Aktywne Wpisy
GrimesZbrodniarz +614
Wygraj wygląd w loterii genetycznej
Zrób sobie operacje plastyczne
Brak profitu
#theboys #humorobrazkowy #logikaniebieskichpaskow
Zrób sobie operacje plastyczne
Brak profitu
#theboys #humorobrazkowy #logikaniebieskichpaskow
phonekonto +81
Dobra, zaproszenia na wesele wysłane. Mam nadzieję, że goście pozwolą spłacić nasz kredyt na wesele :3
#heheszki #humorobrazkowy #patologiazewsi
#heheszki #humorobrazkowy #patologiazewsi
Część 1/3
Prolog
Tak jak poprzednio ostrzegam - wpis zawiera SPOJLERY, przy czym spojlery z danego dlc są tylko w miejscach, gdzie opisuję dane dlc.
Jeżeli chodzi o dodatki, to odnoszę się tylko do tych większych z nich. Ponadto nie poruszam tematu dodatku Arrival z dwóch powodów: po pierwsze wyszedł on dość późno i bliżej mu do premiery ME3 niż ME2, po drugie wiąże się on z pewnymi sprawami, które omówię w Intrze ewentualnego, kolejnego wpisu – o ME3.
Przy pisaniu tego tekstu korzystałem z artykułów Shamusa Younga, angielskiej i polskiej strony wikia.com o grze, linkowanych źródeł i przede wszystkim z własnego doświadczenia z grą.
Intro
Podczas pracy nad ME1 Bioware było związane z Microsoftem. Pod koniec 2007 roku zostało ono jednak kupione przez EA. Skutkować to miało lepszym dostępem do zasobów i możliwością dotarcia do większej widowni.
W tej części zaimplementowano usługę sieciową pod nazwą Cerberus Network (CN). Dzięki niemu gracze, którzy kupili grę nową, mieli dostać sporo dodatkowej zawartości za darmo. Oficjalnie miało to na celu zadowolenie lojalnych fanów i dostarczenie im dlc w dogodnej formie. Nie było jednak wielką tajemnicą, że tak naprawdę chodziło o walkę z grami używanymi. Ich ponowna sprzedaż nie daje zysków firmie, przez co te widzą w nich zagrożenie, niekiedy nawet większe od piractwa. Przez to powstały takie kontrowersyjne rozwiązania jak on-line passes. Dobrze tłumaczy to TotalBiscuit w swoim materiale.
Jeżeli chodzi o skład ekipy, to powracają niemal wszyscy kompozytorzy. Nie ma Richarda Jacquesa, za to w skład weszli John A. Pagano i Jimmy Hinson. Powracają Sam Hulick, David S. Kates i Jack Hall, przy czym ten ostatni tym razem zajmuje się niemal całą robotą.
Co do scenarzystów to powracają niemal wszyscy: Drew Karpyshyn, Lukas Kristjanson, Chris L'Etoile, Patrick Weekes i Mac Walters, jednak ten pierwszy był tylko nominalnym lead writerem i został szybko oddelegowany do pracy nad SWOTORem, rolę po nim przejął Mac Walters. Zabrakło Mike’a Laidlawa, poszedł pracować na DA2. Do zespołu dołączyli Chris Hepler, Brian Kindregan, Cathleen Rootsaert i Jay Turner ( źródło1 , źródło2.
Cios w twarz I zmiana nastroju
Grę zaczynamy od cutscenki, na której lecimy Normandią podczas wykonywania jakiejś misji. Znajomy widok – nasz statek, nasza załoga, jesteśmy Widmem, służymy w Przymierzu i robimy to, co zapowiadaliśmy, że będziemy robić na końcu ME1. Nagle wszystko się zmienia, atakują nas obcy i giniemy. Tak – giniemy. Później zostajemy wskrzeszeni przez Cerberusa, orientujemy się, że system rozwoju postaci został mocno uproszczony, że nie mamy ekwipunku i że musimy uciekać ze stacji. Następnie spotykamy Człowieka Iluzję, zostajemy zmuszeni do współpracy z Cerberusem nad wyjaśnieniem sprawy porywania ludzi z kolonii, następnie dostajemy kolejną, rozbudowaną Normandię z Jokerem i lekarką z pierwszej części w załodze, i ruszamy ku … kolejnemu etapowi tutoriala, gdzie zupełnie przypadkowo na jednej z planet spotykamy Tali, ratujemy jej skórę, zdobywamy informację, że za porwaniami stoją Zbieracze i wracamy do Człowieka Iluzji. Przedstawiamy mu sprawę, ruszamy kolekcjonować drużynę i znaleźć sposób, by zaatakować Zbieramy przez Przekaźnik Omega 4.
WTF?! Giniemy?! Zostajemy wskrzeszeni?! Dość powiedzieć, że w tym miejscu dla wielu osób skończył się Mass Effect. Nie dość, że wskrzeszenie w tym stylu brzmi bardzo mało przekonywująco i nie zostało poparte na niczym innym, niż „magia Cerberusa”, to jeszcze zostajemy zmuszeni do współpracy z tą niecną organizacją. Przecież w poprzedniej części ci ludzie byli sprawcami potwornych zbrodni, zabili ludzi Admirała Kahoku i jego samego. Są powszechnie uznawani za terrorystów. Tymczasem Shepard jest, a przynajmniej był, żołnierzem Przymierza i Widmem. Jego głównym zadaniem było powstrzymanie Żniwiarzy przed atakiem, tymczasem musi współpracować z gnidami i ludźmi, którymi całkowicie gardził. Nic dziwnego, że wielu graczy źle przyjęło taki rozwój wydarzeń.
Zmienił się także ton gry. W poprzedniej części zaczynaliśmy jako bohater, ale tylko ludzkości i szybko zostaliśmy sprowadzenia na ziemię przez Nihlusa. Ludzkość i jej bohaterowie są jedynie małą częścią Galaktyki. Shepard musi zasłużyć sobie na szerszy szacunek. Po drodze zaś staje przed wyborem – czy postawić na dyplomację i zaufać obcym rasom, czy też dążyć do celu przy użyciu wszelkich środków, mając interes ludzkości na pierwszym miejscu. W ME2 takich dylematów nie ma. Ludzkość od początku jest traktowana jako wyjątkowa rasa, jako special snowflake. Shepard zaś to prawdziwy bohater, na jego mrugnięcie damy mdleją, a wrogowie szaleją. To nie jest już człowiek szukający swojego miejsca w kosmosie. To jest „a hero, a bloody icon” jak możemy usłyszeć już na początku gry. Jeżeli ktoś ma problem z własną samooceną, to ME2 jest grą dla niego. Jest całkowitym przeciwieństwem Gothica w tej kwestii.
Inaczej wygląda również sprawa całej oprawy. Grafika jest wyraźnie lepsza, animacja postaci została dopracowana, lokacje mają wiele szczegółów i nie są już tak puste jak w poprzedniej części. Efekt ziarna został stonowany i wreszcie wygląda dobrze. Niestety gra nawet w pełni załatana wciąż ma bugi: możemy wleźć w miejsca, skąd nie można się wydostać, czy wyjść poza mapę. Ścieżka dźwiękowa również zmieniła. Dominuje nuta niepokoju, uleciało gdzieś poczucie głębi i tajemnicy wszechświata w jej brzmieniu. Osobiście wolę tę z pierwszej części, ale muszę przyznać, ze w ME2 pasuje ona do samej gry i brzmi dobrze.
W poprzedniej odsłonie krytykowano mocno Mako i zarzucano braki w niedopracowaniu eksploracji planet. BioWare poradziło sobie z tym w swoim stylu – zlikwidowało powyższe. Dodano za to mini-gierkę w postaci jeżdżenia kółeczkiem po modelu planety i klikaniu od czasu do czasu, w celu pozyskania surowców. Fascynujące! Ten element gry jest po prostu kiepski. Nie ma nic fajnego w skanowaniu planet. Na szczęście istnieją sposoby, by tylko trochę się z tym użerać, ale nawet to trochę, to zbyt wiele. Nie podoba mi się też perspektywa z jaką patrzy się na planety. W ME1 było to bliżej powierzchni, teraz jest bardziej na wprost i wygląda to gorzej. Taka zmiana jest pewnie podyktowana potrzebą skanowania planet. Szkoda. Na szczęście główna mapa pozostała bez większych zmian, poruszanie się stateczkiem jest ok, zachowano charakterystyczną muzyczkę, a opisy planet nie zniknęły. Tak, lubię czytać opisy planet i te wszystkie ciekawostki o nich. Z drugiej strony autorów chyba za bardzo czasem ponosi. Mogłem bowiem na przykład przeczytać, że zniesienie płacy minimalnej spowodowało powstanie niewolnica, a rezultacie powstanie na jednej z planet, lol. Trochę nie pasuje to do świata sci-fi, a nawet space-opera, zbyt współczesne. Poza tym, oj, lepiej niech Szwecja, czy Austria uważają! Brak płacy minimalnej powoduje niewolnictwo i rewolucję! ( ͡º ͜ʖ͡º) Na szczęście dla twórców chyba niewiele osób czyta to wszystko i im się upiekło ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Inaczej rozłożono również nacisk na zwiedzanie samego świata. W pierwszej części lądowaliśmy głównie na obcych planetach. Kosmos jawił się przede wszystkim jako nieprzyjemny, groźny, obcy i w dużej mierze pusty świat, bez życia, ze skrajnie nie przyjaznymi warunkami. Widać to było nawet w większych lokacjach. Feros było wielkim gruzowiskiem, niebezpiecznym i tajemniczym. Noveria była zimną planetą pozbawioną życia z wyjątkiem szklanych budynków korporacji. Na Therum było jedynie kilka instalacji. Wyjątkiem był Virmir i przede wszystkim Cytadela, która jawiła się jako ostoja spokoju na wezbranym morzu niepewności.
W ME2 tego nie ma. Odwiedzamy tam przede wszystkim metropolie – Ilium, Cytadelę, Omegę. Co o tym sądzę? Wielka szkoda. Gier takich jak ME1 jest bardzo niewiele, nie licząc symulatorów autyzmu, znaczy się symulatorów kosmicznych, zaś gier „gdzieś w przyszłości” już jest zdecydowanie więcej. Niemniej jednak przyznaję, że byłem ciekaw przez całą pierwszą grę, jak wyglądają inne, większe ośrodki oprócz Cytadeli i w sumie rad byłem zobaczyć takie w ME2. Co do nich samych – większość osób pierwsze kroki pewnie skieruje na Omegę. Robi ona bardzo dobre wrażenie. Już wspominałem we wpisie o ME1, że BioWare potrafi zrobić dobry drugi plan, który optycznie powiększa lokacje i nadaje im klimatu. Tak też jest i w ME2. Dodatkowo na Omedze mamy świetny występ Arii w jej klubie, industrialny klimat w lokacjach i ciężką atmosferę górniczej kolonii. Można też jako pierwszą lokację wybrać Cytadelę. Wtedy np. usłyszymy w lokalnych wiadomościach, że widziano nas ponownie na Omedze. Choć wcale tam jeszcze nie byliśmy, lol. Cytadela mocno się zmieniła. Ma mnóstwo bajerów, neonów, sklepów, generalnie przywiązano więcej uwagi do detali. Podróżujemy przede wszystkim po Okręgach i wyglądają one lepiej. Jednak szkoda mi było tej wielkiej przestrzeni Prezydium z jedynki. Robiła ona fantastyczne wrażenie, ale też dobijała silnik ( ͡° ͜ʖ ͡°) Na Ilium bardziej niż sam hub podobały mi się lokaje z różnych misji, gdzie widać było klimat futurystycznego miasta. Oprócz tego jest pustynna Tuchanka i wiele innych miejsc, jedne bardziej ciekawe, jak kosmiczne więzienie, czy wrak opuszczonego statku transportowego na planecie, inne mniej, jak to z misji Jacoba. Planeta w klimacie śródziemnomorskim. Czułem się, jakbym był na Ziemi i szukał tam rozbitego żaglowca, a nie statku kosmicznego na obcej planecie.
W następnym wpisie porozmawiamy o ekwipunku, rozwoju postaci, walce, fabule i świecie gry.
Tak, następny wpis będzie jeszcze dłuższy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#lisaroscontent #masseffect #masseffect2 #gry
Bonus preorderowy:
wołam @Asterling , @sikzmiednicy !
Będzie też o maseczkach! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzięki edytorowi sejwu - o ile dobrze pamiętam po Horyzoncie można go dodać do drużyny, jak widać na screenach ma on swoje kwestie w tej części gry, które siłą rzeczy zostały w ten sposób ukryte. Trzeba tylko pamiętać, by nie brać go na jego misję rekrutacyjną ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jesteś pierwszą osobą, która to zauważyła