Wpis z mikrobloga

Bądź mną. Miej prawie 30 lat i chłopa, którego znasz w zasadzie od gówniarza. Kiedyś tam się może i szaleńczo kochaliście, teraz modlicie się, żeby się nie pozabijać, ale w zasadzie to też taka miłość, tylko inna. Stara. Jak większość moich ubrań i w ogóle wszystkiego w chacie.

Dlaczego?

Bo mój kochany wymyślił sobie hobby, które pochłania większość domowego budżetu. Postanowił zostać odtwórcą historycznym. Wszystko byłoby fajnie, niech sobie chodzi z innymi Paladynami i biją się na drewniane miecze. Problem w tym, że zapisał się do grupy rekonstrukcyjnej odtwarzającej okres panowania Kleopatry w Egipcie.

I on jest Kleopatrą.

Kiedy przylazł do mnie i poprosił, żebym nauczyła go robić makijaż, to jeszcze mnie to całkiem nie zdziwiło. Nie ma zapędów transseksualnych, po prostu jest debilem. Niech ma - pokazałam, jak się malować na te jego spędy, ale kiedy zaczął szydzić z mojego makijażu i powiedział: "Zobacz, jakie twój misiaczek ma piękne brewki", to wymiękłam.

Przychodzą do niego jego egipscy poddani na herbatkę z imbryczka - przy nich nie mogę mówić "Maciusiu", musi być "O, wielka pani Egiptu". Raz dostał w łeb ścierką i od tego czasu wynegocjowaliśmy po prostu "Kleopatrę", ale chodzi obrażony i straszy mnie, że dopadnie mnie gniew Anubisa.

Podejrzewam, że nie dopadnie, bo Anubisa w tej ich grupie odtwarza gruby dziad, który nie może przez swój brzuch dopaść nawet własnych sznurówek.

Najlepsze jednak było, kiedy zacisnęłam pasa i zabrałam mu naszą wspólną kartę, bo wydawał na swoje błyskotki i pierdoły więcej, niż ja na szmaty przez całe życie. Uznał w desperacji, że zrobi sobie nową perukę, bo stara się wytarła jak futro na starej, kociej dupie. Nie miał pieniędzy, więc musiał kombinować. Kupił sobie za 7zł mopa w Auchan i barwniki do jajek i prał go tyle razy w czarnym, aż wreszcie chwycił.

Ponawlekał koraliki na niektóre "pukle" i dumny przyglądał się swojemu dziełu w lustrze komentując, że wygląda jako Kleopatra lepiej niż Elizabeth Taylor. Szkoda, że żeby zdobyć koraliki musiał poświęcić wszystkie troczki ze sportowych spodni i teraz nie ma w czym chodzić po domu. Na złość chodzi więc w swoich "sukniach Kleopatry", które przywlókł z lumpeksu i które każę mu trzymać w worku, bo ich odór sugeruje bardziej, że wcześniej nosiła je przysłowiowa "pani z reklamówką" spod miejskiej fontanny, niż królowa Egiptu.

Jeszcze nie wiem, jak się go pozbędę, ale to na pewno nastąpi. W najbliższym czasie zaproponuję mu pełne odtwórstwo Kleopatry i zawinę gnoja przez sen w bandaże, a potem każę jego kolegom nosić mumię po mieście i pokazywać, jak upadają wielkie imperia.

Poczekajcie, aż opowiem Wam o tym, jak Kleopatra musi się nagimnastykować, żeby dostać swoje złote koryto po robocie...
#pasta
  • 39