Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czy to prawda, że za parę lat będziemy żałowali bardziej tych rzeczy, których nie zrobiliśmy niż tych, które zrobiliśmy...?

26 lat here, moi znajomi, przyjaciele, dziewczyna w podobnym wieku +/- 2 lata myślą już o ślubach, dzieciach, mieszkaniach... A ja chcę wyjechać na wyjazd studencki do USA do gównoroboty, świetnie się bawić, zarobić hajs a potem spróbować wyjechać na roczną wizę pracowniczą do Australii. Tak po prostu spakować się i pojechać.

Dziewczyna świeżo po studiach dorwała dobrą robotę, prawdopodobnie jedną z tych z których się odchodzi. Do niedawna twierdziła jeszcze twardo, że ją rzuci i wyjedziemy razem do USA, potem do Australii. W sumie jedno i drugie to był trochę jej pomysł, USA wspólny, Australia jej. Mocno mi się ten plan spodobał i podjąłem już kroki w celu jego realizacji.

Teraz się okazuje, że USA na 100% w jej przypadku odpada, Australia stoi pod znakiem zapytania. Powód - oczywisty (od początku spodziewałem się, że tak będzie) - pierwsza poważna praca i chęć rozwijania się w tym kierunku, na tym stanowisku. Całkiem nierozsądne by było z jej strony rzucanie tego, no ale tyle czasu mi mówiła, że to zrobi i wyjedzie, że aż sam w to uwierzyłem.

Ja mam aktualnie nienajgorzej płatną pracę (4k+ netto), przy której się nie napracuję za bardzo i w sumie mam większość dnia wolnego, ale jest strasznie nudna, w ogóle mnie nie rozwija i mam jej po prostu #!$%@? dosyć. Nie zmieniałem jej dlatego, bo wiedziałem, że muszę natrzepać kupę hajsu na wyjazdy.

Teraz się okazuje, że w tych wyjazdach nie ma już NAS, jestem JA. I mam straszny mętlik w głowie... Nie jestem programistą #15k, nie mam żadnych wyjątkowych i porządanych twardych umiejętności, nie jestem inżynierem, ale zawsze potrafiłem nadrabiać miękkimi skillami i znajdować sobie dobre roboty, których niejednokrotnie mi rówieśnicy zazdrościli (oni gównokierunki do 26 roku życia na utrzymaniu rodziców, potem pierwsza praca 2k w korpo) a ja w sumie od 19 roku życia #!$%@?łem w różnych robotach. Na studia poszedłem zaocznie jak już uświadomiłem sobie, że w tym kraju jednak przyda mi się jakiś 'papierek'. Gównokierunek, który za rok kończę.

Mogę zostać w Polsce, spróbować poszukać innej pracy, jakoś zacząć się rozwijać w konkretnym kierunku, bo to już najwyższy czas - ale szczerze? Nie mam pomysłu na siebie. A siedzenie na dupie w jednym miejscu jak się nie ma na siebie pomysłu to chyba najgorsze co może być.

Mogę też wyjechać do USA, spełnić swoje marzenie, poznać mnóstwo ludzi, świetnie się bawić, podszlifować język i po prostu być SZCZĘŚLIWYM. Jeśli uda się zarobić kasę to wyjechać sobie na rok do Australii, podłapać jakąś robotę i żyć sobie przez rok z papugami zamiast gołębi... Wiem, że ani jeden ani drugi wyjazd nie będzie sielanką, że będzie to dla mnie potężne doświadczenie życiowe, ale wydaje mi się, że podróżowanie i poznawanie nowych ludzi i praca w gównorobocie spowoduje, że będę bardziej szczęśliwy, niż pracując w korpo goniąc targety za 5k i wyjeżdżając na wakacje raz do roku...

Wyjazd może mi otworzyć oczy, poszerzyć horyzonty. Może w końcu się dowiem, co chcę w życiu robić. A mogę zostać. Zmienić pracę, kupić mieszkanie na kredyt, wziąć ślub, zrobić gówniaka... Ale to chyba nie dla mnie

Najgorsze jest to, że której decyzji nie podejmę to dopiero po latach dowiem się, czy będę jej do końca życia żałował...

Nie wiem co robić.

#pytanie #zalesie #emigracja #zwiazki #feels #zycie #przegryw #wygryw #marzenia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 40
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: trochę późno sobie ten wyjazd studencki wymyśliliście, przecież mieliście na to wszystkie wakacje gdy byliście na początkowym etapie studiów. Teraz to sam wybierz co jest dla Ciebie ważniejsze, czy wyjazd i przygoda, czy może ona, bo ciężko wam pewnie będzie oddzielnie tyle czasu.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

Chłopie, wyjeźdżaj, nawet się nie zastanawiaj.

Ja sam byłem trochę jak Twoja dziewczyna - #!$%@?, ale praca stabilna. Mój rozowy nie mogl znaleźc roboty i uderzyl to siostry do UK. Ja zawsze lubiłem (oprócz różowego) inżynierię i pieniądze. Trochę się pobujałem pomiędzy Wrocławiem a Londynem, po 5 miesiącach powiedziałem 'dość', kupiłem bilet, pozamykałem sprawy i wyjechałem w wieku 29
  • Odpowiedz
Jedź i się nie oglądaj. Życie trzeba przeżyć a nie dożyć. Związki są ulotne, wspomnienia zostają na zawsze...

  • Odpowiedz