Wpis z mikrobloga

Dzisiaj krótko o Allemannsretten czyli, dosłownie tłumacząc, prawie wszystkich ludzi w Norwegii.

Mój wpis będzie raczej utrzymany w tonie gloryfikującym system norweski i jednocześnie demonizującym ten polski, więc na początku muszę zawrzeć próbę pewnego usprawiedliwienia dla Polski: Norwegia ma wielokrotnie od nas mniejszą gęstość zaludnienia, dodatkowo różnych wędrówkowych perełek w otoczeniu natury jest tu znacznie więcej niż w Polsce, tak więc powierzchnia tych pięknych terenów przypadająca na jednego mieszkańca jest tu wybitnie większa niż w Polsce.

Prawo uschematyzowano w formie aktu prawnego w 1957 roku, ale wywiązuje się z wielowiekowych tradycji i w skrócie sprowadza się do tego, że człowiek jest takim samym bożym stworzeniem jak inna sarenka czy ptaszek, więc czemu w przyrodzie miałyby go obowiązywać inne prawa? Rzeczona sarenka może sobie chodzić gdzie chce i jeść co chce, więc i człowiekowi nie można tego zabronić (rzecz jasna istnieją pewne obostrzenia, ale na dobrą sprawę mogło by ich nie być, bo wynikają z trywialnej logiki- nie zrobisz przecież, istoto rozumna, kupy pod drzewem w parku i nie rozpalisz w lecie wielkiego ogniska w środku lasu).

Istotną różnicą w porównaniu z Polską jest to, że możesz sobie chodzić, gdziekolwiek chcesz. Nawet w parkach narodowych- wędrówka wyznaczonym szlakiem jest wygodniejsza, ale nie musisz obawiać się mandatu, jeśli zechcesz z niego zboczyć. Ba, poza nim zaczyna się prawdziwa zabawa!
Do parków można wjeżdżać na rowerze (właściwie do całego zachęcił mnie czyjś komentarz pod wykopem o Śnieżce, że nie można na nią wjechać na rowerze), nie słyszałem też, żeby z powodu jakiegoś żyjątka nie zezwolono inwestorom na wybudowanie infrastruktury narciarskiej.

Kolejna sprawa to nocleg- w Polsce, zgodnie z prawem, nie możesz zostać np. na szczycie w Tatrach na noc, żeby rano podziwiać wschodzące słońce. Właściwie, nie wolno Ci się kimnąć gdziekolwiek poza hotelem. W Norwegii- owszem. Namiot można rozbić WSZĘDZIE, pod warunkiem, że do najbliższych zamieszkałych zabudowań jest min. 150 metrów. W rzeczywistości- jeśli jest bliżej, idzie się do właściciela i prosi o zgodę. Zgodzi się praktycznie zawsze. Poza rzeczoną minimalną odległością jest jeszcze warunek, że nie można mieć namiotu rozłożonego w jednym miejscu na dłużej niż dwie noce. Jest to spowodowane logicznym faktem, że, stojąc tam dłużej, wygniecie trawę, a ta, bez dostępu powietrza i światła, zacznie gnić. Jeśli chcesz zostać dłużej, przesuń namiot kawałek i voilà! W okresie, kiedy ziemia jest zmrożona, wolno nam nawet legalnie wędrować po polach uprawnych i łąkach, żaden rolnik psem nas nie poszczuje:)

Dalej- runo leśne- wolno zbierać co się chce, kiedy się chce i ile się chce. I jeszcze jedno: czym się chce (mam na myśli- nikt nie ma skrupułów używać tych grzebieni do jagód czy borówek).

Skoro już jesteśmy przy zdobywaniu pokarmu- na łowienie ryb i owoców morza z wody słonej nie potrzeba żadnego zezwolenia. Na wody słodkie trzeba wykupić kartę od właściciela terenu, ale nie ma żadnych leśnych dziadków z PZW, a dzięki temu, że są opłaty, mamy pewność, że są i ryby. Zarządca za wpłacone pieniądze kontroluje PH zbiornika, dba o jego czystość i dokarmia ryby (to wszystko kosztuje majątek).

W lesie możemy, z wyjątkiem sezonu letniego, rozpalać ogniska, o ile oczywiście zachowamy ostrożność.

Myślę, że Norwegom ustawodawca popuścił pasa, przez to, że, poza powodami wspomnianymi we wstępie (gęstość zaludnienia) potrafią się zachować. Przyrodę szanują jak mało kto, nie do pomyślenia jest, żeby ktoś zostawił po sobie najmniejszy papierek. Wyznają nadrzędną zasadę „odchodząc z danego miejsca, zostaw je w takim stanie, w jakim chciałbyś je zastać”. Tu jedno z moich ulubionych powiedzonek: "Take nothing but pictures. Leave nothing but footprints. Kill nothing but time" :)
Potrafią też korzystać z sił przyrody, w górach jest mnóstwo elektrowni wodnych (właściwie cała energia elektryczna w Norwegii pochodzi z wody), górski krajobraz jest poprzecinany liniami przesyłowymi, ale da się do tego przyzwyczaić, zwłaszcza, gdy ma się świadomość, że w zamian nie wdychamy ton zanieczyszczeń z powietrza. I jakoś, mimo tych setek zapór, to właśnie do tutejszych rzek zjeżdżają wędkarze z całego świata, by łowić rekordowe łososie, pstrągi czy trocie.

Na koniec polecam jeszcze artykuł na stronie Visit Norway, jest tam też bardzo ładny filmik:)

Zachęcam do obserwowaniu mojego tagu #nordvegen Staram się tu w miarę regularnie zamieszczać szeroko pojęte ciekawostki o Norwegii.

#norwegia #ciekawostki #gory #podrozujzwykopem #podroze

bmbm - Dzisiaj krótko o Allemannsretten czyli, dosłownie tłumacząc, prawie wszystkich...

źródło: comment_L1ztStBvINa6bU5V4km6uSf02iad87fV.jpg

Pobierz
  • 43
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Ragnarokk: Tak, wszyscy by chcieli zarobić na rozbijaniu namiotów i chodzeniu poza szlakami xD
Also nie posraj się z tym zagrożeniem dla pieszych, akurat quadami i motocyklami mało kto jeździ po jakichś ważniejszych szlakach turystycznych, zazwyczaj są to randomowe leśne drogi, rowerzysty n------------o downhill pomiędzy spacerującymi ludźmi też jakoś nie widziałem.
  • Odpowiedz
Jestem w Norwegii dość krótko i nie mam zamiaru już wracać do Polski głównie z powodów przytoczonych przez mirków wyżej. Ech, w Polsce jak w lesie...
  • Odpowiedz
@DamnumEmergens:

Tak, wszyscy by chcieli zarobić na rozbijaniu namiotów i chodzeniu poza szlakam

A czy ja mówię, że konkretnie na tym by zarabiali. Zarabiali by na czymś innym - jak np. ostatnio załatwili członkom grupy Radioohead nielegalne kręcenie teledysku nocą na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego - tyle że ich pogoniono. Malo u nas rekinów biznesu, którzy otworzyliby hamburgerownie pod Morskim Okiem? Tyrolkę do Snieznych Kotłów? Boisko do plażówki na ruchomych wydmach?

akurat quadami i motocyklami mało kto jeździ po jakichś ważniejszych
  • Odpowiedz
@bmbm: No więc tak, w Polsce również można to wszystko robić (szczerze nie wiedziałem że nie można się przespać na szczycie w PL) jako że na co dzień mieszkam na śląsku lubię czasem odetchnąć od konurbacji i wybrać się do lasu, w świętokrzyskim zdarza mi się spędzić tam cały dzień bez kontaktu z ludźmi i robić wszystko a nawet więcej ( ͡° ͜ʖ ͡°) niż tutej
  • Odpowiedz
@dluto:

Mnie jeden kolo zwrócił uwagę, żeby nie siedzieć przy strumyku, bo nie wolno. A konkretnie okolice Oslo, przy Skjersjoelva w połowie drogi z zalewu Maridalsvannet do Skjaersjoen. WTF?
  • Odpowiedz
@bmbm: Dodaj do tego, że a-----l mocniejszy niż 4.75% można kupić tylko w placówkach Vinmonopolet, których jest w kraju 304, otwartych w dni powszednie do 18:00 a w święta zamkniętych bądź czynnych do 15:00. Daje to jeden sklep na ~17 tysięcy obywateli. Biorąc pod uwagę, że średnio każdy Norweg (wliczając w to kobiety, starców i dzieci z niemowlakami włącznie) kupuje w owym przybytku około 13.5 litra alkoholu trzeba się liczyć
zakowskijan72 - @bmbm: Dodaj do tego, że a-----l mocniejszy niż 4.75% można kupić tyl...

źródło: comment_BPSWwL8re6P5hEh55J4dFLNDPhH8KEyH.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@bmbm: Miałem już okazję pochodzić sobie po górach norweskich, włoskich, słoweńskich i oczywiście po polskich. W żadnym z wymienionych krajów nie widziałem śmieci(wyjątkiem jest jeden papierek w słoweńskich alpach) oprócz Polski. To co się u nas dzieje to jest tragedia. Beskidy - co paręnaście metrów śmieć, ale tutaj dużo mniej turystów niż w Tatrach gdzie zagęszczenie śmieci jest ogromne. Szczególnie idąc 2 metry od szlaku, pełno papierzaków.
Nie dorośliśmy jako
  • Odpowiedz
Ogólnie chciałem napisać, że bardzo się cieszę ilością komentarzy, nie spodziewałem się, że akurat ten, piąty czy szósty wpis pod tym tagiem, wzbudzi takie zainteresowanie. Sukces przypisuję jednak ładnej pani ze zdjęcia:)
Pewnie już nikt tego nie przeczyta, ale dziękuję, bo dowiedziałem się masy nowych rzeczy:)
  • Odpowiedz
@pilot1123: Sprawdziłem sobie dane, bo chciałem Cię zagiąć, ale widzę, że jednak polskie top przewyższa norweskie (Morskie Oko rekord ok. 13 tysięcy w dzień, Preikestolen- ok 6 tys.). Ale śmieci leżą też na miej niż MO czy Giewont uczęszczanych trasach.

@manedhel: Dzięki, bardzo merytoryczny komentarz, warto dowiedzieć się nowych ciekawostek o drugim z europejskich rajów:)
Co do tego runa leśnego, to w Polsce np. chronimy rzeczy, których żaden z sąsiadów od dawna (albo nigdy) nie chroni- patrz przykład smardzów.
Jeśli chodzi o ogniska, to w lesie nie wolno ( "W lasach i na terenach śródleśnych, na obszarze łąk, torfowisk i wrzosowisk, jak również w odległości do 100 m od granicy lasów nie jest dopuszczalne wykonywanie czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo pożaru:
1) rozniecanie ognia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu przez właściciela
  • Odpowiedz
@ciubix: Tak jak pisałem przed chwilą, nie mam doświadczenia, ale patrz: ostatnie komentarze, chyba mamy specjalistę

@MangoMangoMango: To jest dla ludzi takie naturalne właściwie w 2/3 Europy, tylko my tacy dzicy:/

@inyourface: Jeśli ponad 50 razy, to pewnie mój domysł, że szwędałeś się tylko po sztampowych miejscach dla turystów z zagranicy, byłby nietrafiony, niemniej jestem zdziwiony, bo wśród Norwegów (i młodych i starych) namiot jest dość popularny, ale nie uświadczysz ich raczej w miejscach z pierwszych stron blogów i przewodników, oni walą w prawdziwą dzicz. A z tą nagością, to zgadzam
  • Odpowiedz
@bmbm: w sumie co do tego nakingu to nie wiem, bylem w Norwegii wylacznie na dalekiej polnocy i malo Norwegow widzialem. Ale jesli sa podobne jak Finki to w sumie nie tesknie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

To jest dla ludzi takie naturalne właściwie w 2/3 Europy, tylko my tacy dzicy:/


E tam 2/3 Europy, na szwajcarskich plazach nikt (pol)nago tez nie siedzi( ͡ ͜
  • Odpowiedz