Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć Mirki.
Chyba muszę się wygadać. Niedawno poznałem w sieci fajną dziewczynę. Możecie wierzyć lub nie, ale z czystym sumieniem i bez przesady 10/10. I tu pewnie podejrzewacie, że coś może być nie tak. I macie rację - jest zajęta.. Jest z nim kilkanaście miesięcy. Ostatnio mają słabsze dni, zdarzają się jakieś kłótnie, ale nie wiem na ile poważne. Pewnie bym jej nie poznał, gdyby nie to, że często (mimo posiadania chłopaka) czuje się samotna (nie ma chyba zbyt wielu znajomych) i jakiegoś ukojenia czy nowych znajomości szuka po prostu w sieci (wywnioskowałem, że w realu nie jest w pełni pewna siebie, choć nie ma ku temu żadnych powodów, chodzi bardziej o wnętrze, bo z wyglądem zewnętrznym absolutnie zadnych minusów).
Chyba się nią zauroczyłem. Ona wie, że bardzo mi się podoba, po prostu szczerze ją komplementuję. Tutaj pewnie zapytacie jak ona reaguje - z uśmiechem i z odpowiednim dla swojej sytuacji dystansem. Ale w końcu przysiadłem na spokojnie i zacząłem się zastanawiać "co ja właściwie robię.. Próbuję flirtować z zajętą dziewczyną. To nie ma szans się udać".. Nie wiem co chcę osiągnąć, tzn. wiem czego bym chciał, ale warunki są niesprzyjające :/ Zastanawiam się czy nie tracę po prostu czasu. Jest fantastyczna, ale być tylko jej znajomym czy nawet przyjacielem raczej bym nie potrafił.

Jest sens w to brnąć i liczyć z czasem na cokolwiek czy lepiej uciąć to póki świeże i powiedzieć sobie wprost - daj se spokój?

#rozowepaski #randkujzwykopem

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 9
lolista: Ale macie wszyscy ból dupy. Masz jakieś zobowiązania wobec jej partnera? Nie? No to bierz się za nią. Dziewczyna szuka atencji bo szuka miękkiego lądowania, chce przeskoczyć na inną gałąź, nabić się na innego konara. Jak ty nie skorzystasz to skorzysta ktoś inny, jej obecny związek i tak się rozpadnie, pozostaje kwestia tego gdzie ty wtedy będziesz. Druga sprawa to czym tak naprawdę ryzykujesz? Niczym, więc w czym problem? A