Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki co się #!$%@? to głowa mała. Na wstępie chciałbym zaznaczyć że nie jestem anonem piwniczakiem i normalnie egzystuje(nie jak ten dziwny typ od Miecugowa). Idąc na studia poznaje się nowych ludzi. Tak samo było ze mną. Poznałem podczas integracji mojego kierunki wiele ciekawych osób i JĄ. Początkowo nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Miła rozmowa i nic więcej dopóki nie spotkaliśmy się sam na sam, pod pretekstem koncertu jednego z naszych ulubionych zespołów. Impreza była dobra. Jako że ona mieszka w centrum wylądowaliśmy u niej. Spotykaliśmy się ze sobą tak przez 2 miesiące aż do moich urodzin. W ten dzień jak zawszę, odbyła się miłą pogawędka, wymieniliśmy poglądy(co ciekawe ona wegetarianka, feministka, ja normalny wykopek czyli centrum [ile razy zostałem wyzywany od korwinów to głowa mała ale dzisiaj nie o tym]) klasycznie był miły wieczorek. Odezwałem się po tym dopiero za tydzień(tu jeszcze chciałbym zaznaczyć że potrafiłem dostawać #!$%@? dlaczego nie piszę, chociaż ona sama z siebie tego nie robiła[domyśl się]). Chciałem z nią porozmawiać, że chciałbym stworzyć z nią coś prawdziwego. Normalnego, nie polegającego wyłącznie na 1.5h rozmowie 1h jedzeniu i 0.5h seksu. Tylko prawdziwej relacji. Wcześniej byłem w półrocznym związku i w pewnym sensie brakowało mi kogoś z kim mógłbym pojechać nad jezioro, wakacje, żyć z nim na codzień. Ona po całej tej sytuacji stwierdziła, tak zgadliście. Zostańmy przyjaciółmi( ͡° ʖ̯ ͡°). Zostawiłem ten temat na 4 miesiące. Stwierdziłem że to się źle rozpoczęło, mianowicie wylądowaniem u niej a ona jest naprawdę wartościowa i trzeba dać czasu. Oboje stalkowaliśmy siebie nawzajem na portalach społecznościowych. 2 raz w ciągu 4 miesięcy mineliśmy się na ulicy i nic oprócz „cześć” nie było. Napisałem do niej na jej urodziny, złożyłem życzenia, zaproponowałem wyjście. Odpisała po minucie, że chciałby się spotkać i byłoby świetnie. Zaproponowałem termin za 2 tygodnie, zgodziła się( ͡° ͜ʖ ͡°). Spotkaliśmy się, rozmowa świetnie się kleiła, podobał się jej prezent który dostała od mnie i miło spędziliśmy wieczór, PRAWIE. W pewnym momencie gdy zrobiło się zimno zaproponowałem żeby przenieś się w jakieś cieplejsze miejsce. Wybraliśmy jej ulubioną kawiarnie-bar( nie wiem jak to nazwać) i zaczęliśmy rozmawiać. Nie wiem co we mnie wstąpiło(pewnie to naprawdę dobre wino), ale stwierdziłem że pora na rozmowę o naszej dalszej znajomości. Ona znowu powiedziała to samo co ostatnio, na co ja zareagowałem spokojnie acz stanowczo że nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Wiadomo, płacz, histeria, dlaczego?!? Że ona nie chce mnie stracić. Rozwiałem wtedy jej nadzieje na cokolwiek. Odprowadziłem ją do domu. Wróciłem na swoje mieszkanko, wypiłem Jacka z colą, odpaliłem papierosa. Puściłem ten utwór https://www.youtube.com/watch?v=XTGaZXsRgvo (tak wiem to chyba piosenka o Bogu, ale najbardziej w głowie wkręcił mi się to intro
„Question is, will I ever leave you?The answer is no, no, no-no-no, no, noNo, no-no-no, no, noNo, no, no, noQuestion is, will I ever leave you?The answer is no, no, no-no-no, no, noNo, no-no-no, no, noNo, no, no, no”
i po prostu coś we mnie pękło. Ubrałem się ponownie, wróciłem pod jej mieszkanie(pomyliłem autobusy i biegłem do centrum 25 minut) wcześniej zahaczając o 24h kwiaciarnie (będę jadł makaron z sosem 5 dni ale stwierdziłem że muszę kupić jej kwiaty). Zadzwoniłem do niej że jestem pod blokiem, stojąc pod jej balkonem z kwiatami i wyrytym wielkim jej imieniem na piachu na przeciwko jej balkonu (tak, wiem romantyk). Odebrała kwiaty, powiedziała że zimno (tak mirki z balkonu( ͡° ʖ̯ ͡°)) i żebym zadzwonił do niej jak chce pogadać) Rozmawiałem z nią patrząc sie na nią przez szybę i rozmyślając co takiego zrobiłem że z sex-zone przeszło na friendzone zamiast na związek. Pierwszy raz coś takiego #!$%@?łem, czułem że ucieka mi godność ale stwierdziłem że jak uda się to j*ie mnie to i w tym momencie najważniejsza była ona. Nie chciała mi odpowiedzieć dlaczego podjeła taka decyzje, ja powiedziałem że spoko niech sobie to przemyśli a ja poczekam do rana na ławce pod blokiem. Zaczeło padać i przeniosłem się do klatki, spałem na jakiś gazetach, czułem się jak początkujący kurako w berlinie (mam nadzieje że nie obrazisz się mirku) i tak było do 5, stwierdziłem że czuję się jak gówno i wracam na chatę i będę czatował na nią od 7 (wiem że ma zajęcia na 8). Właśnie się umyłem napisałem ten esej, wypiłem herbatę i wracam. Wiem że strasznie chaotycznie i #!$%@? to wszystko brzmi ale musiałem się z kimś tym podzielić a pisałem to w 15 minut. Trzymajcie się Mirki, wiadomo trzeba mieć RiGCZ ale czasem zauroczenie nie wybiera. Dobrego Dnia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 25
@AnonimoweMirkoWyznania Jak nie chce to nie. Po co jakieś cuda, wianki , szopki odstawiać. Głupi jesteś ze tak bardzo się starales. Teraz masz tylko mniej na koncie i poszarpane serce. Od razu widać że to wszystko było na siłę. To że macie wspólne ulubione zespoły i że dobrze się rozmawia nic nie znaczy. Za dużo się poswieciles a nigdy tak nie warto- choćby nie wiem co.
uściłem ten utwór https://www.youtube.com/watch?v=XTGaZXsRgvo (tak wiem to chyba piosenka o Bogu, ale najbardziej w głowie wkręcił mi się to intro

„Question is, will I ever leave you?The answer is no, no, no-no-no, no, noNo, no-no-no, no, noNo, no, no, noQuestion is, will I ever leave you?The answer is no, no, no-no-no, no, noNo, no-no-no, no, noNo, no, no, no”

i po prostu coś we mnie pękło. Ubrałem się ponownie, wróciłem pod jej