Wpis z mikrobloga

Poranek. Wstaje, krótko spałem. Cholerny alarm. Krzyczę w środku: "Spaaaaaaać!". Jest czwartek, tłusty taki. Robię #kawa na drogę i wsiadamy w #samochod. W ciszy przemierzamy moje miasto.

#krakow taki spokojny, nikt nie trąbi, nie zajeżdża drogi. Pełna kultura ze strony kierowców. Przejeżdżam przez aleje Adasia, mijam św. Basię czuwającą na budynku #agh. Mijam skrzyżowania. Światła. Czekam na zielone światło, zaraz obok #jubilat. Budynek wita mnie wesoło godziną 8:15, 6.1st.C. Lekkie opady deszczu, a ja nawet nie narzekam, że niebieski płyn oczyszczający szybę przednią coraz słabiej wydostaje się ze spryskiwaczy. Trudno, w bagażniku mam jeszcze dobre 2 litry.

Rozmyślam o tym jaki to Kraków dzisiaj był spokojny na drogach, pomijając lekkie upomnienie ze strony czarnego Pajero gdy odwiozłem #rozowypasek do pracy. Naprawdę, dzisiaj kierowcy są nadzwyczaj spokojni. Przypomniał mi się pan w dużym #fiat Ducato, którego przed minutą wpuściłem na aleje przed siebie na poziomie Muzeum. Grzecznie mrugnął awaryjnym dwa razy na znak podziękowania. Widzę, że kolegę czeka kolejny manewr wepchnięcia się na prawy pas z lewego. Przed nami czerwone, a po chwili zielone. Pani w granatowym #opel Tigra grzecznie wpuszcza kolegę Ducato, a ten po raz kolejny dziękuje. Coś niesamowitego, ta synchronizacja. Ta zgodność mówiąca, proszę jedź, wtedy płynnie przejedziemy.

Nikt nie trąbi, każdy jest spokojny w swojej blaszanej bestii. Dało mi to kolejny powód do radości w tym dniu. Pierwszym są pączki czekające na mnie w biurze!

Nie chce tu oczerniać innych miast, ale głównie poruszam się po Krakowie, ale dzisiejszy nastrój na drodze natchnął mnie do tagu #mattsamochodem

#przemyslenia może trochę #pasta. Dam jeszcze #gownowpis, bo może głupoty gadam.
  • 3
  • Odpowiedz