Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #jazztopad #jazz #jazzfusion #glupoty

`29

Miles Davis - Maiysha
eh, co by tu napisać. czasami lubię sobie pofilozofować(ale w taki pretensjonalny, mocno osobisty sposób), w oderwaniu od prawideł i kanonu tej szlachetnej dyscypliny. Slavoj Z. rzekł coś w stylu - "codzienność sprawia, że każdy dzisiaj jest filozofem na swój sposób", wiec sobie poużywam, mając to hasło z tyłu głowy.
wspomnienia, a raczej wspomnienie/wyobrażenie, obraz poznanej niegdyś osoby, na którą dosyć trudno nam(zaraz powiem czemu) spojrzeć przez pryzmat tego co dzisiaj wiemy, jak postrzegamy rzeczywistość i przez co ją filtrujemy. wyobrażenie tej osoby z czasów kiedy zdawaliśmy sobie sprawę, że dorosłość to świat kompromisu, odpowiedzialności i dialogu, ale i tak najchętniej #!$%@?śmy komuś na ryj. już nie chodzi o osobowość, przekonania, charakter tej osoby, tylko o "czystą" cielesność. no właśnie ale nie tylko cielesność, a pewnego rodzaju aurę i urok stanowiący o wyjątkowości, unikalności tego kogoś. i teraz kwestia tego jak obie te sfery się przenikają. bo weźcie pod uwagę, że nic tak dobrze nie manifestuje czyichś intencji i usposobienia jak jego uśmiech, spojrzenie, błysk w oku - reakcja, z całą jej spontaniczną złożonością gdy ten ktoś zauważy waszą obecność. i teraz dochodzę do wniosku, że wspomnień nie należy zbytnio pielęgnować - co przez to rozumiem? to że wspomnienia o takich osobach mają największą wartość gdy nawiedzają nas raz na jakiś czas, w najmniej oczekiwanym, ale (paradoksalnie) najbardziej potrzebnym dla nas momencie. przypomni nam o nich jakiś zapach, kolor, film, ubranie, piosenka a najlepiej gdy gdy rolę medium spełni sen. wspomnienia które w swojej meta-konstrukcji są widmami, o nienamacalnym charakterze, dającymi spojrzeć na "sprawę" jeszcze raz z taką samą niewinnością i autentyzmem podyktowanym ciężarem chwili, zaistniałym w przeszłości. bo wiecie, paskudność życia polega na tym, że jego przeżywanie i rozumienie są procesami, które "dzieją się" w dobrym kierunku, ale jeżeli chodzi o ich zwrot to już nie do końca. przez co nasza podświadomość, w formie jakiegoś wirusa, błędu systemowego, przechowuje jego skrawki, łączące skomplikowany charakter rzeczywistości w jakieś kolaże, leniwie zlepione mozaiki, wzory, których nie możemy przetłumaczyć w oparciu o racjonalne, logiczne myślenie. wszystko po to żeby jednak uzmysłowić nam, że "celem życia nie jest przeżycie". a tak w ogóle, to uwielbiam ten kawałek i od Milesa miałem w czym przebierać, bo znam praktycznie całą dyskografie. wybrałem jednak ten, weźcie to pod uwagę jak będziecie chcieli go wyłączyć przed końcem...
  • 3
@KurtGodel: Nie istnieje jedno wspomnienie — to, co nim nazywamy jest procesem, gdyż, pozornie, to samo staje się z każdym kolejnym przejściem do świadomości czymś nowym, udoskonalonym. Ślady pamięciowe z każdym następnym przywołaniem są modyfikowane, stąd — jednorodna przeszłość nie istnieje, istnieje tylko wrażenie jej istnienia.