Wpis z mikrobloga

@Globalny_Problem: Napisałem, że tak jak pierwszy.

A jeśli pierwszy byłby płatny, to za część opłat można sfinansować studia dla biedniejszych. Może ludzie w końcu, dzięki temu, oduczyliby się debilnego przekonania, że wyższe studia = prawdziwa wartość. A na uczelniach mniej byłoby debili.
Przecież nie każdy musi mieć studia.
Ale ja się tam nie znam.
  • Odpowiedz
@Globalny_Problem: Błagam. 80% studiuje albo guwnokierunek albo/i bawi się na studiach. Jeśli komuś zależy na studiach, to powinien zdobyć na nie pieniądze. Rynek pracy musiałby się wtedy zmienić ale nie zmienia to faktu, że studia dawno przestały być wyznacznikiem czegokolwiek i powstają takie cuda jak kreatywność społeczna i coaching.
  • Odpowiedz
@DywanTv: Jedni płacą i sponsorują drugich. Skąd my to znamy? Hmm, może 500+. Nie widzimy sensu w opłacaniu innych.
@MyPhilosophy: Zanim zdobyli by odpowiednie środki na utrzymania się na dziennych studiach musiałoby minąć parę lat po ukończeniu szkoły średniej przez co średni wiek na uczelniach diametralnie zmieniłby się. Osoby starsze są znacznie mniej podatne na naukę i trendy, które są wykorzystywane nawet w tej elitarnie dziedzinie jaką jest nauka.
Wszystko
  • Odpowiedz
@Globalny_Problem: Nie. Jedni płacą uczelni. A uczelnia ze SWOICH pieniędzy funduje naukę zdolnym, żeby podnieść swój status i być bardziej prestiżową. Pomyśl, uczelnia funduje naukę chłopcu z wielodzietnej rodziny, który odkrywa, dzięki studiom na niej, lek na raka. Przecież to się po prostu uczelni opłaca.
  • Odpowiedz
@DywanTv: Czyli pośrednio opłacają indeksy innych. Inni też mogą być bardzo zdolni i jeszcze bardziej przedsiębiorczy przez co mogą przynieść jeszcze większe zyski dla uczelni, a mimo to musieliby płacić więcej za studia. Śmiemy twierdzić, że taka uczelnia miałaby mniejszy popyt na rynku szkolnictwa, a przez to mniejszy poziom prestiżu.
  • Odpowiedz
@Globalny_Problem:

Czyli pośrednio opłacają indeksy innych.


Oni płacą za swoją naukę. A to co uczelnia zrobi z zarobionymi pieniędzmi, to chyba uczelni sprawa, nie?

Inni też mogą być bardzo zdolni i jeszcze bardziej przedsiębiorczy przez co mogą przynieść jeszcze większe zyski dla uczelni, a mimo to musieliby płacić więcej za studia.


Mogą się starać o to całe stypendium. Kto im zabroni? Wszystko tkwi w ludzkiej mentalności. Mam hajs, studiuje za swój
  • Odpowiedz
@Globalny_Problem: Dlaczego drugi powinien być płatny? Jeżeli ktoś zaczyna drugi kierunek po to by mieć kolejny dyplom to powinien za to płacić. Jeżeli ktoś studiuje po to by faktycznie się czegoś nauczyć to:
- po ukończeniu pierwszego kierunku już będzie miał praktykę i wiedzę i będzie mógł zarobić na kolejny kierunek
- jeżeli nie będzie miał czasu ale faktycznie będzie się dobrze uczył to dostanie stypendium
  • Odpowiedz
@DywanTv:

Oni płacą za swoją naukę. A to co uczelnia zrobi z zarobionymi pieniędzmi, to chyba uczelni sprawa, nie?


Tak, masz rację, uczelnia może robić co chce, ale wtedy prestiż takiej placówki na pewno spada.

Mogą się starać o to całe stypendium.


Tylko po co ponosić dodatkowe koszta, jeżeli każdy mógłby wybrać ten jeden kierunek bez problemu tylko pod warunkiem dobrych wyników w nauce potwierdzonych czy to przez maturę czy egzaminy
  • Odpowiedz
@Globalny_Problem:

Tak, masz rację, uczelnia może robić co chce, ale wtedy prestiż takiej placówki na pewno spada


Dlaczego? Bo funduje studia najzdolniejszym z najzdolniejszych?

Tylko po co ponosić dodatkowe koszta, jeżeli każdy mógłby wybrać ten jeden kierunek bez problemu tylko pod warunkiem dobrych wyników w nauce potwierdzonych czy to przez maturę czy egzaminy rekrutacyjne.


Tak jak mówię, to się opiera na wewnętrznej uczciwości, więc nie wypali.
  • Odpowiedz
@DywanTv: Jeżeli studia miałby być płatne to sponsoruje. Jeżeli 2 kierunek miałby być płatny to wtedy ewentualne stypendium powinno pomóc tym najzdolniejszym z biednych rodzin.
Obecny system sprawdza się i chyba tak powinno zostać.
  • Odpowiedz
A gdzie szansa dla ludzi z potencjałem? Rozwój tylko wyższych sfer z wysokim mniemaniem?


@Globalny_Problem: imho lepszy model to taki, gdzie na poczet studiów ktoś zaciąga kredyt (nawet preferencyjny, tzn. niskooprocentowany, albo nieoprocentowany) i spłaca się go po ich ukończeniu. Mniej osób traktowałoby studia jako przedłużenie okresu imprezowania i nicnierobienia z czasów szkoły średniej, mniej osób studiowałoby kierunki tylko po to żeby "coś" studiować, nie tylko nie wnosząc żadnej wartości dodanej
  • Odpowiedz
@spluczka: Istnieje swego rodzaju rozwiązanie - kredyt studencki. W Naszej opinii lepsze byłyby wewnętrze egzaminy rekrutacyjne zamiast matury. Wtedy ktoś kto interesowałby się danym kierunkiem miałby większe szanse na miejsce w ławie i nie musiałby ponosić dodatkowych kosztów. Nawet kandydaci z biednych rodzin mieliby szanse. Z resztą wszyscy z dobrych kierunków odpadają po pierwszym semsetrze bądź po pierwszym roku zmieniają studia i zostawiają miejsce dla lepszych przez co prestiż nadal pozostaje.
  • Odpowiedz
Istnieje swego rodzaju rozwiązanie - kredyt studencki


@Globalny_Problem: tak, kredyt studencki już jest, tylko że zwykle jest przeznaczany na konsumpcję, wynajem mieszkania, itp. Ja miałem na myśli to, żeby studia były w pełni odpłatne (odciążyłoby się budżet i można by te pieniądze przeznaczyć na coś innego) a przy tym - żeby dało się je opłacić z tego kredytu studenckiego.

Innymi słowy - zainteresowana studiami osoba opłacałaby z kredytu studenckiego również własne
  • Odpowiedz
@spluczka: Nie widzimy sensu w kredytach na studiach.

1.

a po studiach - spłacałaby kredyt np. przez 10-15+ lat


Termin spłaty bardzo odległy, dług na początek dorosłego życia.

2.

Ktoś musiałby to policzyć żeby istniała możliwość spłaty, uwzględniając początkowe zarobki.


Ryzyko braku spłaty bardzo wysokie.

Sporo negatywów niesie za sobą taki system. Samodzielność i przedsiębiorczość w takim przypadku nie może być argumentem za płantymi studiami.

Co do rekrutacji się zgadzamy (
  • Odpowiedz
Termin spłaty bardzo odległy, dług na początek dorosłego życia.


@Globalny_Problem: nie wiem czy zauważyłeś, ale każdy ma dług na początek dorosłego życia i spłaca go m.in. w ZUSie oraz innych daninach, a na wyższe wykształcenie innych osób składa się przez całe życie (aż do swojej emerytury), i to obojętnie czy sam studiował, czy też nie.

Ryzyko braku spłaty bardzo wysokie.

Teraz ludzie płacą na np. wykształcenie lekarzy (czy innych specjalistów) i
  • Odpowiedz