Wpis z mikrobloga

Kiedy byłem w podbazie, chyba w pierwszej klasie #!$%@?łem taką akcję. Zbliżały się klasowe andrzejki i każdy miał z domu przynieść coś do jedzenia. Mame przygotowała z tej okazji pyszne budyniowe ciasto z warstwą herbatników polaną czekoladową polewą. Byłem wtedy mały nieogar, więc wyraźnie zaznaczyła, żebym nie zapomniał brytfanki z powrotem (czy tam blachy na której było ciasto - nie wiem jak to się tam nazywa). W drodze do szkoły przypomniała o tym jeszcze kilka razy, więc wziąłem sobie to bardzo do serca.

Andrzejki się udały, super zabawy, ciasto jako że pyszne i z czekoladką na wierzchu rozeszło się w moment. Po wszystkim jak przyszła pora sprzątania okazało się, że zostało trochę owoców. Wychowawczyni myśli w co je zapakować i nagle dostrzega moją brytfankę - już pustą i umytą. Podnosi ją do góry i mówi, że nie wie czyja to jest, ale przechowamy w niej owoce, to sobie jutro zjemy jak będzie przerwa.

No i #!$%@? myślę sobie - co teraz? Przecie mame mówiła, że mam przynieść brytfankę za wszelką cenę a ta baba bezczelnie #!$%@?ła i chce w niej trzymać jakieś owoce :/ Chodziłem tak tam i z powrotem i myślałem jak tu tę bitwę rozegrać. Wreszcie przeważył strach przed zawiedzeniem kochanej mamusi. Zebrałem się w sobie, podszedłem do wychowawczyni i #!$%@?łem:


Zawsze jak sobie to przypomnę to kisnę z siebie okropecznie. Pani powiedziała coś tylko, że miała mnie za mądrzejszego chłopca i oddała brytfankę.
#nocnazmiana
  • 10
  • Odpowiedz
Pani powiedziała coś tylko, że miała mnie za mądrzejszego chłopca i oddała brytfankę.


@Moss49: Uważała Cię za prawilnego gościa, a ty szpagat na psiarni chciałeś zrobić, ech.
  • Odpowiedz