Wpis z mikrobloga

@jutrosieogarne: no i #!$%@? to jest przykre colego. Gdyby to był pies, to rzucałbym się do właściciela o zwrot kosztów za uszkodzenie mienia, ale jak to jest sarenka która jest własnością skarbu państwa to już musisz sobie radzić sam.
Biednemu to zawsze wiatr w oczy...

@i_found_a_whistle: och tak, albowiem byłem w ciężkim szoku. Była to moja pierwsza kolizja od kiedy odebrałem prawo jazdy 2 tygodnie temu.
@Gacrux: Wiem, bo sam trafiłem sarenkę. Na szczęście stary samochód, to się nie przejmowałem, kupiłem cześci, założyłem sam w domu i jeżdzę dalej. No ale z jakieś 7 stówek wydać trzeba było tak czy siak.
tak, ale sam w garażu, #!$%@? to trochę wyszło bo strasznie się pyliło ale to drobiazg kiedy ma się już progi zjedzone ;) Z daleka nie widać a na pracę silnika to nie wpływa :D
No musiałem kupić lewy reflektor, brewkę pod lampę, zderzak, maskę, grill i lakier. I tak po taniości jak tylko się dało leciałem. Halogenów już nie wstawiałem a też poszły się #!$%@?ć.