Wpis z mikrobloga

Ok. czyli doszlismy do tego że:
- zależy od ceny to czy coś jest cacy czy nie
- wszyscy placiliby podatki gdyby byly nizsze ;)
- CHu*& ze sprawiedliwoscia i warunkami biznesu, prawem bo babcia siedzi na skrzyzowaniu
- ktoś kto bedzie robil to co ty w szarej strefie - nie bedziesz sie tym przejmowal bo on jest sprytniejszy a panstwo tak duzo zabiera i duza biurokracja...:)

Można kupowac bez paragonu -
@lothar: jako konsument mam gdzieś czy mają DG czy nie. Skoro państwo zbiera haracz to niech państwo samo sobie go pilnuje. A co do konkurencji. Cóż nigdy nie będzie równi. Na straż miejską niech dzwoni konkurencja. A poza tym cwaniacy nie są żadną konkurencją dla tych co prowadzą legalny biznes. Największym wrogiem biznesu nie jest szara strefa a multum podatków i licencji. Swoje obywatelskie donosicielstwo zostaw na poważniejsze sprawy. Poza tym
@FotDK: masz racje że można miec to w dupie! masz racje że panstwo moze pilnować!
Kazdy obywatel moze zadzwonic na straż, konkurencja czy nie... :)
Cieszy mnie argument, że truskawki na ulicy są cacy bo przecież takie tanie i to żadna konkurencja... Mogę byc fiutkiem i dzwonić na SM ale nie zmienia to faktu że mam do tego prawo i SM ma prawo sprawdzić legalnośc biznesu.

Nie mam tez nic przeciwko
@lothar: jeśli stać mnie na DG i porządny sklep to mietek pod parasolem nie jest szczególnym zagrożeniem. W branży foto jest pełno januszy co robią za grosze ale oni po zawalonych zleceniach wypadają z gry a i tak biorą najprostsze zlecenia. Ktoś kto ma zapelniony grafik zleceń może psioczyc na takiego janusza ale generalnie żadna to konkurencja. Wymieniać można długo. Co do truskawek wnerwic się może ten komu pod sklepem ustawi
@lothar: Patrząc na liczbę stoisk z truskawkami, czereśniami, kwiatami na dzień kobiet, choinkami, chryzantemami i innym sezonowym zestawem, jestem w stanie uwierzyć, że miasto wystawia jakieś pozwolenia i ich kontroluje. Pewnie jestem naiwny.
@lothar

No elo mireczki. Szedłem sobie dzisiaj po placu zbawiciela i stoi sobie taka kobitka i sprzedaje wiśnie. Podchodzę, no i biorę dwa kilo. Ale ani wagi, ani nic. Mówię, przepraszam, a gdzie paragon, a ona patrzy na mnie jak na głupka, mówię, że lol, powinna mieć chyba kasę fiskalną, hello? A ona, że nie wie o co chodzi i czego ja chcę. No i odszedłem, myślę sobie, że pewnie sanepid nie
@Kejran: pole jest duże, rosną w ziemi, w różnej odległości( ͡° ͜ʖ ͡°) widzę różnicę między tym a stawianiem kobiałek na poboczu wylotówki, gdzie w godzinach szczytu są takie korki że samochody wręcz stoją przy tych truskawkach okadzając je spalinami.