Wpis z mikrobloga

@brak: Ja np. miałam tak, że jeśli w jakiejś jajecznej potrawie natrafiłam na skorupkę, którą rozgryzłam, ro automatycznie robiło mi się niedobrze i nie byłam w stanie jeść dalej :D
  • Odpowiedz
@brak: wątróbka, kaszanka, schabowy z kością - rodzice mieli fazę i przez jakiś rok-dwa co niedzielę jebitny kotletor wielkości mojej głowy na talerzu, "no ale weź zjedz bo się zmarnuje"... do dziś mam wstręt do wieprzowiny. ale i tak wolę jeść te wszystkie rzeczy codziennie do końca życia niż spróbować takich morskich fujek jak ośmiornice, mątwy, kalmary itd lol prędzej rzucę się z klifu niż to dotknę
  • Odpowiedz
@brak
Kalafiora w bułce, smażonej mortadeli, sałatki z majonezem, kurczakiem i ananasem, ale królową gównianych potraw jest paella - co za #!$%@? syf, na sam widok chce się rzygać.
  • Odpowiedz
@brak jestem wszystkozerna, a to tatusiu mam jeszcze silny żołądek, mogę łączyć smaki ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Aczkolwiek często wybieram oliwki i nie przepadam za selerem, choć ta surówka z rodzynkami jest jeszcze okej
  • Odpowiedz