Wpis z mikrobloga

Czego się dziś dowiedziałem, to już się nie oddowiem.
Otóż znajomy, który jest kierowcą komunikacji miejskiej, na początku kwietnia miał incydent z jednym z pasażerów. Podczas wysiadania z autobusu, jeden koleś zahaczył ręką o zamykające się drzwi, stracił równowagę i przewrócił się na jakąś kobitę stojącą na przystanku. Generalnie nic mu się nie stało, ale upierał się, by zadzwonić po pogotowie. Karetka przyjechała, zrobiła przegląd gościa i z lekkimi, szyderczymi uśmiechami stwierdziła, że nic się panu nie stało. Kobiecie również. Ratownicy pojechali, a znajomy wrócił na trasę. Temat zakończony.
Czyżby?
Jakieś dwa tygodnie później, znajomy dostał wezwanie do sądu spowodowane oskarżeniem go o uszkodzenie ciała poprzez wleczenie po jezdni tego gościa gdy ręce miał przytrzaśnięte drzwiami. WTF?
Okazało się, że typ, po tygodniu (!) poszedł na obdukcję, która wykazała złamanie żeber, zwichnięcie nogi i złamanie palucha. W związku z tym, przewoźnik, u którego pracuje, ściągnął monitoring z pojazdu z tego zdarzenia. Widać tam - czarno na białym - że wersja znajomego zgadza się co do joty. Widać i słychać nawet ratowników, którzy komentują pod nosem, że koleś pewnie chciał wyłudzić odszkodowanie.
Jest monitoring, więc temat zakończony.
Czyżby?
Sąd przyznał temu typowi rację, nie zapoznając się nawet z nagraniami z monitoringu! Sędzina stwierdziła, że tygodniowy czas mógł wynikać z "szoku pourazowego" i nie powołał nawet biegłego lekarza! Chłop musi się teraz odwoływać od wyroku do sądu apelacyjnego. No ja tu czegoś nie rozumiem. Bo jeśli tak działają polskie sądy w sprawach tak błahych, prostych i udokumentowanych, to ja się zastanawiam nad tymi sprawami z pierwszych stron gazet.
Ja rypie. Znajomy ma teraz niezły życiowy rollercoaster a ja nawet nie mam jak mu pomóc.
Jak mi to opowiadał, to nie wierzyłem, ale z innych źródeł doszło do mnie również, że dokładnie tak jest i tak było.
Jak żyć, gdy w tyle głowy masz świadomość, że w sądownictwie jest taki syf.
My tu sobie mirkujemy i wykopujemy tyrrady, np. o broni i granicach obrony koniecznej i w takiej perspektywie strach nawet pomyśleć o takiej sytuacji, w której trzeba by było mieć później styczność z takim wymiarem sprawiedliwości, gdy jakieś dziewczę kopnie w jaja napastnika.
Nosz k***a, witki opadają...

#truestory #prawo #niecoolstory #komunikacjamiejska #takaprawda #feels
  • 7
@Zdejm_Kapelusz: możliwe że tak jest, może wyżej orzeczenie padnie, ale ja z doświadczenia w historie znajomych i te różne źródła nie wierzę... Każdy jest wygrany po ogłoszeniu a pełnomocnicy tylko utwierdzają klientów w ich przekonaniach i ich wwrsji ;)
@Zdejm_Kapelusz: Jeżeli na nagraniu było widać, że się przewraca, gość wezwał karetkę i przedstawił potem obdukcję, sporządzoną przez lekarza sądowego, z której wynika, że uszkodzenia mogły powstać w wyniku opisanego zdarzenia, to znajomy musiałby się trochę nagimnastykować, żeby wygrać. Z punktu widzenia sądu sprawa nie jest tak oczywista, jak się wydaje.