Wpis z mikrobloga

Kiedyś poszedłem na szkolenie BHP w bardzo lekceważącym nastawieniu, była to moja pierwsza praca "na umowę", we wcześniejszych firmach, jako student, byłem zatrudniany na podstawie umowy - zlecenia, więc tego typu pogadanki mnie nie obowiązywały. Myślałem sobie wtedy, że to tylko strata czasu, że czegóż mnie może nauczyć jakiś dziadziunio i, że tylko wyciąga kasę z firmy zamiast zająć się normalną robotą. Człowiek ma w swym życiu okres, z którego potem nie jest za bardzo dumny, w którym wydaje mu się, że pozjadał wszystkie rozumy i za góra dwa tygodnie podbije świat. Dziadek to wyczuł, ale robił swoje. Zamiast nudnego wykładu, jakiego się spodziewałem - słuchałem tego co mi miał do powiedzenia z rozdziawionymi ustami. Zaorał mnie. Nie w ordynarny, chamski sposób. Zaorał mnie swoją wiedzą, swym doświadczeniem, mądrością i spokojem. Być może wcześniej zaorał w ten sposób już niejednego "młodego". Może gdy sam wkraczał do swej pierwszej firmy, sam też był taki. Ale tutaj, w tym momencie pokazał, że to o czym mówi ma sens. Nie kopnął mnie w dupę, nie nakrzyczał, nie odwdzięczył się tym samym, czyli zlaniem na całej linii. Wręcz przeciwnie. Zaorał mnie nie po to by wcisnąć butem w glebę, by czerpać satysfakcję ze swojej wyższości. Zrobił to by mnie czegoś nauczyć. Do dziś, mimo tego, że odbyła się kilkanaście lat temu, pamiętam tę rozmowę i bardzo za nią dziękuję.

#pracbaza #gownowpis #bhp