@kwiatencja chciałoby się, w zgodzie z sumieniem napisać, że nie umyślnie, ale czy ma to znacznie? Skoro intencja stwarza swój sens dopiero u adresata, to zostaje jednogłośnie i słusznie skazany
Miles Davis - Maiysha eh, co by tu napisać. czasami lubię sobie pofilozofować(ale w taki pretensjonalny, mocno osobisty sposób), w oderwaniu od prawideł i kanonu tej szlachetnej dyscypliny. Slavoj Z. rzekł coś w stylu - "codzienność sprawia, że każdy dzisiaj jest filozofem na swój sposób", wiec sobie poużywam, mając to hasło z tyłu głowy. wspomnienia, a
Pharoah Sanders - The Creator Has A Master Plan jeżeli Coltrane jako pierwszy zadał pytanie, to Sanders był tym, który jako pierwszy przyszedł z odpowiedzią. Szukajcie a znajdziecie
Sun Ra- Lanquidity mocno wierzę, że ten gość przemycał w swojej twórczości jakiś podprogowy przekaz, który uda nam się odczytać za x lat i wtedy wyjdzie na jaw, że on rzeczywiście jest przybyszem z kosmosu a te wszystkie stroje i otoczka towarzysząca jego sztuce to było na serio. pamiętajcie, afrofuturyzm jedyną drogą
The Necks - Hanging Gardens ej ale Necksów to ty musisz wrzucić, choćby za pięć dwunasta, 5 dni przed końcem. polecam całą płytę, nie tylko pierwsze 10 minut. w ogóle wszystko od nich polecam przechuje, sztos nagrywki
Dave Brubeck - Everybody's Jumpin' nie wiem czy przepraszać, że tak późno dzisiaj. ale wiem jedno, dzisiejsza propozycja powinna być skwitowana słowami - DZIĘKUJE PAN BORYS DEJNAROWICZ.. jak jestescie ludźmi kulturalnymi, aktywnymi intelektualnie to lajkujcie fanpejdż tego pana. i cieszcie się, że takim ludziom się chce pisać, polecać, układać listy z ulubionymi płytami(tym razem, kryjące dużo niespodzianek lata
Angelo Badalamenti - Dance of the Dream Man czekam na pierwszy solidny śnieg i zasiadam znowu do Twin Peaks. takie oto właśnie zazwyczaj są moje życiowe cele i aspiracje(jak na dorosłego faceta przystało), a u was co tam?
João Donato - Cadê Jordel trzeba umilić ten okropny wieczór, dzień, życie... moja ulubiona wersja, ulubionej pieśni tego gościa. Donato nawet jak w-------y to łagodzi sytuacje cukierkowym klawiszem, zaprasza na kawę i przypomina, że w rytmie samby czas nie jest tak bezlitośnie pędzącą maszyną. i można na trochę zapomnieć o nieubłaganie zbliżających się chwilach - nieważne
Wayne Shorter zagrał wczoraj we #wroclaw w ramach festiwalu #jazztopad
Osobliwe to uczucie, zobaczyć na scenie gościa, który grał z Art Blakey & The Jazz Messengers, Milesem Davisem, założył The Weather Report i generalnie jest żywą legendą współczesnego jazzu. Muzycznie to jest absolutnie najwyższy poziom, ciarki mam do teraz (ʘ‿ʘ)
The Mothers of Invention - The Little House I Used to Live in Zappy nie mogło zabraknąć, a ilość miejsc ograniczona. Numer jeden na mojej liście "do ogarnięcia", ale dyskografia tak opasła, obszerna i pękająca w szwach, że aż przerażająca(znając poczucie humoru i podejście do muzyki, sztuki w ogóle też jest się czego obawiać) kiedyś zanurkuję w tym
Albert Ayler - Summertime duchota, pulsująca skroń, ładne garnitury, ładne kiecki i ludzie bez twarzy. zamarznięty grymas kryjący prawdziwe intencje, lekko szarawy kołnierz, upijające ramiączko, maźnięty szminką kieliszek. a no i papieros, ale to oczywiste. klasa
Ronnie Foster - Happy Song wczoraj zapomniałem o tagu... za to dzisiaj porcja kozackiego kiczu. czyli jazz "ciekawie starzejący się", i nie wiadomo czy gość spogląda w przyszłość, czy ugrzązł w miałkiej teraźniejszości. dylemat materializuje się na okładce, a ja siedzę i dziękuje, że żyję w czasach gdzie mogę przeglądać dank memy
Larry Young - Plaza de Toros dla nerwusów polecam na chwilę usiąść, kliknąć, wysłuchać i dojść do wniosku, że ludzkość jest do niczego, ale przynajmniej mamy jazz
Jarosław Śmietana - Bieganie Po Manhattanie całkiem możliwe, że już kiedyś wrzucałem coś od Jarka. całkiem możliwe, że właśnie ten kawałek. jeżeli tak było, to zasadniczo jest to niepoważne zachowanie z mojej strony, bo Talking Guitar to jedna z moich ulubionych płyt, która nie ma słabych kawałków/momentów i słucha się jej od a do z, od
#jazztopad( ͡° ͜ʖ ͡°)