Wpis z mikrobloga

Murki, sama jestem sobie winna, bo niby czego się mogłam spodziewać po takim evencie ale tak srogo to dawno nie rakłam.

Dzisiaj w #bialystok byl zorganizowany pokaz filmu o marnowaniu jedzenia połączony z dyskusją na temat diety wegańskiej.
Zaproszeni białostoccy weganie, troszku nawet "celebryci" (ciekawi sami znajdą kto i co) plus publiczność, średnio liczna, raczej przypadkowa.
O gustach się nie dyskutuje, do talerza ludziom nie zaglądam. Sama często wegańsko jadam bo lubię - więc nie #!$%@? się dla zasady, zagryzając zgryzotę życia wędzoną makrelą.

Ale to co się #!$%@?ło podczas tak zwanej "dyskusji" to jest taki pociąg na onkologię, że już wagonów zabrakło. Z listy haseł: piję sodę, lewoskrętna witamina C, czytałam w Internecie, sponsorowane wyniki badań,zakwaszony organizm, happeningi w klatkach, posiekane szczątki, świniobicie - możecie odznaczyć wszystko.

Do dzisiaj myślałam, że "wiem bo czytałam Internet" to mit. Ale tacy ludzie k*rwa istnieją naprawdę.
I podejmowanie z nimi merytorycznej dyskusji to jak rzucanie fekaliów w wentylator.

Parafrazując pewną znaną wypowiedź: nie wszystkie osoby na diecie wegańskiej to wegezjeby, ale wszystkie wegezjeby to osoby na diecie wegańskiej ¯\_(ツ)_/¯


ps: na szczęście było na sali kilka głosów rozsądku, ale większość to niestety czaszki pokryte grubą ilością folii aluminiowej.

#weganizm ##!$%@?
  • 4