par-in-parem-non-habet-imerium via Android
Jako,że rozpocząłem majówkę,dzieci odstawiłem do dziadków,a przy tej pogodzie nudzę się niemiłosiernie...zacząłem wysyłać pod losowe numery smsy o treści "Kochanie kup mleko." Jestem #!$%@??
#heheszki
#heheszki
Zaraz tutaj zostanę zakrzyczany za promocję ideologii gender, ale niech będzie - niech się narażę.
Osobiście uważam, zarówno analizując swój własny przykład, jak i wyciągając wnioski z obserwacji otoczenia, że kompetencje wychowawczo-opiekuńcze nie zawsze po prostu idą w parze z płcią. Dlatego sądzę, że rozwijając dyskusję pod moim komentarzem wpadliście po prostu w pułapkę generalizowania. Owszem, generalizacja (przeradzająca się niekiedy wręcz w stereotypizację) jest wygodnym uproszczeniem dla otaczającego nas świata, ale nie opisuje go, jakim jest w rzeczywistości, a nieco po łebkach.
W mojej ocenie o kompetencjach opiekuńczo-wychowawczych decydują czynniki stricte osobowościowe, związane z charakterem rodzica, jego wrażliwością, empatią. Nie zawsze te cechy charakterologiczne idą w parze z płcią rodzica, dlatego też zdarza się, że silniejsza więź emocjonalna łączy dziecko właśnie z ojcem, a nie z matką. Zgodzę się jednak, że opisywane cechy osobowościowe są jakimś stopniu związane z płcią, ale nie zgadzam się, że to płeć je determinuje.
Ja wychowując swojego syna zawsze staram się odnaleźć balans pomiędzy twardością i zdecydowaniem a czułością. Z resztą nasza więź rozwijała się już od czasów okresu niemowlęcego, stąd może dzisiaj jest właśnie