekcyjne określenie.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: kwasnydeszcz}
@AnonimoweMirkoWyznania: wybrałaś i wychowałaś sobie brudasa-stulejkę, żeby na jego tle wyglądać i czuć się lepiej i leczysz sobie niańczenie jego jakieś kompleksy, taki tru moim zdaniem. Możesz mieć pretensje tylko do siebie. Urwij się, zmień robotę, ogarnij się i zacznij żyć jak człowiek. Elo.
P.s. nie licz na to, że zmienisz was dwoje, zajmij się sobą i przestań robić z siebie ofiarę.
Mąż: Ale życie to dziwka. Gotuję, robię w #!$%@? rzeczy w domu, sam robię niektóre meble, sam urządziłem ogród i to wszystko w wolnym czasie poza pracą, a moja kobieta (żona) w ogóle tego nie docenia. A tu się okazuje że jest koleś który wystarczy że wyniesie śmieci i ugotuje sobie ryż i już zdobędzie uznanie partnerki.

Zaakceptował: sokytsinolop}
OP: @kwasnydeszcz tylko ja gotuję, on czasem jedynie musi sobie coś podgrzać czy usmażyć. To czy lubię sprzątać - tego nie napisałam. Jestem bałaganiarą, ale tylko ja sprzątam i nie mam z tym problemu, bo lepiej się czuję w środowisku nieogarniętym chaosem. Nie mam gdzieś czy mu przykro, tylko oceniam to, co on mi pokazuje. Jak nie potrafi powiedzieć co czuje, mimo że sobie ufamy, to ja już na to niewiele
@AnonimoweMirkoWyznania: Koleś sierota fakt i się nie zmieni, nie schudnie choćbyś go zostawiła(dla takiej jędzy nikt by się nie zmienił). Dla samego siebie pewnie nie odczuwa potrzeby. Ty jak ta małpka, nie odczepisz się od niego bo nie masz innej "gałęzi" do złapania. Gardzę. Nie wspominając o tym zerowym libido. Dla mnie to obstrakcja, kilka dni bez zbliżeń to ciężka kwestia a powyżej tygodnia to gehenna. Współczuję mu w tej kwestii.
OP: @Chemical_Brother ciekawe wnioski wyciągasz. Czułabym się jak szmata względem siebie i obu facetów, gdybym miała skoczyć z gałęzi na gałąź, nie wiem skąd taka z dupy ocena. A co do libido - ciesz się, że dla twojej partnerki seks nie jest bolesny, bo ja niestety pewnych problemów ze zdrowiem nie przeskoczę, skoro od wielu lat mi się nie udało. Plus mało atrakcyjny partner również jak podejrzewam nie jest pomocy.
I