Wpis z mikrobloga

@meretz: to się nazywa staż, bo to program aktywizacji zawodowej. Bodajże przez pierwsze pół roku wypłatę w wysokości plus/minus 900 złotych wypłaca gmina. Teoretycznie to po to, żeby ludzie bez doświadczenia zawodowego mogli znaleźć pierwszą pracę a potem dostać zatrudnienie. To brzmi trochę jak ruchanie w dupę ale na obszarach gdzie jest wysokie bezrobocie takie programy ratują ludziom życie.
@meretz: w mojej poprzedniej pracy sprzątaczka była zatrudniona jako stażystka z urzędu pracy. To była forma aktywizacji zawodowej kobiet 40+ bez wykształcenia. W praktyce to wyglądało tak, że zatrudniający miał pracownika za darmo, a zatrudniona na stażu przychodziła posprzątać w godzinę, a potem uciekała robić fuchy na czarno. W ten sposób miała ubezpieczenie i drobną kasę z urzędu, a dorabiała sobie w innych miejscach. Niestety w przypadku pracy w kebsie to
@szatniarka jesteś uroczo naiwna.
To nikomu (poza pracodawcami) nie pomaga. Traktują cię jako normalnego pracownika, a jak poskarżysz się na to, że nie wolno ci być na samodzielnym stanowisku to grożą negatywną opinią stażową. Po zakończeniu stażu nie dostajesz oczywiście pracy, bo biorą innego "niewolnika", żeby było taniej.
I tak właśnie z pieniędzy podatników finansuje się januszy biznesu i promuje traktowanie ludzi jak gówno.