Wpis z mikrobloga

#norweskidziennikindeed #norwegia #emigracja
Zrobię małe podsumowanie, ponieważ wiele osób pyta mnie w komentarzach, czy prywatnych o te same rzeczy, więc zbiorę to w jednym wpisie. ;)
Do Norwegii przyjechałam 2.5 roku temu. Złożyłam CV w języku angielskim w norweskiej agencji pośrednictwa pracy w grudniu 2013, raczej nie mając nadziei na to, że się dostanę. Odezwali się do mnie w kwietniu 2014, z propozycją na już-teraz, po 4 dniach siedziałam już w samolocie do Trondheim. Miałam zapewniony kontrakt w pierwszej fabryce na 4.5 miesiąca z góry, zapewniali też pokój, ale z niego zrezygnowałam, bo zatrzymałam się w prywatnej kwaterze niedaleko firmy.
Po skończonym kontrakcie podjęłam decyzję, że zostaję, przez prawie 1.5 roku imałam się różnych zajęć, zaliczyłam 6 innych fabryk (kurczaki, kraby, łososie - ubojnie i fileciarnie) w różnych miejscach Norwegii, głownie środkowej. Mój nadłuższy czas przestoju wynosił 1.5 miesiąca, podczas którego i tak czekałam na już zaklepany wyjazd na kontrakt, więc nie było to bezrobocie sensu stricte. ( ͡ ͜ʖ ͡) Potem udało mi się wrócić do pierwszej fabryki i robię tu od grudnia 2015, do chwili obecnej, aktualnie mam zapewniony kontrakt co najmniej do końca stycznia 2017, a prawdopodobnie dłużej.
Tyle tytułem wstępu.

I teraz jedziemy z najpopularniejszymi pytaniami.
1. Czy żałujesz wyjazdu do Norwegii, czy warto, czy się opłaca?
Nie żałuję, w chwili obecnej zarabiam 177 nok/h brutto, zaczynałam od stawki 158, więc różnica przez te 2.5 roku jest spora. U mnie akurat nadgodzin raczej nie ma, jeśli są, to bardzo rzadko i są dobrze płatne. ( ͜͡ʖ ͡€) Ale, wszystko zalezy od firmy, pracowałam i w takich, gdzie nadgodziny były niemal każdego dnia i płatne +40%, ale w innej fabryce nadgodziny były liczone jak normalne godziny pracy, bez dodatków. Wszystko zależy.
Żyję na poziomie normalnym (czyli normalne jedzenie, mieszkanie o pewnym standardzie, zakupy ciuchowe, elektroniczne gdy sobie coś upatrzę, sporadyczne imprezy, wypady, czy wyjścia do restauracji), bez biedowania, ale po swoich znajomych widzę, że jeśli ktoś był w Polsce przyzwyczajony do rozpieprzania pieniędzy, to i tu będzie tak samo, bo każdą sumę da się przewalić. Niektórzy nawet tutaj toną w długach, im więcej zarabiają, tym często większe długi. Niesamowita i ciekawa sprawa, nawiasem mówiąc. Na pewno byłoby inaczej, gdybym związała się kredytem na dom czy auto, ale póki co nie mam takich planów. W sklepie nie patrzę na ceny, tylko biorę co mi się podoba, mimo to oszczędności na koncie rosną.

2. Jak wygląda sprawa z innymi nacjami, czarnymi, imigrantami? Czy byłaś świadkiem napadów albo innych aktów wandalizmu?
Mam na mojej wsi pełen przekrój narodowości z całego świata, od Kolumbii, Brazylii, po Australię czy Japonię. Na pewno się odnajdziesz, jeśli masz respekt dla innych kultur, mówię tu także o rodowitych Norwegach, którzy są troszkę inni, niż sobie początkowo wyobrażałam. Z muzułmanami mam kontakt, ale znam głównie Kurdów i Turków, nie miałam nigdy problemów, dwóch nawet gościliśmy na Wigilii w zeszłym roku, bo byli ciekawi jak to u nas wygląda, nawet łamali się z nami opłatkiem. :D Z tymi ortodoksami nie utrzymuję kontaktów, przemykają mi czasem na ulicy, ale oni trzymają się, że tak powiem, w swoich kręgach. Nie wadzą, nie przeszkadzają, niech sobie będą. Nikt mnie jeszcze nie nazwał niewierną, ani nie zarzucał mi burki na łeb, więc... :D
Czarni bywają różni, niektórzy są spoko, inni robią wrażenie niebezpiecznych i niezrównoważonych, co widać na pierwszy rzut oka, więc trzymam się z daleka. Wielu handluje narkotykami.
Nie spotkałam się z wieloma aktami wandalizmu, bójki się zdarzają jak wszędzie, ale kradzieże czy większe napady, to raczej domena Litwinów. Policja działa dość sprawnie, często współpracując z szefami tutejszych knajp, którzy sporo widzą i wiedzą.
Grunt, to wzajemny szacunek, jeśli nie kozaczysz i nie atakujesz, to nikt Ci nie zrobi krzywdy i możesz bezpiecznie wracać z dziewczyną w środku nocy do domu. Ale jeśli obrażasz wprost kogoś, jego kraj, czy religię, czy atakujesz, bo "POLAND STRONG, HUSARIA, #!$%@?, SOBIESKI" to możesz mieć problem.

3. Ile trzeba mieć kasy na start w Norwegii, żeby nie wrócić z podkulonym ogonem?
Skopiuję swój stary komentarz pod którymś z wpisów nt. jazdy w ciemno do Norwegii za pracą.

W ciemno? Nigdy w życiu, jeszcze jak człowiek nie zdaje sobie sprawy (a wielu sobie nie zdaje) jak bardzo zaporowe ceny tu są w przeliczeniu na polskie pieniądze - które przecież trzeba mieć na początek też - i jaka jest konkurencja wśród tysięcy ludzi, którzy też szukają lepszego życia. Do tego, w Norwegii każdy zna angielski, więc jego znajomość nie jest wcale nobilitująca i nie jest jakimś plusem, tylko absolutnie niezbędnym minimum, jeśli nie masz kontaktów, ani doświadczenia i dopiero zaczynasz przygodę z tym krajem.
Łut szczęścia jest potrzebny (chyba najbardziej), siła przebicia jest potrzebna, i gotowość do zapierdzielu, ale naprawdę, nie polecam jechać w ciemno z myślą "jakoś to będzie, dam sobie radę", bo może być potem problem.
Taka rada, bo różne sytuacje już widziałam, i niestety nie wszystkie kończyły się happy endem.


Więc jak zacząć? Jak już pisałam, ja zaczęłam od agencji, zaufanej agencji, która ucina sobie koszty od mojego pracodawcy, a nie z mojej wypłaty. Poszukaj na necie, rozsyłaj CV i uzbrój się w cierpliwość. Wbrew powszechnemu przekonaniu praca tu NIE leży na ulicy.
Kontakty przede wszystkim, znajomi, którzy Ci coś zawdzięczają na pewno będą o Tobie pamiętać gdy dowiedzą się o jakiejś ofercie i podrzucą info. Gdy już się uda gdzieś dostać, miej dobry kontakt z pracodawcami, nie kozacz w pracy, nie rób sobie problemów, miej trochę pokory, rób swoje po cichu. Wtedy nawet jeśli Ci nie przedłużą kontraktu, będą o Tobie pamiętać, gdy będzie miejsce i może za parę miesięcy wrócisz. Jeśli stawiasz się do szefa, a olewasz swoją robotę, wylecisz prędzej niż przypuszczasz. Nory są wyluzowanymi szefami, ale nie pozwolą sobie wejść na głowę.

4. Czy polecisz mnie gdzieś? Czy podasz listę firm, w których pracowałaś? Czy nie wiesz gdzie potrzebują pracowników?
Miraski kochane, ja nie jestem szefem, nie mam tu żadnej władzy. A jeśli wiem gdzie szukają ludzi, albo mam możliwość kogoś wkręcić do firmy to wykorzystam tę wiedzę i możliwość, aby pomóc komuś bliskiemu, nie obcemu, przykro mi.
Listy firm nie podam, mogę ewentualnie w przybliżeniu doradzić w jakich okolicach środkowej Norwegii kiedy startują sezony produkcyjne i kiedy mogą potrzebować ludzi, ale tylko to i niczego nie gwarantuję, bo często fabryki mają już swoich dyżurnych, sprawdzonych pracowników na sezony. Uderzać do agencji, jak będziecie mieli szczęście to się uda.

Ja miałam szczęście, duzo szczęścia, i tylko tyle.

5. Czy nadal jesteś w Norwegii? Co teraz robisz? Czy jest trudno?
Pracuję teraz na magazynie, w pakowni wędlin w plasterkach i różnego rodzaju kiełbasek, wrzucamy to wszystko w kartony, przygotowujemy w chłodniach do wysyłki na ekspedycję, albo na mrożenie/rozmrażanie. Praca niezbyt ciężka fizycznie, ale trzeba zręczności i szybkości, no i wymagana jest głowa na karku, sporo liczenia, mnożenia i ogarnięcia. Najtrudniejsza fizycznie i najbrudniejsza była praca na ubojni ryb, ale i poznałam tam najfajniejszych ludzi i była najlepsza atmosfera.

6. Czy nie wiesz jak wygląda sytuacja z pracą w branży X, albo Y?
Zapewne nie wiem, mogę podpytać znajomych, ale nie gwarantuję wielu informacji.

Nie robię tu z siebie guru, mówię jak sytuacja wygląda z mojej perspektywy i w moich okolicach. Ten post napisałam tylko, zeby odsyłać do niego ludzi mających do mnie ciągle te same pytania, bo nie chce mi się pisać wszystkiego po raz setny. :D Jeśli coś mi się przypomni, dopiszę.

Poniżej fotka mojej sąsiadki z naprzeciwka. :)
i.....d - #norweskidziennikindeed #norwegia #emigracja
Zrobię małe podsumowanie, pon...

źródło: comment_2ITObdtQTCmVKfRJcf1HgNBgt9M5FQ5h.jpg

Pobierz
  • 19
@chilling: @niedoszly_andrzej: każda praca jest szkodliwa dla zdrowia. ;) Ja nie mówię, że będę tam pracować do emerytury, na razie mi pasuje, za rok czy za dwa lata mogę pracować gdzie indziej i też będzie ok. Już gdzieś kiedyś to pisałam - lubię pracę fizyczną, dobrze się w niej czuję, nie widzę siebie za biurkiem czy w korpo. Być może nazwiesz to brakiem ambicji, trudno. Płacą mi dobrze, po 8
@indeed: ja wiem? W sumie chyba tak, na pewno lepiej platna i wiaze sie z wyzsza pozycja spoleczna bo zeby byc w tym dobrym jednak trzeba byc kumatym. Tyle ze nie kazdy sie do tego nadaje/chce to robic. Nie wiem czemu traktowac tych co wkrecaja sruby albo nosza paczki jak robakow, z gory. Jest to tym smieszniejsze gdy robia to inni majacy gownoprace, tyle ze biurowa:). Czym sie rozni skanowanie towaru
@indeed: pisałaś że trzeba znać angielski.A gdyby ktoś znał norweski na lepszym poziomie niż angielski to też byłoby ok,czy jednak ten angielski faktycznie jest niezbedny ?
@niedoszly_andrzej: @chilling: @indeed:
Nie przychodzi mi do glowy zaden zawod ktory nie wplywa negatywnie na czlowieka ktory go wykonuje.

Rozkladanie towaru w markiecie na dziale spozywczym(tez nie kazdy market),
lekkie prace budowlane,moze kucharz,ochroniarz(tutaj nie szkodliwosc ale bardziej ryzyko,chociaz znam jednego stroza ktory juz lata robi i nie mial zadnych akcji).Lekarza chyba tu nie wpiszemy bo stres,chociaz sa tacy co sie niczym nie przejmuja