Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jesteśmy ze swoim #niebieskiepaski razem 2 lata, nie mieszkamy razem. I w końcu nadszedł ten czas, że zgodziłam się poznać jego rodziców. Może to późno (oboje bliżej 30lvl niż 20), ale jakoś mi się do tego nie paliło, bo uważam, że poznawanie rodziców to już bardzo poważny etap związku, poza tym jest zajebiście stresujące ( ͡º ͜ʖ͡º). Dotąd unikałam więc świątecznych obiadów i podobnych okazji, on też nie był oficjalnie przedstawiany moim rodzicom, spotkał tylko moją matkę (niejako przypadkowo). Jego rodzice mieszkają ok. 30 km za miastem - pojechaliśmy autobusem, bo żadne z nas nie ma samochodu.
Mój niebieski, tak jak i zresztą jego rodzice, to dość zagorzały katolik, jednak - jak dotąd sadziłam - bardzo rozsądny i tolerancyjny. Nie dawał mi powodów, by myśleć inaczej. Ja natomiast jestem ateistką (chociaż moja rodzina też jest katolicka). Zdarza nam się dyskutować na tematy światopoglądowe, często z mojej inicjatywy, bo nachodzi mnie czasami niepokój dotyczący tego, czy zdaje on sobie sprawę, że mi się nie ,,odmieni" i to nie jest tylko przejściowy etap, a moje faktyczne przekonania. Sądziłam, że to rozumie. Ze swej strony nie mam nic przeciwko jego chodzeniu do kościoła lub uczestnictwu w innych obrzędach. Jeśli chodzę z nim do kościoła, to tylko na śluby.
No i na tym nieszczęsnym obiedzie u jego rodziców niestety pojawił się temat chodzenia do kościoła. Nie wiem, na ile jego rodzice byli wtajemniczeni w moje zdanie nt. religii. W pewnym momencie czwartkowego obiadku zasugerowali, że pora iść na mszę w kościele w rodzinnym mieście niebieskiego (było to Boże ciało, a oni byli już wcześniej na procesji). Najpierw popatrzyłam skonsternowana na niebieskiego, a on odparł, że pójdzie później. ,,Ale Mirku, powinniście chodzić razem z Mirabelką", stwierdziła jego matka. Na moją odpowiedź, że nie chodzę do kościoła, dowiedziałam się, że powinnam zacząć. Nie chciałam dalej kontynuować tematu, bo atmosfera zaczęła robić się nieprzyjemna, poza tym zaczęłam mieć wrażenie, że chodzi im o to, by ich synek mógł się pokazać z dziewczyną w kościele, niż o coś innego. Mój niebieski, jak mi się zdawało, uspokoił trochę swoją matkę i wróciliśmy do kotleta i reszty. Niestety, po jakimś czasie matka poprosiła go o pomoc w kuchni i nie wiem, co mu tam nagadała, ale gdy wrócił, stwierdził, że idzie do kościoła. Po tym, jak moje ,,SERIO?!" nie odniosło skutku, uznałam w takim razie, że najlepiej będzie, jak wrócę do siebie. Na początku niebieski poprosił, żebym poczekała u jego rodziców, ale jakoś nie miałam ochoty siedzieć półtorej godziny z tak naprawdę obcymi mi ludźmi i być osądzana. Niebieski nawet odprowadził mnie na przystanek, po czym poszedł do kościoła.
Moim zdaniem zachował się beznadziejnie i nie mam teraz ochoty z nim gadać, bo on nie widzi żadnej swojej winy. Mówi, że jego rodzice, a zwłaszcza matka, są niereformowalni i nie ma sensu się z nimi spierać. Ja uważam, że skoro przyjechałam z nim na obiad do JEGO rodziców, to powinien się troszczyć przede wszystkim o mnie. Słusznie jestem obrażona czy niesłusznie? #logikarozowychpaskow czy #logikaniebieskichpaskow

#zwiazki #religia #ateizm #rozowypasek #niebieskipasek

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: dope
  • 79
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: mam nadzieję że doczytasz dotąd i zignorujesz te heheszkowe docinki ;-)
Odpowiadając na pytanie: myślę, że niesłusznie obrażona. Myślę, że obie strony czują (lub winny czuć) delikatny niesmak. W stersujących sytuacjach podejmuje się nieprzemyślane decyzje, więc twoja wina też bardzo mała i cię rozumiem. Główka do góry. ;-)
  • Odpowiedz
@scanka32: Może nie było wieczornej( ͡° ͜ʖ ͡°)
Na chłodno łatwo się analizuje, ale wtedy nie było może czasu. Niech pogadają i się pogodzą, albo wysnują z tego jakieś wnioski.
Nie nazywałbym go maminsynkiem ani jej jako obrażonej. Zwykły konflikt do rozwiązania i nie ma co się obrażać.
  • Odpowiedz
  • 59
@poleglem przyszła z nim na wizytę u jego rodziców. Jako para przyszli i razem wychodzą a nie on idzie na mszę bo mu matka kazała. No proszę cię. To było niegrzeczne ze strony jego matki zmuszac gościa do pójścia gdziekolwiek i jego pickowatość wyszła w tej chwili właśnie, kiedy uległ matce i zostawił dziewczynę. Brak kultury i pokaż dominacji matki nad synem.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Pomimo, że bliżej Wam do trzydziestki to uważam, że pępowina między niebieskim a jego rodzicami nie została przecięta. Wkurzyłabym się i szczerze porozmawiała, bo jak tak dalej pójdzie to Twój ukochany ciągle będzie stał po stronie mamusi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: nie możesz iść z nim do kościoła raz na ruski rok? Przecież jesteś ateistką a nie satanistką żeby miało Cię to jakoś boleć że postoisz godzinę i pomyślisz o swoich sprawach. Ja jestem ateistą a raz na jakichś czas idę z moim różowym żeby jej bylo miło i żeby nie musiała się tłumaczyć swoim rodzicom.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Dziwna sytuacja. Razem idziecie, razem wychodzicie. Nagle mu się przypomniało, że jest święto a on super wierzący i musi natychmiast iść na msze? Mógł iść rano albo wieczorem (zakładam, że obiadek rodzinny był w środku dnia).
Całkiem logiczne, że na niego nie czekałaś bo to byłoby trochę upokarzające jak dla mnie.
  • Odpowiedz
Słusznie jestem obrażona czy niesłusznie?


@AnonimoweMirkoWyznania: Zawsze bycie obrażonym jest niesłuszne. Chcesz go ukarać i wymusić zmianę jego zachowania poprzez foch. Nie dość, że to niesprawiedliwe i infantylne to jeszcze nieskuteczne.

Jak miną Ci emocje to:
1. Opowiedz mu co się wydarzyło z Twojego punktu widzenia (subiektywna forma wypowiedzi). Szczególnie podkreśl strach, brak poczucia bezpieczeństwa, osamotnienie
  • Odpowiedz
@cup12552: Ale dlaczego zawsze sprawa jest tak stawiana, że ateiści albo będą chodzić do kościoła albo wyjdą na jakichś egoistów i gimboateistów?
Wzajemny szacunek nie polega na zmuszaniu drugiej osoby do czegoś czego nie chce zrobić "bo mi będzie miło".

Można czasem się przemęczyć i powędkować/pójść na msze czy porobić cokolwiek innego czego nie lubimy ale to powinna być zawsze inicjatywa tej drugiej strony. Jeśli sama nie zadeklaruje "kochanie następnym
  • Odpowiedz
rozowa: Idziesz do zajebiście katolickiej rodziny niebieskiego i na wstępie mówisz, że NIE CHODZISZ DO KOŚCIOŁA. Dobrze zaczęłaś. Takie sprawy powinno się załatwiać bardzo delikatnie. Wiesz doskonale że niebieski wierzy, jego rodzice również. Do tej pory nie miał problemu, że Ty nie wierzysz i masz głęboko kościół i całą jego wiarę. Nadchodzi Boże Ciało- tak naprawdę jedno z najważniejszych świąt w kościele a Ty wybierasz się do jego rodziców aby zrobić mu imbę?

Szanse że katolicka rodzina zaproponuje wyjście do kościoła były mniej więcej 10/10. Idiota by się domyślił.

Potrafisz iść do kościoła, bo wesele ale nie potrafisz iść, jak Twój niebieski w potrzebie? To jest hipokryzja.
Przekonań rodziców nie zmienisz. Nigdy. Jeśli chodzi o kościół to tak jest i będzie. Szkoda, że nie zaczęłaś wyznawać szatana przy
  • Odpowiedz
  • 5
@Will_Donner naciskała jego prawdopodobnie podczas rozmowy w kuchni bo tak się robi dyskretnie, tu było ok. On dla swojego spokoju albo być może chcący poszedł.
Nie piszcie, że dla swoich spokoju może pójść bo to nie wizyta w muzeum czy Tesco tylko wasza świątynia wiary a jak ktoś nie wierzy to nie chodzi bo dla niego to tylko budynek z ludźmi, którzy robią dziwne rzeczy. To samo mowia dziadkowie, weź ślub
  • Odpowiedz
RzeczywistaProgramistka: > No ludzie, przecież mogli nie iść w imię przyjmowania gości tego dnia o tej porze, oni też mogli się dostosować do niej a nie tylko ona do nich nie?

@Ozdoba: co? idziesz w gosci i gospodarz ma sie dostosowac do goscia?

Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Widzę, że trochę mizoginów się tu zebrało :P

Więc tak - Twój chłopak to #!$%@? i lepiej go rzuć a Ty natomiast nie sięgasz chyba wyobraźnią za daleko i na pewno brak Ci umiejętności dyplomatycznych. Już wyjaśniam skąd te diagnozy.

Ad. 1 - Ewidentnie mamunia go wytargała za ucho i podkulił ogon a to znaczy, że ich relacja "może" być toksyczna a mamunia ma bardzo dużo do powiedzenia w jego życiu skoro będąc w okolicach 30tki przedkłada jej nakaz nad wspólne podjęcie decyzji z partnerką. Był gotów zostawić Cię samą ze swoimi rodzicami, którzy - umówmy się - mogli być już negatywnie do Ciebie nastawieni żeby tylko spełnić rozkaz swojej mamusi. Nie ma tłumaczenia, że "dla świętego spokoju" - tak się nie zachowuje mężczyzna tylko gówniarz/dorosłe dziecko. Ponadto to powinno być sygnałem, że Twój niebieski jest podatny na takie naciski i matka potencjalnie może mieć bardzo duży wpływ na wasze wspólne życie. Uciekać gdzie pieprz
  • Odpowiedz