Wpis z mikrobloga

  • 1114
Ogólnie to jestem bardzo miła dla ludzi i z tym raczej jestem kojarzona, ale czasem po prostu się nie da.
Jakiś czas temu kupiłam sobie lampę do hybryd. Skończyło się to tak, że sobie hybrydy zrobiłam dwa razy, bo niestety nie potrafię ładnie pomalować sobie paznokci. Za to u innych wychodzi mi w sumie nieźle. No i jak koleżanki dowiedziały się o tej lampie to zaraz się zleciały, żeby zrobić im hybrydy. No spoko, dla mnie nie ma problemu. Za jakiś czas zaczęły dzwonić, że a bo koleżanka sąsiadki mojej koleżanki chce też żebyś zrobiła jej paznokcie. Zazwyczaj odmawiam, ale jak bardzo na mnie naciskają to już się godzę. Z tym, że obcym dla mnie osobom robię już za pieniądze. Biorę 50 zł i wiem, że to dużo jak na kogoś kto nie skończył żadnego kursu, ale niestety za mniej to nawet nie chciałoby mi się ruszyć dupy z domu.
I właśnie kilka dni temu zadzwoniła do mnie znajoma, że jej koleżanka chciałaby, żebym zrobiła jej paznokcie. Nazwijmy tę koleżankę Grażyna, bo to imię bardzo do niej pasuje. Na początku nie chciałam się zgodzić no ale naciskała, więc umówiłam się z nią na dzisiaj.
Jadę do niej do domu (u siebie nikogo nie przyjmuję, bo nie chcę, żeby obcy ludzie łazili mi po chacie) i pierwsze co słyszę, że 50 zł to za drogo, inne dziewczyny biorą 30 zł i czy po znajomości zrobię jej taniej. To mówię jej, że po znajomości to ja robię za darmo, ale z tego co mi się wydaje widzimy się pierwszy raz w życiu. Grażyna niezadowolona i narzeka, że to mi powinno zależeć na klientce a nie jej. To tłumaczę dalej, że to nie jest zajęcie, z którego żyję, jakoś specjalnie mi nie zależy a z ceny nie zejdę, bo po pierwsze poświęcam swój czas, żeby tu dojechać z lampą i akcesoriami w torbie a po drugie sporo zainwestowałam w te wszystkie lakiery żeby teraz rozdawać je za darmo. Poza tym rozmawiałyśmy i zgodziła się na taką cenę. A Grażyna do mnie, że no tak, ale była pewna, że po znajomości trochę jej zejdę. Niechętnie, ale zgodziła się. Opowiada mi dokładnie co chce i zażyczyła sobie dodatkowo zdobienia. To mówię, że za zdobienia biorę 10 zł dopłaty, bo znowu poświęcam albo materiał, albo swój czas. Grażyna się wkurzyła i powiedziała, że ona nie godzi się na moje warunki (które wcześniej zaakceptowała). To zaczęłam się pakować i powiedziałam, że wychodzę. Grażyna w rozpacz, że ona jutro jedzie na wesele i pewnie nie znajdzie już nikogo kto zrobi jej dzisiaj paznokcie. To pytam czy zapłaci mi 60 zł. A ta dalej, że to za drogo a zresztą ona ma tylko 30 zł, bo nie była przygotowana na więcej. Pożegnałam się i wyszłam.
Zdenerwowałam się, bo tylko straciłam czas. Wracam do domu i biorę psa na spacer.
#truestory #patologiazmiasta #gownowpis
  • 140
  • Odpowiedz