Wpis z mikrobloga

Zawsze mnie bardzo śmieszyło Polskie i ogólnie takie wschodnie podejście do samochodów. W takich Niemczech, Francji czy Anglii samochód traktowany jest jak narzędzie. Ktoś ma jakieś wymagania i kupuje sobie taki samochód, który te wymagania spełnia w najlepszej cenie. A jak ktoś lubi samochody albo na serio za dużo hajsów, to kupi sobie coś ciekawszego. Na zachodnie nie jest niczym niezwykłym, że zamożny człowiek jeździ sobie jakimś zwykłym Renault, Skodą czy choćby Hyundaiem.

A w Polsce? A Polsce jak w lesie... albo gorzej... jak w Rosji. Rosjanin będzie wynajmować obskurną kawalerkę w bloku z wielkiej płyty, jeść najgorszy syf, pracować po 12h ale luksusowy samochód sobie kupi. A Polacy? Niewiele lepiej.

Jeden z moich współpracowników, a dokładnie podwładny: mieszka ze swoją dziewczyną u... jej rodziców. Na ślub musi brać kredyt i chwalił się ostatnio, że sobie dorabia w weekendy. Czym jeździ? Nowiutkim Audi za 200 tys. w leasingu. Ciągle narzeka, że musi z rodzicami dziewczyny mieszkać. A czemu taki drogi samochód sobie sprawił zamiast kupić coś tańszego i zamieszkać na swoim? Bo "chce mieć motywacje do tego aby więcej zarabiać". Aha.

Inny kumpel z #pracbaza. Też mój podwładny. Programista i to taki dość średni. Ożenił się kilka miesięcy temu i wprowadził z żoną do domu który kupili im jej rodzice. On się do tego domu nie musiał dokładać. Co zrobił z dodatkowymi 2tys. które ma bo nie musi płacić czynszu za wynajem mieszkania? Dorzucił jeszcze trochę i wziął kredyt na Mercedesa za 250k i w taki sposób połowa jego pensji idzie na samochód xD No ale przynajmniej szpanuje na ulicach Warszafki i każdy na osiedlu wie, kto tu ma hajsy.

A ja sobie jeżdżę moją Kią która kosztuje mnie jakieś grosze. Samochód spoko, nic nie trzeszczy, nic nie stuka, naprawy w razie czego śmiesznie tanie. Za zaoszczędzone hajsy mogę sobie wydać na cokolwiek ciekawszego niż kupa żelastwa w garażu jak choćby urlop co 2mc i teraz właśnie siedzę sobie w hotelu w Grecji, obok leży moja dziewczyna, za oknem piękny widok (tzn. już nie bo jest ciemno :D) i właśnie skończyłem odpisywać na meila jednemu z powyższych chłopaczków, że zgadzam się na wymianę jego urlopu na hajs co natknęło mnie do tychże oto przemyśleń ¯_(ツ)_/¯

#przemysleniazdupy #polacy #patologiazmiasta
  • 69
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@InnyKtosek: poznalem jakis czas temu gościa, który ma naprawdę w c--j kasy. Firma warta kilkadziesiat milionów, moze więcej.

Jeździ S klasą, nie jakąś tam super nową. 2010-2011. Ma go od nowości. Kiedyś w żartach zapytałem czemu jeździ takim starym samochodem to stwierdził że skoro działa, bardzo sie nie psuje to na c--j ma brać coś nowego. Woli za kase nowego Merca kupić kilka dostawczych do firmy.
  • Odpowiedz
@InnyKtosek: Ty masz podejście, że auto to narzędzie, które ma Cię zawieźć z punktu A do punktu B. Twoi koledzy chcą pokazać jakiego długiego penisa mają. Klasyczne zastaw się, a postaw się.
Ja z kolei jestem fanem pewnej marki samochodów (nie jest to 3 literowa nazwa ani inne niemieckie dziwadła) i ostatnio sobie kupiłem lekko sportowe auto, o którym długo marzyłem, za mniej niż półroczne zarobki. To auto traktuję jako
  • Odpowiedz
@InnyKtosek masz kompleksy, ja za to widze często inne podejście, w Austrii, Niemczech, Szwajcarii postawione skromne domki, owszem super wykończone, ale nieduże, ładne schludne, a pod domem 911, Bentley GT czy Ferrari.
U nas by to nie przeszło, dom by był na 400m2 a pod domem Octavia za 10k :)
  • Odpowiedz
@InnyKtosek: w sumie osobiscie nie znam takich ludzi ale czesto sie dziwie kto jezdzi tymi wypasoinymi furami za 200-300k po miescie, imo zeby rozsadnym byl taki wydatek to musialbym zarabiac z 20k netto
  • Odpowiedz
@InnyKtosek: A ja się potem muszę użerać z tymi klientami, bo kupił taki auto za 200 koła, a części by potem po 10zł chciał kupować (no bo przecież kasy na porządny serwis takiego auta brak). Najgorszy możliwy typ klienta, bo wiem, że pójdzie do konkurencji i kupi najtańsze chińskie części ulepione z gówna. Nawet jak mu sie to po miesiącu rozleci to do mnie nie wróci, bo u mnie było
  • Odpowiedz
@InnyKtosek: ten post to miód na moje uszy. Opisałbym też inną stronę tego problemu. Ty opisujesz ludzi żyjących ponad stan, a są jeszcze ludzie dla których 12 letni samochód po niemcu to oczko w głowie. Wgniotka, bądź stłuczka to dla przeciętnego Janusza zawał serca. W sytuacji gdzie mielby wyminąć krzaki i zabić rowerzystę ratując karoserie, wybór jest dla takiego człowieka oczywisty.
  • Odpowiedz
@InnyKtosek: bardzo mądre przemyślenia mireczku. Sam jako programista zarabiam nie najgorzej #pdk ale śmigam 20 letnią hondą civic.
Traktuje to i tak jako awaryjny środek transportu bo 70% w roku śmigam rowerem z uwagi na korki.
W przyszłym roku będę musiał niestety hankę sprzedać i kupić coś większego bo mi się rodzina powiększyła.
Pewnie jakiegoś starszego volviaka, toyote albo kolejną generacje civica
  • Odpowiedz
@InnyKtosek: też słyszałem ciekawostkę we Francji, dlaczego tak obijają samochody. Dla nich to jak telefon, trochę się porysuje to trudno, u nas już by chciał odszkodowanie i cały samochód malować bo lekka ryska i somsiad sie krzywo spojrzy( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Jaraz:

fascynacja motoryzacją to cecha indywidualna

A kupowanie na kredyt tv 43" i konsoli, oraz telefonu za 2k zarabiając minimalną i jedząc styropian, to fascynacja elektroniką?
Nie, to tylko umysł biedaka xD
Frank_Parker - @Jaraz: 
fascynacja motoryzacją to cecha indywidualna
A kupowanie na ...
  • Odpowiedz
@Jaraz: Napisałeś, a ja wyciąłem sobie ^^ część, bo ze znanych mi przypadków, to rzadko jest fascynacja czymkolwiek, tylko najzwyklejszy umysł biedaka i to s----------e zdecydowanie przeważa.
  • Odpowiedz
taka mentalnosc i tyle


@InnyKtosek: Mentalność to raz i to jest większość polactwa. Ale część ludzi wydających dużo kasy na auto to też ludzie którzy po prostu interesują się motoryzacją, którym jazda samochodem sprawia przyjemność. Niektórzy pracują między innymi właśnie po to, aby móc sobie pozwolić na coś co im się podoba :-)
  • Odpowiedz