Wpis z mikrobloga

Fake news.

Ostatnio dosyć głośne hasło. W szczególności głośno się zrobiło za sprawą programu "Studio Polska" i bezczelnej akcji redaktora prowadzącego dotyczącej zatrzymania Ryszarda Petru. Jeżeli nie jesteście na bierząco, to polecam skrót tego wydarzenia autorstwa @Joz'a.

O zgrozo, sam ten odcinek dotyczył Fake News. W programie sugerowano, że FN są tworzone dla pewnego rodzaju walki politycznej i generalnie szkalujo wszędzie.

A co, jeżeli Wam powiem, że ten sam program przedstawiał fake news i wydawca tego programu, wraz z KRRiT, nie widzą w tym problemu?

5 listopada, 2016

Tematem rozmów była polityka Facebooka wobec narodowców, o politycznej poprawności oraz o mowie nienawiści. Chodziło o usuwanie fp narodowców oraz organizatorów Marszu Niepodległości.

W trakcie programu (3:14) pojawił się cytat:

"Rozumiem całkowicie, że taka treść może być dla katolików nieprzyjemna, to jednak Facebook nie ma wiedzy, czy ta opinia jest prawdą czy nie."


Słowa te, są przypisane Sylwii de Weydenthal.

W rzeczywistości słowa te wypowiadała Pani Julie de Baillencourt.

Wywiad pojawił się w lutym 2016 roku w "Gazecie Prawnej"

Cała ta sprawa wyszła z profilu FB "Żelaznej Logiki"

Po sieci rozchodzi się to zdjęcie poniżej z wywiadu dla Gazety Prawnej.

Zdjęcie wrzuciłem na Twitterze parę dni temu z krótką notką pisaną z pamięci, że to "stary wywiad z jakaś adminką fejsa chyba z Rzepy" (nawet gazety nie pamiętałem)

Internet połączył ten wywiad z... uwaga! lutego 2016 (link do archiwum, okładkowy tekst "Zbanowani") z wyciekiem zdjęć Sylwii de Weydenthal i przypisuje jej te słowa.

Tymczasem autorka tych słów to pani Julie de Baillencourt, niestety nie powtórzę stanowiska ale to jakaś dyrekcja na całą Europę lub Europę Wschodnią.

Tak więc o ile Sylwia de Weydenthal angażuje się w życie polityczne, o tyle te absurdalne słowa nie są jej autorstwa.


Teraz przeanalizujmy dokładnie to, co się pojawiło w programie, ze spokojem:

3:14 - na planszy za autorem programu pojawia się fragment cytatu

3:30 - Widać cały cytat, przy czym prowadząca program zasłania nazwisko Pani Sylwii.

3:32 - Widać cały cytat, przy czym prowadząca program zasłania imię Pani Sylwii.

Przez równe 8 sekund jest widoczny cały cytat, wiadome jest komu przypisane są słowa, dodatkowo widzowie w studiu mogą przez co najmniej 18 sekund, obserwując tablicę, zakodować, że Sylwia de Weydenthal jest autorkom tych słów.

3:38 - kamera przełącza się na Krzysztofa Bosaka, cytatu nie widać.

3:46 - kamera wraca ponownie na prowadzących, cytat znika.

Jest to wyraźny przekaz dla każdego, słowa dot. polityki Facebooka są przypisane Pani Sylwii, która tych słów wcale nie wypowiedziała. Czyli tzw. Fake News, z którym to TVP info walczyło w tym samym programie.

Jako że jestem mirkiem z RiGCzem wysłałem do KRRiT skargę. Opisałem całą sprawę, przekazałem link do wywiadu oraz wymieniłem które punkty ustawy o mediach publicznych ten paszkwil łamie. Między innymi:

1) kierować się odpowiedzialnością za słowo i dbać o dobre imię publicznej radiofonii i telewizji;

2) rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą;

3) sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej


Dodatkowo, przywołałem stanowisko KRRiT, które wystosowało po tym, jak TVN24 błędnie nazwała jednego z komentatorów Arturem Wosztylem

Nagranie znajdziecie na FB Wosztyla

Mamy zatem dwie sytuacje o bardzo podobnej tematyce: Wypowiadane wypowiedzi w wywiadach są przypisywane nie tej osobie, która je wypowiedziała.

Na czym polega różnica?

Po pierwsze - TVN24 nie obowiązuje ustawa o mediach publicznych - Co oznacza, że o ile powinni też trzymać się zasad i nie publikować fałszywych informacji, to na nadawcach publicznych jest to o wiele bardziej restrykcyjny wymóg.

Po Drugie - TVN24 wystosowało oficjalne przeprosiny dla Pana Artura: a materiału video na stronie TVN24 nie ma.

TVN24 przeprasza pana Artura Wosztyla za mylne przypisanie mu autorstwa wypowiedzi widza premiery filmu "Smoleńsk", który na naszej antenie podkreślał naukowe podstawy filmu. Błąd powstał przez nieuwagę dziennikarza, który zasugerował się podobieństwem wypowiadającej się osoby do pana Wosztyla. Za błąd serdecznie raz jeszcze przepraszamy zainteresowanego oraz widzów.


Wg. stanowiska KRRiT sprostowanie pojawiło się 5 dni od publikacji w TVN24.

do tej pory TVP nie wystosowało jakiejkolwiek informacji dot. sprostowania swojego kłamliwego przekazu.

Po Trzecie - TVP info jest dostępne na multipleksie, Tvn24 nie. Więc TVP info ma o wiele większy zasięg i łatwiej trafić na program TVP info zwykłemu szaremu Kowalskiemu niż na audycję Tvn24

Po Czwarte - News TVN24 był nadawany o 7:00 rano w poniedziałek. O tej godzinie jest niska oglądalność tego programu - 7 rano, w porównaniu do programu TVPinfo nadawanego w sobotę około 21:50.

Wychodzimy z założenia, że KRRiT jest neutralnym, niezależnym organem, dbającym o to, by w mediach (prywatnych i - w szczególności - publicznych) były przestrzegane standardy, które nakłada ustawa o KRRiT.

Teraz tak, wysłałem skargę 6 listopada 2016 roku - następnego dnia po emisji programu.

Odpowiedź dostałem dzisiaj. 5 miesięcy czekałem na odpowiedź, przy czym zwykle KRRiT odpowiada po 2 miesiącach.

Oto treść:

W odpowiedzi na Pańskie wystąpienie z 6 listopada 2016 roku, dotyczące cytatu użytego w audycji pt. „Studio Polska” (emisja: TVP Info, 5 listopada 2016 roku, godz. 23:00), uprzejmie informuję, że w ramach przeprowadzonego w tej sprawie postępowania otrzymaliśmy wyjaśnienia p. Piotra Lichoty, dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP SA.


Program był o 21:50. Mały błąd, ale jednak błąd ;)

W przesłanym stanowisku nadawca wskazał, że dziennikarze prowadzący audycję słów cytowanych w Pańskiej skardze nie przypisali żadnej konkretnej osobie, lecz użyli sformułowania „Facebook stwierdził, że…”.


Nie przypisali... Ale na tablicy się ten cytat pojawił. Każdy może to bez problemu zauważyć (pic related) że słowa są przypisane Pani Sylwi. Poza słuchem przeciętny człowiek oglądający programy publicystyczne potrafi używać wzroku i zna język polski i potrafi to przeczytać. Dodatkowo, żaden z dziennikarzy nie używa stwierdzenia "Facebook stwierdził że..." w momencie, gdy tekst jest pokazywany.

Szczegółowa analiza całości zgromadzonej w tej sprawie dokumentacji, w tym m.in. poemisyjnego nagrania audycji potwierdziła fakt wyświetlenia na monitorze w studio wskazanego w Pańskiej skardze cytatu, jednak zgodnie z wyjaśnieniami nadawcy nie został on wypowiedziany przez prowadzących, nie podawali oni także autora cytowanych słów.


Zatem, jeżeli będę kiedyś prowadził program w telewizji, którego tematyką będzie na przykład, nie wiem, Smoleńsk, i dam cytat "zmieścisz się śmiało" i przypiszę te słowa Panu Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, ALE, nie powiem ani słowa o tym, że LK wypowiedział te słowa, to wówczas wszystko będzie ok?! To jest tak kuriozalne tłumaczenie - wydawca programu przed jego emisją zapewne miał dostęp do materiałów, które będą wyświetlane. Zapewne widział ten cytat, widział plansze z autorem. Zaznaczyli skąd pochodzi dany cytat.

Pragnę ponadto podkreślić, że wypowiedź omyłkowo przypisana p. Sylwii de Weydenthal,
częściowo zasłaniana przez prowadzących audycję, była widoczna na ekranie przez niecałe pół minuty.


Częściowo zasłonięta... Jedynie co zasłania (tylko na chwilę) nazwisko "autorki cytatu" tylko po to, żeby za chwilę je odsłonić. Tym czasem wypowiedź jest widoczna w całości jak i jest widoczne źródło.

Informuję również, że w przypadku zarzutu opublikowania nieprawdziwej lub nieścisłej, zdaniem odbiorcy, informacji, zgodnie z art. 31a ustawy z 26 stycznia 1984 roku Prawo prasowe (Dz. U. z 1984 r. Nr 5 poz. 24, z późn. zm.) przysługuje prawo do żądania jej sprostowania. Przepisy ww. ustawy ściśle regulują wszystkie kwestie związane z procedurą wnioskowania o zamieszczenie sprostowania wyemitowanego materiału.


Pomijając fakt, że powołują się na przepisy z 1984 roku pragnę zauważyć iż (Art. 31a. us. 3) :

3. Sprostowanie powinno zostać nadane w placówce pocztowej operatora pocztowego lub złożone w siedzibie odpowiedniej redakcji, na piśmie w terminie
nie dłuższym niż 21 dni od dnia opublikowania materiału prasowego.

Biorąc pod uwagę, że minęło ponad
5 miesięcy od premiery programu to teraz raczej nie ma sensu wysyłać tego...

Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności
nie znajdujemy podstaw do podejmowania dalszych działań w tej sprawie.

Sami przyznają, że mylnie przypisali wypowiedź nie tej osobie,
ale mimo to nie znajdują podstaw... Dlaczego zatem takowe podstawy zostały podjęte wobec TVN24? Mimo, że TVN zauważył błąd i przerosił osobę poszkodowaną?

Także widać tutaj ewidentne podwójne standardy obecnej KRRiT. W przypadku, gdy przypisanie słów "naszemu" przedstawicielowi występuje w prywatnej stacji to reakcja jest natychmiastowa. W przypadku, gdy podobna manipulacja jest ukazywana w "naszych mediach" i nie atakuje "naszych" to wówczas zawsze znajdzie się sposób na wybrnięcie z tego.

Może i jest to niezbyt ważne i wydawać by się mogło, że to błaha sprawa, nie było o odcinku głośno, ale jest to dowód na to, że obecne KRRiT traci na obiektywności. Ustawa o radiofonii i telewizji mówi wyraźnie jakie zadania rada ma wykonywać.

sprawowanie
kontroli nad działalnością nadawców w zakresie określonym ustawą;

Obecna Rada nie zdaje egzaminu, ale rodzi to pytanie: czy jest jakaś możliwość "naprawienia" KRRiT?

W sejmie w dyskusji nad koniecznością płacenia abonamentu oraz jej formie wypowiadał się ostatnio Jarosław Gugała, dziennikarz Polsatu, który również mia styczność z mediami publicznymi.

-
Niestety okazało się, że politycy nie są w stanie wybrać przedstawicieli neutralnych, tylko - mówiąc w skrócie - wskazywali głównie polityków - uważa Jarosław Gugała. - Dlaczego nie ma być w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji kogoś, kto będzie reprezentował wrażliwość środowisk sportowych? Dlaczego Kościół czy związki wyznaniowe mają być reprezentowane przez jakiegoś polityka, który podszywa się pod Kościół, żeby zapewnić sobie poparcie w wyborach? To nie o to chodzi. Niech będzie to przedstawiciel wskazany przez związki wyznaniowe. Dlaczego środowisko dziennikarskie miałoby nie mieć swojego przedstawiciela? Dlaczego środowiska twórców nie miałyby mieć przedstawiciela? Tacy ludzie na przykład przy wyborze władz mediów publicznych nie będą się kierowali tylko i wyłącznie partyjnym interesem** - stwierdził.

Zgadzam się tutaj w stu procentach. Tak długo, jak KRRiT i media publiczne nie będą realizować interesu partyjnego, tak długo o mediów publicznych i KRRiT nie będziemy mogli z czystym sumieniem nazywać "wolnymi".

wołam @Wirtualnemedia_pl - może zainteresujecie się sprawą.

Autorski Tag - #goofaskomentuje

#neuropa #4konserwy #polityka #media #tvpis #tvp #smolensk #fakenews #krrit
Goofas - Fake news.

Ostatnio dosyć głośne hasło. W szczególności głośno się zrobił...

źródło: comment_fU6N0fomSWSpMEP8ly17X0vtqOtXuvjN.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Tak długo, jak KRRiT i media publiczne nie będą realizować interesu partyjnego, tak długo o mediów publicznych i KRRiT nie będziemy mogli z czystym sumieniem nazywać "wolnymi".


@Goofas: Nierealny utopizm. Już o tym mówiliśmy, jesteś naiwny albo stronniczy jeśli uważasz, że zmiana ludzi jest jakościową zmianą, że wymiana dwóch setek pracowników jest dwa razy gorsza niż wymiana setki. Kilkadziesiąt lat praktyki dobitnie pokazuje, że media "publiczne" są narzędziem aktualnie sprawujących
  • Odpowiedz
Kilkadziesiąt lat praktyki dobitnie pokazuje, że media "publiczne" są narzędziem aktualnie sprawujących władzę bo są od nich zależne i to samo dotyczy każdej innej instytucji czy spółki skarbu.


@O5KAR: ...o czym Goofas robił już długaśny psot obalając ten mit. Brawo.
  • Odpowiedz
@Naxster: Masz na myśli ten post w którym wychwalał swojego awatara za rzekomo kilkuletnią wstrzemięźliwość w przejmowaniu mediów publicznych? To tylko zwolennikom PO wydaje się, że media za ich panowania były wzorem obiektywizmu, a KRRiT apolityczna, tak jak z resztą wszystko inne.
  • Odpowiedz
Masz na myśli ten post w którym wychwalał swojego awatara za rzekomo kilkuletnią wstrzemięźliwość w przejmowaniu mediów publicznych?


@O5KAR: Nie, ten w którym wykazał, że obecne rządy dokonują istnej czystki ideowej w mediach publicznych zarówno względem prywatnych jak i lat ubiegłych.
Tylko zaślepionym fanatykom pisu wydaje się, że obecnie jest "to samo co było". Tylko na to akurat są dowody.
  • Odpowiedz
prywatnych


@Naxster: Prywatnych mediów? Masz na myśli czystki w Rzepie, Uwarzam Rze, knucie z oligarchą Kulczykiem wywarcia presji na Fakt, a może najście na Wprost? W inwigilacji dziennikarzy akurat jedni nie ustępują drugim... Napisałem jest mi obojętne czy rząd wymieni stu czy dwie setki ludzi, przyczyna jest ta sama. Kiedy PO przejmowało media publiczne zniknęli wszyscy co do jednego, mniej więcej, konserwatywni publicyści, nie został nikt... Za PIS był zarówno
  • Odpowiedz