Wpis z mikrobloga

Tak dziś powiem, o najdziwniejszym kontakcie biznesowym jaki zdobyłem (sposobie jego zdobycia). Trochę długo wyszło i nieskładnie.

Swego czasu jako, że to sezonówka i dobrze szło, nie chciało mi się wypełniać tego wolnego półrocza jakąś kolejną pracą, kolejną działalnością. Raczej zadowolony sobie odpoczywałem z rodziną. Skoro niemal pół roku spałem po 5 godzin, a resztę zajmowała od a do z praca, dawałem sobie resztę roku wolne.

No i tak jakoś poza jakimiś wypadami, leżakowaniem w słońcu i bawieniu się w przeróżne hobby (wówczas miałem tego tyle, że nie wiedziałem na co się zdecydować) - wciągnąłem się w granie w jedną grę. A tą grą było Diablo 2 w sieci.

W pewnym momencie mógłbym to nazwać nawet nałogiem. Wielu zastanawiało się i dopisywało różne historie o co ze mną chodzi. Pół roku nie ma dnia, żeby się nie pojawił, a potem znika na kolejne pół roku i wraca (cały na biało). Nie chciałem tego tłumaczyć, ot stałem się po prostu pewnego rodzaju celebrytą i z racji ogromu czasu poza sezonem jednym z najlepszych graczy. To tak dla nakreślenia.

Z czasem stwierdziłem, że już nie ma sensu i 4 lata nie bawiłem się w to. Jednak trochę nostalgii znów pchnęło mnie by zagrać i zacząłem sobie rekreacyjnie pykać na jakimś polskim serwerze. Oczywiście z racji doświadczenia i po prostu wiedzy szybciutko znów stałem się wiodącym graczem mimo spędzania średnio godziny dziennie (co nie oznacza, że nie potrafiłem przysiąść 8)

No i skoro już nakreśliłem nieco przydługo temat jednego z moich byłych nałogów - przejdę do rzeczy.

Otóż na takim serwerze, gdzie łącznie grało może 300 osób, a standardowo online naraz spotykało się z 20 był człowiek, który nie wiedział czym jest ta gra i co w niej chodzi. To naprawdę dziwne zjawisko, nie dość, że zaczął grać w tak starą grę, to jeszcze trafił na zapyziały serwer i... nie zniechęcił się tylko próbował.

Jako, że na takim stadium gra się robi trochę nudna i raczej wchodziłem już tylko porozmawiać z innymi graczami, w większości również starszej daty, to zacząłem mu pomagać i sobie pogrywaliśmy. Bywałem rzadko, więc wymieniliśmy się nawet numerami telefonów i informowałem, że przykładowo będę w weekend na 2 godzinki.

Dobrze nam się rozmawiało, więc z czasem zamiast grać, po prostu dyskutowaliśmy. Okazało się, że mieszka 15km ode mnie i jest barmanem. Spotkaliśmy się kilkakrotnie w klubie i okazał się świetnym gościem. Dopiero wówczas prócz zwykłego "prowadzę firmę" powiedziałem, że produkuję choinki.

No i tu był strzał, którego się nie spodziewałem. Jego brat mieszkał w Niemczech i handlował różnymi rzeczami w sieci w tym również... choinkami. Zawsze chciałem jakoś się zabrać za zagraniczne rynki, bo na polski nie miałem już pomysłu, a tu się "taki traf trafił".

Sporo minęło by to wszystko dograć, sporo minęło nim mnie jego brat nauczył jak to tam funkcjonuje i jakie wymogi muszę spełnić (Zarówno prawne jak i w kwestii specyficznych kwestii bezpieczeństwa, bo Niemiec nie może się skaleczyć).

Niemniej to wyniosło mnie na nieco inny poziom. To samo co tutaj sprzedawałem x3 drożej, bo po prostu taki jest tam rynek i nawet gdybym chciał taniej to by nie kupili sądząc, że to musi być syf. Dziś już ta współpraca nie funkcjonuje, bo niestety wyprowadził się do Australii (#!$%@?ło mu od pieniędzy troszkę, bo za dobrze szło, a że dodatkowo oszukiwał na podatkach wolał uciec, dziwny człowiek). Niemniej dzięki temu wprowadzeniu dziś mam stałych klientów na hurtowe zamówienia w Niemczech. A tego barmana z diablo? Też już nie ma. On niestety wybrał inną drogę i zamiast do Australii wybrał się na strych i się powiesił. Powód? Nikt nie wie, najprawdopodobniej zawód miłosny. Dziwni ludzie, ale w sumie przypadkowo dzięki nim z janusza biznesu zadowalającego się tym co ma wyszedłem trochę poza te ramy strefy komfortu i trzymam to do dziś.

#historieprywaciarza
  • 11
@lichwiarz: Dziękuję :) A co do trafienia, to szukając nigdy nie znalazłem nic poważnego. Wszystko co dobre to dzieło jakichś dziwnych przypadków i zbiegów okoliczności. Dlatego warto z ludźmi rozmawiać, bo nigdy nie wiesz czy ta osoba, której właśnie pomagasz przenieść bagaż po schodach nie będzie tą, dzięki której rozkwitniesz.

@prosile: Też w to wierzę ;) Ale to chyba działa tylko wówczas gdy działasz z dobroci serca, a nie czekając
@vvivo dobrze ze nie drążyłeś tematu ,może zawód miłosny to Twoja osoba ( ͡º ͜ʖ͡º) żartuje. Zycie pisze różne scenariusze i jest splotem nieoczekiwanych zdarzeń, to chyba dobrze
Dlatego warto z ludźmi rozmawiać, bo nigdy nie wiesz czy ta osoba, której właśnie pomagasz przenieść bagaż po schodach nie będzie tą, dzięki której rozkwitniesz.


@vvivo: Parę lat temu olałem prośbę o pomoc jednej upierdliwej osoby, a było to zwykłe przesłanie pliku na mejla. Znajomy powiedział mi wtedy "nigdy nie wiesz, kim on będzie za jakiś czas i czy nie okaże się, że to ty będziesz czegoś potrzebował od niego". Jakoś