Wpis z mikrobloga

Zasłyszane dziś od szefa.

Serdeczny przyjaciel mojego szefa jest typem faceta, który - cóż - raczej całe życie stronił od ludzi. Ot, skupił się na sprawach zawodowych, kosztem życia osobistego. Blisko dekadę nie był z nikim związany, a jednak człek po trzydziestce, stąd dość chorobliwie zaczął poszukiwać kogoś "z kim mógłby się zestarzeć".

Jako, że upośledzenie towarzyskie tkwiło w naszym bohaterze mocno, za namową znajomych zdecydował się na wypróbowanie aplikacji randkowych.

Po jakimś czasie okazało się, że kogoś poznał w tej przestrzeni wirtualnej. Podobnież świetnie się rozumieli, wspólne pasje, zainteresowania i te sprawy.

Po trzech tygodniach tło historii przeniosło się z przestrzeni wirtualnej do świata rzeczywistego. Pierwsze spotkanie nosiło charakter zapoznawczego. Ot, wspólne wyjście, spacer...sprawa zupełnie naturalna i prozaiczna.

Jednak wtedy przyszedł czas drugiej randki i wtedy okazało się, że...


Po tym wszystkim spotkali się jeszcze raz na stopie prywatnej, jednak wirtualnie wciąż rozmawiają po dzień dzisiejszy. Taki friendzone without benefits.

#heheszki ponoć #truestory #randki #tinder #badoo
  • 6
@Totally Wiesz, mieliśmy sprawę, gdzie przedsiębiorca przekazał w gotówce 100.000 euro znajomemu sąsiada,który zapewniał piętnastoprocentowy zysk z inwestycji po kwartale (nie spisali żadnej umowy). Albo umowę cesji wierzytelności w wysokości ok. 30.000 zł, która to wierzytelność została sprzedana za symboliczną złotówkę (z zastrzeżeniem,że nabywca zwróci 90% wyegzekwowanych kwot zbywcy). Stąd historia gościa,który dał się naciągnąć na niewielką pożyczkę przez laskę z Tindera jest dla mnie prawdopodobna.