Wpis z mikrobloga

to będzie krótki #poradnik na temat #emigracja

jako że często padają pytania

mirko! jak into #holandia?

to ja napiszę na podstawie własnych doświadczeń.

1. ogarnięcie kuwety.
jeżeli nie mieszkasz w większym mieście, to w najbliższym 100-200k jest duża szansa że się znajdzie jakieś biuro. kiedyś to było mocno ograniczone (Opole, Górny Śląsk i okolice). teraz biura można znaleźć w całej Polsce. dlaczego masz szukać biura tutaj? z kilku względów:
- podpisujesz umowę wstępną o skierowanie do pracy. zawsze jest to jakaś podkładka.
- możesz od razu zdecydować czy chcesz daną ofertę pracy czy nie - bez ruszania dupy z miejsca.
- załatwisz wszystko na miejscu - papiery, CV i takie tam

jednakże... nie wierz za bardzo w to co Ci w biurze naobiecują. pokazują foldery z mieszkaniami, zapewniają że jest Internet, ogólnie cud miód i orzeszki. prawda jest taka, że biura w Polsce to tylko punkty rekrutacyjne i ci ludzie tam tak naprawdę gówno wiedzą jak jest na miejscu. ba! podejrzewam że centrala w Holandii celowo utrzymuje ich w niewiedzy, żeby nie wydało się jak jest naprawdę. ale o tym później.

2. wyjazd.
pierwsze i najważniejsze - jeżeli nie masz tam kogoś z rodziny na stałe (jeżeli masz, to nie musisz tego czytać) NIE JEDŹ #!$%@? W CIEMNO!! bo ktoś coś obiecał, taa dawaj śmiało jest robota, wszystko zajebiście. 99% takich imprez kończy się powrotem, żalami i kasą w plecy. wyjazd tylko i wyłącznie z podpisanymi papciochami i z potwierdzeniem z Holandii. sam wyjazd najlepiej z firmą przewozową która współpracuje z biurem (teraz to bardzo powszechne). dlaczego? z kilku powodów
- kierowca najczęściej wie gdzie jedzie i nie będzie się motał z jakimś GPSem żeby znaleźć.
- jak będziecie wcześniej i np. będzie padać to tylko burak nie zostanie z Wami godzinę czy dwie i nie pozwoli poczekać w aucie (stanie na deszczu po 12h w busie do przyjemności nie należy).
- jest dobra szansa, że nie jesteście jedyną osobą która tam jedzie i można dyskretnie podpytać co i jak u kogoś kto już był. ewentualnie chociaż posłuchać o czym inni gadają. ALE - tak jak w przypadku biura, nie wierzcie we wszystko, bo często trafiają się pierdoły, które opowiadają.... no? pierdoły właśnie.

3. co zabrać?
jak jechałem pierwszy raz, to wziąłem tyle gratów że bym spokojnie tydzień na Grenlandii przeżył bez wsparcia i jeszcze mógł komuś pomocy medycznej udzielić XD. naczytałem się głupot w Internecie i wziąłem wszystko. nie ma absolutnie takiej potrzeby.
- kubek, sztućce i talerz zupełnie wystarczą. żadne garnki i patelnie nie są potrzebne XD. zresztą można kupić na miejscu za kilka E.
- jakieś prochy przeciwbólowe, jakiś opatrunek
- jedzenie na kilka dni - zazwyczaj przyjazd jest w weekend a w dziurach często sklepy pozamykane. więc żeby przeżyć do poniedziałku. zapasów na niewiadomoile IMO nie warto brać. wszystko można kupić na miejscu, łącznie z artykułami z Polski.
- przedłużacz XD tak to nie żarty - zazwyczaj jest jedno lub dwa gniazdka i następuje moment WTF czemu nie wziąłem przedłużacza.
- coś do szycia. prędzej czy później się przyda.
- i na koniec najważniejsze - pieniądze. MUSISZ mieć pieniądze na przeżycie pierwszego tygodnia. 100/150E wystarczy.

4. jestem w Holandii - i co teras?
przyjazd zazwyczaj w sobotę rano. formalności w biurze. podpisanie właściwej umowy - jesteś w Holandii i pracujesz na zasadach holenderskiego prawa, ergo musisz podpisać z nimi umowę tu na miejscu. potem zazwyczaj następuje wywózka do miejsca zamieszkania.

5. location, location, location.
w tym momencie zazwyczaj następuje zderzenie z rzeczywistością. zazwyczaj okazuje się, że mieszkania nie są takie jak na folderach, Internetu nie ma, albo jest #!$%@? i trzeba za niego płacić. pokoje dwu- może trzyosobowe. jak dostaniesz jedynkę to jakbyś wygrał z rakiem XD. często się zdarza, że lądujesz w jakimś byłym ośrodku wczasowym (tzw. bungaloki - od bungalow). mieszkałem dłuższy czas i da się wyżyć. byli jednak tacy, co przyjechali, popatrzyli i... NARA. no cóż - wszystko zależy od tego na co się zgodzisz/jak bardzo jesteś zdeterminowany. najgorzej jest trafić na karawany - czyli przyczepy kempingowe/przenośne domki. często jest tak że to stoi w środku pola, może być wspólny kibel/łazienka. ogólnie słabo. jeżeli jesteś na wiosce, to jest duża szansa że do sklepu jest HEKTAR! takie ośrodki znajdują się zazwyczaj na obrzeżach, a sklepy w centrum. paradoks Holandii - mały kraj a wszędzie daleko. bez roweru jak bez ręki.

6. praca
no, w końcu po to tu przyjechałem! jak masz szczęście to zaczniesz w poniedziałek. ale wcale nie musisz. praca tymczasowa ma to do siebie, że wszystko się ciągle zmienia i jest cały czas w ruchu. jednego dnia potrzebują 10 osób, drugiego 4. albo wcale. dodatkowo agencje zabezpieczają się przed niedoborem pracowników (no bo jak klient potrzebuje a my nie mamy, to pójdzie do konkurencji) i ściągają więcej osób do rezerwy. jak masz pecha to właśnie tam trafisz. często jest tak, że jak ktoś przesiedzi kilka dni, to proponują przeprowadzkę. czy się zgodzić? to zależy. jak Ci nie przeszkadza przenoszenie się z miejsca na miejsce to można. ale nie ma gwarancji że po przeprowadzce się poprawi. ot, taki deal. ostatni raz jak byłem, nie zgodziłem się. i dobrze wyszło bo potem miałem stałą pracę - opłacało się poczekać kilka dni. także bez paniki.

7. dojazd do pracy
paradoksalnie lepiej pracować dalej niż bliżej - no chyba że masz 1-2km do zakładu. już piszę dlaczego. w wiatrakowni jak to w wiatrakowni - wszyscy popylają na dwóch kółkach. i jeżeli masz mniej niż 10km do pracy to też będziesz. w lato, w zimę, w deszczu, w śniegu, rano-zaspany, po pracy-zmęczony. także ten. 20-30km to idealna odległość. nie za blisko i nie za daleko. i jeszcze jedno - jeżeli nie chcesz być kierowcą - NIE PUCUJ SIĘ ŻE MASZ PRAWKO. najlepiej pominąć to w CV i iść w zaparte że nie masz. czy warto być kierowcą? IMO nie... może jakieś grosze dodatkowe za to są, ale
- odpowiedzialność za ludzi
- odpowiedzialność za auto
- MANDATY!

nie ma żartów. mieszkałem z takim jednym mądrym, co jednego miesiąca całą pensję oddał. tu czerwone, tam radar. Holandia to nie Polska - na każdym kroku są kamery i radary. dodatkowo często policja siedzi w krzakach i przy drodze stoi tylko statyw. cykają zdjęcia i potem betalen. nie ma opcji żeby nie zapłacić bo mandat idzie do pracodawcy który ściąga z pensji.

8. w zakładzie.
tu może być różnie. może być spoko, ale nie musi. jak trafisz w miejsce gdzie od dłuższego czasu pracują #!$%@? z Polski, to się za głowę złapiesz. jeden drugiego goni do roboty, żeby się "wykazać". często też jest tak, że jest turecki albo inny ciapaty "nadzorca". też może być niewesoło. niestety Turcy nauczyli się od Holendrów wszystkiego tego czego nie powinni. więc Turek będzie gonił do roboty tak jak Polak, albo gorzej. często wśród "stałych" pracownikó z Polski trafiają się niezłe egzemplarze. Holenderskie dupowłazy - unikać jak ognia. #!$%@? bez zmrużenia oka żeby się przypodobać Panu. wiem że to nie brzmi zachęcająco, ale to sytuacje ekstremalne. to się MOŻE zdarzyć, ale nie musi. na koniec najważniejsze - nikt nie ma prawa drzeć na Ciebie ryja, ani Cię dotykać czy popychać. jeżeli znasz język, zgłaszaj od razu przełożonemu w zakładzie. jeżeli nie, to od razu koordynatorowi.

9. jak to jest zrobione?
system pracy tymczasowej jest skonstruowany następująco:
- jesteś pracownikiem agencji
- agencja sprzedaje Twoją pracę do zakładu w którym pracujesz
- wszystkie problemy, które nie wymagają natychmiastowej interwencji (wypadek czy takie tam) załatwiasz z agencją
- płaci Ci agencja - więc to z nimi załatwiasz wszystkie sprawy pracownicze które nie dotyczą bezpośrednio zakładu.

0. postanowienia końcowe...
- jeżeli agencja nie da startera pre-paid za friko, warto taki kupić i posługiwać się holenderskim numerem
- internet mobilny jest drogi w porównaniu do Polski... mało GB/E
- trafisz na cały przekrój społeczny - od niedorajd po cwaniaczków i patusów. ćpunów i alkoholików. pomimo że agencja wymaga zaświadczenia o niekaralności, spotykałem ludzi z wyrokami a nawet jednego asa który był po wakacjach w ZK. musiał być #!$%@? dobrym socjotechnikiem, że mu się udało biuro zabajzlować i go puścili bez.
- o wspólnym mieszkaniu to nawet nie zaczynam - temat rzeka.
- trzymaj się zdala od wszelkich zadym. nie raz nie dwa byłem świadkiem że jeden dał drugiemu w mordę i obaj pojechali do domu. agencje się nie bawią w żadne dramy - dymisz = wypad
- na "Ochronę" agencyjną możesz liczyć mniej więcej tak jak na ochronę w sklepie - czyli wcale.
- większość koordynatorów i ludzi zajmujących się lokacjami to dupki. nie interesujesz ich, bo łatwo Cię można wymienić. dla agencji jesteś tylko numerem.
- jeżeli planujesz zostać dłużej/wracać - warto założyć holenderskie konto. można wszędzie płacić kartą, doładowywać telefon przez internet (iDeal), robić zakupy przez internet. mieć tamtejszą kartę a nie mieć to dwa różne światy.

no i chyba tyle XD czy warto? sami sobie odpowiedzcie. byłem tam 6 lat (z przerwami). jak tylko znalazłem gównopracę na miejscu powiedziałem adios! pieniądze to nie wszystko.
  • 34
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@paprok: Nie chce popadac w skrajnosc, ale jesli w ogloszeniu jest napisane, ze doswiadczenie/jezyk angielski nie sa wymgane, to radzilbym nie zaprzatac sobie glowy taka oferta pracy.
  • Odpowiedz
@Pacjent: wiesz.... to zależy. miałem i taką pracę że wystarczyło 8h wkładać kabel USB do pudełka. i też dało się zarobić. wszystko rozbija się o to w jakiej sytuacji ktoś jest i jak bardzo potrzebuje pieniędzy. a z kolei ostatni razem pani się rozpływała... "ohh Pan to ma taki zajebisty angielski, musimy to wykorzystać". i co? i trafiłem do zakładu gdze byli sami Polacy i do dupy mi był angielski
  • Odpowiedz
  • 2
@paprok z tym angielskim to takie typowe xD
Chyba ani razu nie przydał mi się jezyk angielski, gdy pracowałam przez "polskie" biuro, a ZAWSZE byłam przepytywana.
Duzym plusem byla znajomosc j. niemieckiego jak pracowalam blisko granicy.

Od siebie dodam jeszcze, że jak ktos jedzie pierwszy raz, to warto przez agencje, bo odpada wtedy "problem" z wyrobieniem BSN.
  • Odpowiedz
odpada wtedy "problem" z wyrobieniem BSN


@Irie_: inne także... mieszkanie, ubezpieczenie, buty robocze, dojazd do pracy. o takich formalnych sprawach jak BSN czy konto nie pisałem bo się bałem że mi miejsca we wpisie braknie. poza tym, to akurat biuro załatwia bez problemu.
  • Odpowiedz
Jakies 50% tego co napisales w punktach 1-6 ( ͡° ͜ʖ ͡°)pokrywa sie z prawda.

@urwis69: no to prostuj....
co do mandatów - jest dużo łatwiej wyłapać nie wiedząc o tym. przychodzą z opóźnieniem. kamera na skrzyżowaniu robi zdjęcie i tydzień później ściągają pieniądze. jak jeździsz nieostrożnie - przenosisz nawyki z Polski - to szybko Ci pensji braknie. tak jak temu koledze którego opisałem.

przestalem czytac.
  • Odpowiedz
Właśnie dotarłem dzisiaj rano do NL przez Randstad. Pierwszy raz za granicą. Droga do krótkich nie należała i tanich też nie - 300zl i około 18h jazdy na miejsce autokarem, dużo postojów zgarniających ludzi z większych miast. Samo lokum? Można powiedzieć że zajebiste, nowe domki letniskowe z ogrzewaniem, ciepła wodą, TV z kablówką, nawet zmywarka jest, warunki jak na dobrych wczasach. Trochę szok. Co do prawa jazdy to się zgadzam - chociaż
  • Odpowiedz
@paprok: Choc twarz od poczatku wpisu krzywila mi sie w grymasie zdziwienia, chcialem wejsc w polemike i podyskutowac ale definitywnie odpuscilem po przeczytaniu czesci o mandatach.
  • Odpowiedz
@urwis69: jak sobie chcesz... wpis jest skierowany do ludzi którzy nigdy nie byli i nie wiedzą czego się spodziewać. jak jesteś już ileśtam to niektóre rzeczy są oczywiste.
moje doświadczenia wcale nie muszą pokrywać się z doświadczeniami innych. czy może zarzucasz mi kłamstwo? ( ͡ ͜ʖ ͡)
  • Odpowiedz
nie pisz juz do mnie dzis. Bardzo Cie prosze


@urwis69: dzisiaj już mogę? jeżeli tak mocno Cię mierzi to co napisałem to trzeba się było ugryźć w klawiaturę i nic nie pisać. zarzuciłeś mi że się mijam z prawdą... na prośbę o krytykę odpowiadasz

Choc twarz od poczatku wpisu krzywila mi sie w grymasie zdziwienia, chcialem wejsc w polemike i podyskutowac ale definitywnie odpuscilem

to dziś ja Cię proszę -
paprok - > nie pisz juz do mnie dzis. Bardzo Cie prosze

@urwis69: dzisiaj już mogę...

źródło: comment_2rcH8g8ylGT0rfhQgMR2eKKVriqMhBFj.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
dla zainteresowanych:
-----------------------------
w jednym miejscu w którym byłem, było dość dużo ludzi i zawsze był problem z kierowcami. dopóki nikt nie wypadł, jakoś to szło. jak zaczynało brakować to była łapanka - jak zarządzający lokacją wiedzial że ktoś ma prawo jazdy, to nie było że ja nie chcę/nie pojadę. dostawałeś kluczyki i papiery i jazda. na próby protestów byla jedna odpowiedź - "to nie pojedziecie do pracy". to stawiało delikwenta w
  • Odpowiedz
@paprok: Ja jak byłem pierwszy raz, to wylądowałem w 16 osobowym pokoju przerobionym z poddasza magazynu, myśłałem że tam nie wytrzymie, jak okno było otwarte to rano można było zamarznąć, jak sie zamykało to można się było udusić. ale o dziwo po tygodniu, dwóch szło sie przyzwyczaić,
A obiecywali "zakwaterowanie w hotelu z pokojami 3-4 osobowymi"
tyle że te pokoje dostawali stali bywalcy ci co jeżdzą od kilku lat a
  • Odpowiedz
@Haradrim: ja aż na takie hardkory nie trafiłem, ale agencje lubią odwalać różny szajs... nie ma idealnej. w każdej jest coś nie tak, w każdej co innego. ot, taka rzeczywistość. najgorzej mają ludzie bez wyjścia, tacy którzy muszą tam zostać (obojętnie z jakiego powodu). pracowałem z takim jednym, nazwijmy go Ziutek. w Polsce żona i trójka dzieci, jakieś raty, kredyty. jakieś 3/4 pieniędzy leciało do Polski. jak się przelew spóźniał
  • Odpowiedz
@paprok: U mnie był Litwiniec z żoną który zostawił też w Polsce dwójkę dzieci, Przykładny ojciec, chwalił się zdjęciami córek

Jakie było moje żdziwienia jak na drugi dzień po wyjezdzie żony (wróciła wcześniej żeby przygotować dzieci do szkoły)
Poszedł zaraz po jej wyjeżdzie na najtańsze dziwki w okolicy a później się nam chwalił i opowiadał jak go te divy wymęczyły

Tak jak mówisz z takich wyjazdów można by ksiązki pisać,
  • Odpowiedz