Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki mam do was takie pytanie w sumie problem, nie żaden bait czy coś po prostu mnie to gryzie od dłuższego czasu a właściwie nie pozwala "normalnie" funkcjonować. Mam 29 lat, mieszkam w warszawie chociaż w sumie nie ma to większego znaczenia. Otóż mam problem z kobietami ale nie z ich brakiem. od zawsze miałem dosyć duże powodzenie, potrafię zagadywać, nie stanowi to dla mnie problemu, problemem jest zbyt wielkie pragnienie cielesności. Już tłumaczę o co chodzi: Byłem z kilkoma na prawdę świetnymi dziewczynami, to były normalne związki ale zawsze chociaż byłbym z nie wiadomo jak piękną dla mnie dziewczyną zawszę marzę o spróbowaniu czegoś innego, po prostu pociąga mnie seks, lubię go, u każdej z dziewczyn kręci mnie co innego, nie mam jednego typu urody. I trwając w takim związku z kobietą która wciąż mi się podoba, i świetnie się dogaduje ciągle oglądam się za innymi i żałuje że nie mogę z inną a nie chcę zdradzać, ale męczy mnie to, wyjście w lecie gdzieś na miasto, na siłownie do knajpy klubu to mordęga, chciałbym flirtować, podrywać, kochać się z nimi. Koniec końców doprowadza to do frustracji a ja nie chcąc zdradzać rozstaje się z kobietą która pokochałem. Puszczam się w wir "szaleństw" potem znów poznaje kogoś bardzo wartościowego i sytuacja się powtarza. Nie mogę tego tłumaczyć "brakiem wyszalenia się" bo nigdy na to nie narzekałem. Chciałbym mieć kiedyś normalną rodzinę, dom, być może dzieci ale sama świadomość monogamii mnie przeraża. I wiecie co jest najgorsze ? Że z jednej strony tak bardzo nienawidzę tego kultu seksu tych luźnych związków a jestem ich niewolnikiem, z jednej strony wiem że człowiek nie jest stworzony do monogamii ale jednak inni potrafią tworzyć szczęśliwe rodziny, wiem że może nie wszyscy mówią prawdę ale na pewno są tacy co są szczęśliwi mając kochającą żonę i dziecko. Jestem pełen sprzeczności i nienawidzę siebie za to. A jednak mnie to kręci, chociaż to wszystko jest takie puste, kolejny seks i po sprawie. Najgorsze jest to że mógłbym być z jedną kobietą a sypiać z innymi, tylko chyba sam bym wtedy czuł do siebie obrzydzenie. Nie potrafię też oszukać samego siebie, że życie w rodzinie z jedną kobietą to to co powinno się zrobić. Nie jestem religijny ale nie wnikam w sprawy wiary innych bo to indywidualna sprawa, więc nie potrafię się oprzeć na "wartościach chrześcijańskich"

Czy ktoś miał podobny problem ? Poradził sobie czy czeka mnie życie zwykłego #!$%@? który kiedyś przestanie być atrakcyjny fizycznie i zostanie mu sama pustka, a może życie bon vivanta to ideał a cywilizacja narzuciła nam monogamie? Zapraszam do dyskusji z chęcią poznam opinie #rozowepaski i #niebieskiepaski

#seks #zwiazki #depresja #samotnosc

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Solitary_Man
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 12
sama świadomość monogamii mnie przeraża


@AnonimoweMirkoWyznania: Nie ma obowiązku bycia monogamistą.

z jednej strony wiem że człowiek nie jest stworzony do monogamii


@AnonimoweMirkoWyznania: To akurat od człowieka zależy.

Najgorsze jest to że mógłbym być z jedną kobietą a sypiać z innymi


@AnonimoweMirkoWyznania: No to znajdź kobietę, która zaakceptuje otwarty związek, ustalcie jasne zasady i bądź im wierny. A opinią obcych się nie przejmuj.
@AnonimoweMirkoWyznania: jestes uzalezniony od dopaminy, przykro mi to mowic ale masz problemy emocjonalne, te pare wartosciowych kobiet ktore poznales uloza sobie fajnie zycie a ty albo będziesz sam na starosc ruchal dziwki albo zrobisz jednej bahora, bzykniesz inna a potem alimenty, to jest silniejsze od Ciebe bo to Twoja podswiadomosc, nie ma co z tym walczyc to po prostu ty.