Wpis z mikrobloga

Dobra teraz tak. Czytaliście u Orwella w "1984", że język jakim posługiwało się społeczeństwo, był stopniowo pozbawiany słów, potrzebnych to wyrażania niebezpiecznych idei? Czytałem to kilka miesięcy temu i mnie teraz tak coś naszło - jak myślałem o polskiej polityce. Co jeżeli to nie jest wizja przyszłości, tylko uchylenie rąbka historii? Dziś widzimy kasowanie (poprzez trywializowanie, wyśmiewanie) różnych pojęć służących do wyrażania idei ponadpaństwowych.
W szczególności nie chcę nadawać znaczenia pejoratywnego tym ewentualnym procesom destrukcji języka. Proces sam w sobie jest fascynujący i to trzeba mu oddać. Proces jest też dość stary. Istnieje więc aspekt, w jakim stopniu jest to proces naturalny (w szerokim znaczeniu).
Co jednak płynie z takich przemyśleń? Chyba coś jak powtarza Ralph w youtube-kanale "Infinite waters": "nurkuj głębiej".
#orwell, #rozwojosobisty, #rozwojduchowy, #4konserwy
  • 6
@JakisTakiNick: przykład, pojęcie narodu jest coraz rzadziej używane w poważnej rozmowie w kreowanej przez elity debacie. Jeżeli już występuje, to właśnie jako krytyka narodowego patriotyzmu, jako coś negatywnego, niepoważnego.
@Fuel: Hm, rozumiem. Ale pisałeś o pojęciach służacych do wyrażania idei ponadpaństwowych, czyli spodziewałem sie czegoś odwrotnego. Naród to własnie idea państwowa, a nie ponadpaństwowa, jeśli dobrze rozumiem.
@JakisTakiNick: ja bym się zgodził, że za początek uczuć narodowych można przyjąć nastroje panujące wewnątrz szczepów różnych plemion, gdzie to pleniono było odpowiednikiem państwa, więc nastroje wspólne wewnątrz szczepu były nastrojami ponadpaństwowymi. Inny przykład ponadpaństwowości to naród izraelski, byt ponadpaństwowy, istniejący przed powołaniem państwa Izrael.
Za inny przykład deprecjonowania pojęć, posłużyć może też deprecjonowanie pojęcie religii jako wartości dodanej do życia.