Wpis z mikrobloga

#glogow #lubin #polkowice #legnica #wroclaw #jedzenie
Będę co jakiś czas testował restauracje i bary w różnych miastach.
Dziś chciałbym przestrzec profilaktycznie ludzi przed "restauracjami" w Galerii Glogovia w Głogowie. Dodałem też Wrocław, gdyż masa ludzi na DWR odwiedza ten przybytek. Na pierwszy ogień "Cleopatra". Menu w tym lokalu jest monotonne. W zasadzie schemat opiera się na "kawałek mięsa" + surówka wiosenna. Mają więc wszelkiego rodzaju szaszłyki, kebaby, wątróbkę, 3 ryby - wszystko raczej robione na jedno kopyto. Wątróbka w oleju po frytkach, itp. Cena dań taka sobie, od 20zł do 60zł za obiad. Nieźle odsiewa to chamską klientelę, ale to chyba jedyny plus. Przygotowanie dania trwa od 30 minut do godziny, niezależnie od stopnia skomplikowania. Każdy rodzaj mięsa smakuje tak samo, schabowy jak kebab, wątróbka jak kebab (nawet z kawałkami kebabu). Sporo do życzenia pozostawia wielkość dania. Ogromny talerz zawalony wiosenną surówką, mały kawałek mięsa i kilka frytek - to dostaniesz w cenie 40zł. Czym jest wiosenna surówka? Niechlujnie pokrojonym pomidorem wymieszanym z dużą ilością powiędłej kapusty pekińskiej. Znak zapytania stanowi czystość tego miejsca. Jednym razem stoły są czyste, innym razem podłogi i stoły zasyfione, właśnie tą surówką. Ostatnio przeszli samych siebie i skreślili się z listy lokali, które odwiedzam. Podczas obiadu, mimowolnie podsłuchałem rozmowę starszej kelnerki z młodą. "Miałaś zbierać tą kapustę z talerzy, a nie do śmieci wyrzucać". Tyle o Cleopatra.
Rozmawiałem po obiedzie z taksówkarzem o higienie panującej w Cleopatrze. Przyznał się, że przez 3 dni nie schodził z tronu przez kebab, którzy dowiozła mu jego żona, właśnie kupiony w Cleopatrze.
------------------------------------------------------------------------------------------
"Golden Kebab" - w tym samym miejscu co Cleopatra. Obsługa je, a później robi Ci kebaba bez mycia rąk, bez rękawiczek. Na pytanie "czemu pani nie ma rękawiczek", baba trzymająca w gołym ręką Twoją zapiekankę, oburza się i obraża ciężko. W lokalu panuje brud. Byłem tam jeden jedyny raz testować i wyrzuciłem to ścierwo po 2 kęsach. Nieświeża surówka, twarda bułka. Kobiety zatrudnione tam, swoją aparycją przypominają kucharki na szkolnej stołówce 20 lat temu.
Do Gold Kebab muszę dodać Tajskie Lody (na górze) i PasiBurger - niestety to jest ta sama firma, mają tylko inne nazwy lokali. Ich pracownicy wszyscy razem obżerają się na zapleczu tym syfem, nie myją rąk, nie zakładają rękawiczek i robią ludziom jedzenie.

Polecam w Galerii Glogovia - Sopelek, lody i desery na najwyższym poziomie. Najlepszy jest wytrawny tost z szynką, pomidorem, ogórkiem i rukolą. Z deserów, pudding chia. Nie wiem kto to robił, ale jadłbym codziennie. Najwyższa higiena, mycie rąk, rękawiczki, czyszczenie stolików i podłogi(profilaktycznie) po każdym kliencie.
Siłownia KIKO - kto by pomyślał, że siłownia będzie miała większe standardy higieniczne i smakowe niż restauracje. Jeśli chcesz dietetyczne danie, podadzą Ci doskonałe risotto, sałatki, tortille, dania z kurczaka - wszystko przygotowywane na miejscu, na Twoich oczach, z najświeższych składników. Przykładowo, owoce do koktajli, sam widzisz. Są w wielkiej przeszklonej lodówce.

Generalnie Galeria Glogovia to restauracyjny syf oprócz 2 lokali. Śmiem twierdzić, że foodtrucki zajeżdżające czasem pod markety są czystsze.
  • 15
@Kion: no nie gadaj, Kropka wymiata, pizzeria włoska na Perseusza jest super. W sumie to w zasadzie tyle. Ostatnio byłem w Stańczyku, poczułem się jak w szpitalu, a wątróbka śmierdziała. Może jeszcze chińska na starym mieście jest ok w przypadku zupy pekińskiej (ta na Koperniku to smród)
@dolores007: bo to Kropki to się chodzi, a nie zamawia do domu. Masz blisko, to wymiata. Faktycznie dowóz mają ciulowy, byle jak zapakowane i niechlujnie. Obstawiam, że przy pakowaniu nie pracują kelnerki, tylko te młode chłopaczki z łapanki. Dania na miejscu są większe, świeże i podawane przez miłą obsługę. Ostatnio nowa kelnerka nie mówiła "smacznego", to ją starsze koleżanki przećwiczyły, chodzi jak w zegarku ;)
@RaRaj: mieszkałem w Legnicy i niestety ;) nie wiem jak teraz, ale ten bar był super
https://www.google.pl/maps/@51.2035864,16.1526002,3a,34.5y,274.58h,85t/data=!3m7!1e1!3m5!1s-pOSz5SF63asAqCQLWS5Gw!2e0!6s%2F%2Fgeo2.ggpht.com%2Fcbk%3Fpanoid%3D-pOSz5SF63asAqCQLWS5Gw%26output%3Dthumbnail%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26thumb%3D2%26w%3D203%26h%3D100%26yaw%3D303.83905%26pitch%3D0%26thumbfov%3D100!7i13312!8i6656

Domowe obiady, dobrze zrobione pierogi z dużą ilością twarogu, czysto i ładnie. Właściciel jest bucem (wynajmował domek studentom i przychodził pijany się wyspać, ale barem zajmuje się sztab ludzi)
@RaRaj: a z gorszych rzeczy to tutaj ;)

https://www.google.pl/maps/@51.209049,16.1644766,3a,75y,301.36h,109.53t/data=!3m6!1e1!3m4!1sdn7ZVQ3Fc8E50AYGKsp01Q!2e0!7i13312!8i6656

Efez - studenciaki piją szczyny, nie kawę i się podniecają bo ktoś ich zaskoczył wysoką jakością obsługi. Cena z kosmosu, a w kubkach jakieś nescafe chyba.

KFC czy burgerownia, nie pamiętam. Dżizas, ściągają chyba wszystkie okoliczne szkoły i PWSZ. Wchodząc na sale masz wrażenie wejścia do obory. Darcie ryja, hałas, śmiechy i stadne zachowania grup dzieciaków. Byłem tam rok temu, zapewne nic
@pociag16: w lubinie jadłem tylko w "paśniku" w Cuprum, generalnie to samo co w Legnicy, obora z fast foodami na górze. Tam się pierwszy raz przekonałem co to jest "frappe", czyli mieszanka wody, kawy, tony cukru i lodu.
Jakoś w Lubinie nie miałem okazji zostawać dłużej niż godzinę.

Powiem Ci, że... na giełdzie jest super. Ten smak lat 90, kiełbasa z grilla, fasola po bretońsku. Niby nic takiego, ale w zimny
@testersmaku: o Barze Maxim słyszałem sporo bardzo dobrych opinii, chciałem się kiedyś do niego wybrać, ale brak wolnych miejsc w porze obiadowej.
Efez - średnio na jeża, jest czysto i smacznie, czasem u nich zjem.
KFC/Burger King - dno. Zresztą, nie lubię takich fast-foodów. Jednak ilość dzieci, hałas etc. to nie miejsce do spokojnego zjedzenia.

W Schadzce były bardzo dobre naleśniki (niestety, ostatnio zmienił się właściciel i nie wiem jak z
@RaRaj: ciemna strefa legnicy :D hahah, nie wiem czy coś takiego jest, ale ja tam mieszkałem w czasach, gdy patrol policji po 20:00 był co 10 metrów. Kiedyś jechałem w nocy po wódkę na CPN rowerem, gość wyleciał z klatki, siekierą odrąbał lusterko auta i uciekł do domu oO. Generalnie Legnicy nie lubię, bo miasto jest szare. Spędziłem tam 4 lata życia i czułem się jak w głębokim PRLu, a to